Sprawa Wiplera… O co chodzi?

Rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów – awantura posła. Dodajmy: posła nie z mainstreamu (a to wiele tłumaczy). Cel tego rozdmuchania: zdyskredytowanie. Wiele razy wcześniej zdarzało się, że ten czy inny poseł coś robił „po pijaku”, był to sprawy pojawiające się i znikające. Ta jest komentowana jeszcze dziś.

W jednym z materiałów pisze się wprost komentując całe wydarzenie „…policjant nie daje rady założyć niemal stukilogramowemu pijakowi…”
(http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/tak-pijany-pose-kopna-policjantke_363618.html)

Gdyby skomentować ten rodzaj opisu wydarzenia przez dziennikarza, narzuca się samo przez się specyficzne dobranie słów – dostrzegane mgliście lub w ogóle przez odbiorcę, jednakże ustawiające w określonym odbiorze osobę opisywaną poprzez użycie słowa-pojęcia negatywnego społecznie.
Socjotechnika?
Dodatkowo można zauważyć w tym krótkim cytowanym przeze mnie powyżej opisie kilka elementów językowych: sugestia, która za pomocą użytych słów, wytwarza przekonanie w odbiorcy-czytelniku, że policjant był stroną słabszą, rodzajem (w delikatniejszym jakościowo jak sądzę – znaczeniu) Dawida w walce ze „niemal” (co może oznaczać; „prawie”, jest jednakże bardziej wysublimowanym określeniem) stu – kilowym Goliatem. W tym przypadku Dawid przegrywa, gdyż (jak wynika z cytowanego fragmentu) nie może założyć kajdanek naszemu „Goliatowi”.

Oczywiście to moja interpretacja tego fragmentu, jednakże ciężko nie odnosić wrażenia po przeczytaniu całości tekstu, że wymowa w sensie moralnym postawy posła jest nieprzychylna dla niego.
Sam tytuł: „Tak pijany poseł W. kopnął policjantkę” już w sensie interpretacji domysłów co też się tam stało (poseł kopnął policjantkę – to zostaje w umyśle przeciętnego czytelnika)- jest dość jednoznaczny.
Cała reszta, informacja zawarta dalej w materiale (bo w końcu nie wiadomo jak naprawdę było bez upublicznienia nagrania) że był to już tylko przypadek podczas obezwładniania posła, nie ma wielkiego znaczenia dla czytającego – pierwszy, najistotniejszy efekt jest już niejako „wtłoczony” w świadomość odbiorcy.

Czy takie użycie słów było zamierzone? I czy to tylko moja interpretacja stojąca zupełnie w niezgodzie z innymi interpretacjami (Waszymi drodzy Czytelnicy) tego tekstu, czy też zamysłem samego piszącego?
Być może. Osobiście widzę (czytam to) jak wyżej opisałem. I dzielę się z wami moim spostrzeżeniem. Nawet jeżeli nie mam racji (co jest możliwe) pozwoli to zapewne uwrażliwić Was na lekturę często przedziwnych i hmm -czy naprawdę ciekawych? „Hot News”, dość często ostatnio się pojawiających w różnych mediach.

Jeszcze jeden krótki przykład:
Inny tekst w tytule „Polityczny koniec P.W.” (http://www.polskatimes.pl/artykul/1034547,polityczny-koniec-przemyslawa-wiplera-polityk-zrzeknie-sie-immunitetu-poselskiego,id,t.html?cookie=1) również sugeruje czytelnikowi dalszy sposób myślenia i kwalifikację postępku, który doprowadza do owego końca kariery politycznej… tak naprawdę ofiary wydarzenia. Nie mając danych jak było naprawdę – można tak ocenić po tak, a nie inaczej formułowanych doniesieniach.
Opóźnienie w opublikowaniu monitoringu niejako utrwala to co obecnie media piszą o sprawie.
I potem, nawet jeżeli potwierdzi się wersja posła – bardzo ciężko, lub bez mała niemożliwym będzie odwrócenie tych tkwiących już w umysłach utrwalonych TAKICH właśnie interpretacji, tego co się stało. Naprawdę.
Czy w ten sposób mamy do czynienia z próbą zneutralizowania idei ruchu, który zaczyna przybierać na sile, co więcej po efektownych medialnie działaniach w USA – bez mała paraliżu całego państwa w wyniku blokady przegłosowania budżetu – mógłby w niedługim czasie zacząć odnosić sukcesy i na naszym gruncie, a w każdym razie szerzej przebić się do świadomości publicznej?

Szkoda, że w ten niefrasobliwy sposób poseł dopomógł swoim oponentom politycznym, żeby nie użyć mocniejszych słów -i znalazł się w sytuacji, która ułatwiła próbę jego zdyskredytowania na scenie politycznej. To na pewno jest jego „zasługa” z czego zresztą doskonale zdaje sobie sprawę i poczuwa się do odpowiedzialności za ów stan rzeczy.

Na pewno szkoda, że idee republikańskie są tak mało znane wśród polskiego społeczeństwa, co skutkuje pewnego rodzaju nieświadomością na to, co dzieje się w państwie, a co mogłoby wyglądać jednak odrobinę inaczej, niż wygląda obecnie…
Miejmy jednak nadzieję, że w wyniku poszukiwań dobrej drogi do kierowania naszym państwem poprzez przede wszystkim bycie ekspertem w swojej dziedzinie – idee republikańskie znajdą o wiele szersze grono zwolenników.
Kto wie?

A może ktoś by powiedział: Bez przesady…

Bez Przesady?

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.

2 komentarze do “Sprawa Wiplera… O co chodzi?”

  1. żal ci solidarucha? ten osobnik jest powiązany z marksistowskim PiS-em, organizacją zdecydowanie wrogą Polsce
    nieważne czy winny, czy niewinny, to jest solidaruch, czyli wróg, nawet jeśli zajście jest prowokacją PO (a takie pogłoski chodzą) to dla mnie obie frakcje neostalinowców mogą się wzajemnie wykańczać, będzie to jedynie z korzyścią dla Polski

Możliwość komentowania została wyłączona.