W Czechach rejestrują religię wprost z ekranów kinowych. Jedaizm. Jedi jednym słowem rulez (królują). To jest doskonały przykład na to jak wielki wpływ mają media na obecnie żyjących homo sapiens. Wydaje się także ze muszą być owi homo mocno zagubieni w naszej rzeczywistości skoro szukają natchnienia duchowego w wymyślonych historiach….
Nie ukrywam, że wrażenia wywołana oglądaniem baśni nowoczesnej ery, jaką jest Star Wars zawsze mnie ekscytowały, niemniej zahartowany byłem jeżeli chodzi o SF, tacy autorzy jak Lem, Dick, Asimov, Harrison i wielu innych pozwoliło mi wypracować odpowiedni dystans, odnaleźć metodę; SF to nic innego jak odwzorowanie naszej rzeczywistości w innym otoczeniu, dzięki temu łatwiej jest powiedzieć o tym co nas w środku boli, co uciska, a co fascynuje. Jakie tajemnice kryjemy, za czym tęsknimy, czy też czego się boimy… Czasami jest też to zwykłą rozrywką. Nierzadko mocno niewybredną; wampiry, czy też mistrzowie magii i miecza i jakieś inne stwory wypełniają niezliczone miliony stron książek Fantasy. I taka rozrywka jest potrzebna. SF dla mnie przede wszystkim to swoistego rodzaju synonim poszukiwania naszego wnętrza, powrotu do marzeń dziecięcych, otwarcia wrót niezmierzonej wyobraźni…
Coś w czym można się zakochać, co można rozwijać. Z czego można wyciągać sedno, ale i nauki. Przydatne w życiu i do życia. Stymulujące do wyobrażania, poszukiwania, myślenia…
Jednakże kontrola nad rozrywką nawet mistyczną, zawsze jest przejawem zdrowego rozsądku, zabawa nie może przeistoczyć się w szaleństwo i brak realizmu. Świadczy to też o pewnej niedojrzałości i pójściu na łatwiznę. Braku umiejętności poszukiwania głębszych treści. Zatracenia moralności i etyki. Nierozpoznawalności ideałów i celów. Zagubienia. Zagubienia w świecie globalizmu, zabiegania, nie zważania na innych. Ci, którzy jeszcze nie tak dawno mogliby zostać mistykami, filozofami, mędrcami, gubią się w nowoczesnym świecie, brak determinacji, siły woli, kierowania w stronę poszukiwań własnej tożsamości, potrzeb duchowych powoduje manowce. Tworzenie obrazów substytutów, wypełnianie nimi całej przestrzeni życiowej. Nic dziwnego nasz zagoniony świat nie umie już za wiele w dziedzinie duchowej zaproponować. Same namiastki; kino, gry, kluby, powierzchniowe życie społeczne karmiące się nowinkami o idolach… Ludziach w gruncie rzeczy w większości przytłoczonych brzemieniem sławy, która demoralizuje, a także, co gorsze; spycha na krawędź przepaści…
Czy o to chodzi w naszym życiu?
O co chodzi? Czy umiemy sobie wystarczająco często zadać pytanie tej treści? Raz na rok? Może udaje się raz dziennie? Ale czyż świadomość naszej marności nie jest aż nazbyt przytłaczająca?
Nie jest jednak zbyt wielkim obciążeniem dla nas?
Zwykłych ludzi goniących za szczęściem i nie umiejących go dostrzec w codzienności istnienia?
Piotrek
„Czy o to chodzi w naszym życiu?”
Odpowiem przewrotnie:
1.KASA ponad wszystko;
2.SEKS bez emocji jako tania rozrywka
3.KONTAKTY tylko dla kontaktów-odHUMANIZOWANE relacje…
dalej nie piszę,bo to na duży Wykład…
p.s.ważne,że czasem można pomyśleć „NON OMNIS MORIAR”…
kurde zdrowo rozsądkowy komentarz…
Mój mistycyzm kończy się na fascynacji starymi polskimi figurkami z Gwiezdnych Wojen :) To jeszcze chyba nie przekracza granicy…
Trochę figurek ja też mam :-) przy okazji w takim razie pozwolę sobie je zaprezentować już niedługo na bezprzesady.com Tutaj uważam, że nie ma czym się przejmować.
STAR WARS to już w zasadzie część kultury nowożytnej – to się Lucasowi udało wstrzelić…
ja kocham Star Wars – Lucas cóż bubek udało mu się ale z trudem skręcić coś na poziomie męczył się ponoć potwornie a teraz nie chce nakręcić nic nowego
SZKODA wielka -sam mam książki głównie figurek trochę jakieś artefakty miecze ze dwa – symbolicznie i chyba z sentymentu… :-) no i filmy – teraz NA CN w USA leci w HDE super serial. u nas niestety brak … Lucas dyktuje tempo zmian i co zrobić… wszystko kosztuje a on musi mieć haka na wszystkich co się wiążą z SW. totalny monopol………..