Okręgi jednomandatowe były obietnicą wyborczą PO i co? I nic…

To jest temat, który rozwiązałby chorą ordynację wyborczą również w ostatnich wyborach samorządowych. Dlaczego? Proste: bezpartyjni musieli się dopisać do jakiegoś ugrupowania. Nie mieli innego wyjścia musiał powstać komitet wyborczy. Ponadto okręgi są za duże. Ludzie nie są w stanie głosować na „swego”. A „swój” nie jest w stanie znać wszystkich problemów swojego okręgu.

Bardzo prosty przykład: Fabianowo w okręgu w którym kandydowałem nie jest w granicy moich zainteresowań; nie dlatego że ludzi tam żyjących dyskredytuję – po prostu to za daleko, obracam się w granicy osiedla Grunwald – Południe i tutaj widzę problemy do rozwiązania. Pisałem o nich już na stornie. Rozmawiałem z ludźmi żyjącymi wokół mnie. Jest zgoda co do nich. Powrócę jeszcze do uwag na temat tego co można by zrobić na naszym osiedlu. Co do okręgów jedno mandatowych:
Radnych w Poznaniu jest 35. I taka powinna być ilość okręgów. Zwiększyłoby to rozpoznawalność kandydata wśród lokalnych społeczności. Doszłoby do tego też jego uwiarygodnienie. Musiałby poza swoją kandydaturą legitymować się sobą, swoimi działaniami, zaangażowaniem społecznym. Właśnie w tym wąskim gronie społeczności lokalnej między sowimi sąsiadami. Próbami rozwiązania problemów lokalnych, zwracaniem na nie uwagi.
Nie: uzależnienia od koniunktury partyjnej. Nie: faworyzowania takich czy innych poglądów. W działaniach związanych z dobrem społeczności miejskiej to chyba nie jest najważniejsze.
Okręgi zostałyby zmniejszone, i byłaby szansa startu dal społeczników a nie ludzi wykorzystujących koniunkturę polityczną.
Teraz co do problemów przeze mnie poruszanych w kwestii wewnętrznej osiedla Grunwald – Południe.
szczególną uwagę zwracam na rozwój naszych najmłodszych poprzez zorganizowanie im odpowiednich miejsc do wypoczynku i zabawy których zbyt wiele nie ma Place zabaw dla dzieci w Poznaniu; Grunwald ? smętne szczątki Ogrodzenie przynajmniej tych placów zabaw które istnieją, tak aby psy nie stanowiły zagrożenia dla bawiących się dzieci. Sam musiałem odganiać od nóg mojej córeczki próbującego go ugryźć wolno biegającego psa. I tutaj wyłania się druga sprawa działalność służb miejskich, w tym straży miejskiej.
Ostatnio zwiększono straży miejskiej uprawnienia. Cóż to da? Po prostu będą mogli jeszcze mniej się starać. BO przecież nie widać ich na naszym osiedlu patrolujących jego tereny? Teraz będą stworzeni do jeszcze bardziej „wyższych celów”, niż egzekwowanie przepisów dotyczących chodzenia psów w kagańcu i na smyczy.
Ostatnio miałem taki przykład: Pies bez kagańca straszy dzieci przed przedszkolem Odprowadzałem akurat moją córkę do przedszkola i akurat wchodziły dzieci, które demonstrowały swój strach wobec psa stojącego przed wejściem. Ich ojciec częściowo sobą zasłaniał je asekurując ich wejście do przedszkola. Ze strony właścicielki psa spotkały mnie szykany kiedy zwróciłem jej grzecznie uwagę na niestosowność takiej sytuacji. Straży miejskiej oczywiście brak w takich miejscach. I tak to wygląda. Jest to służba krytykowana przez wszystkich poznaniaków, nie znam ani JEDNEGO pochwalnego zdania na ich temat. Co ciekawsze jest też krytykowana (nieoficjalnie) przez funkcjonariuszy policji.
Po co oni są?
Inna sprawa to oczywiście bezpieczeństwo. I to wielorakie. W przypadku np. ulicy Keplera to mecze Lecha i kibice zmierzający na stadion, a także parkujący gdzie popadnie. Ale cóż oni mogą zrobić? Miasto przecież nie zadbało o miejsca parkingowe i dwa razy w tygodniu w sezonie piłkarskim powtarza się ten sam scenariusz:
Prawo nie działa
Tymczasem my mieszkańcy często jesteśmy przez straż miejską blokowani za nieprawidłowe parkowanie…
Ponadto akty wandalizmu, parę lat temu była moda na podpalanie zsypów na śmieci, ostatnio na parkingu wywrócono auto jednemu z mieszkańców; Akty wandalizmu . Zdarzają się też stłuczki i ucieczki winnych tym wykroczeniom z miejsca zdarzenia. Może warto pomyśleć o monitoringu tej ulicy? Trochę może odbiegłem od podstawowego problemu materiału. Ale czy bardzo ? W końcu radny wybrany z takiej społeczności o wiele mniejszej byłby rozliczany przez nią, ale też jednocześnie miałby lepsze przełożenie w problemach społeczności. Wpływ partii politycznych zostałby zmarginalizowany, bo przecież głosowałoby się na człowieka i jego czyny. Nie miałoby znaczenia czy jest po lewej, prawej stronie czy po żadnej z nich. Do tego właśnie zmierzam. Dlatego jestem całym sercem za wprowadzeniem okręgów jednomandatowych i rozliczeniem tych którzy obiecali je wprowadzić a tego nie uczynili.
Hasło dla mnie istotne to społeczeństwo obywatelskie.
Poniżej znajdziecie państwo linki do materiałów o procesie wytyczonym PO w tej sprawie.

Piotrek

Niespełnione obietnice wyborcze

PO pozwane do sądu

i cytat z ostatniego linka wielce dla mnie znaczący:
„Szczecinianin chce, aby Platforma wpłaciła złotówkę na Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. – Czuję się oszukany, wprowadzony przez Platformę w błąd. Straciłem zaufanie do partii politycznych. I teraz powiedziałem sobie dość. Uważam, że pora najwyższa rozliczać polityków za niezrealizowane obietnice. Inaczej nigdy nie zbudujemy społeczeństwa obywatelskiego – mówi mieszkaniec Szczecina.”

Podkreślam zdanie: „Straciłem zaufanie do partii politycznych” – chodzi tutaj nie o jedną partię. Co mam nadzieję zostanie dostrzeżone.

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.

Jedna myśl w temacie “Okręgi jednomandatowe były obietnicą wyborczą PO i co? I nic…”

  1. no i dobrze wszystkim powinno się wytoczyć procesy politycy to kłamcy i szuje i robią nas w balona- powinniśmy się na nich tak wspólnie zebrać ze 100 tys podpisów i d o sądu obiecają obiecają i co ……….. i dupa…………..tylko żeby do koryta

Możliwość komentowania jest wyłączona.