Dziś otrzymałem obiecywany przez długoletniego znajomego album kresowy. Otrzymał go od swojego dobrego znajomego – jak się okazało i mojego. Autora owego Albumu kresowego.
Pięknie wydany, prosto pisany z sercem, nostalgią i jakimś takim smutkiem w treści. Za czasem minionym, za ziemią straconą – przez okrutne wyroki Jałty i „suwerenów świata”, szafujących narodami.
Nic to, zda się powiedzieć, przecież żyją owe miejsca w sercach. Żyją i owocują miłością nowych pokoleń.
Pamięć nie zostanie utracona, mimo starań Nieprzyjaciela. Los zechce – nie wróci Polska na te ziemie jako suweren, zawsze jednak zostanie patronem historii przez wieki wskazującej dobrego i godnego gospodarza i dla ludu tam żyjącego i dla ziemi.
Granice wytyczone – otrzyjmy łzy. I głośmy wielkość naszych dzieł przez wieki. Nie odbierze nam tego nikt – mimo prób – czasami żałosnych i śmiesznych wręcz.
Historia jasno pokazuje- gdyby nie Rzeczpospolita, nikt nie mieszkałby na tych ziemiach, gdyby nie jej zbrojne ramię któż przeżyłby ciągłe najazdy tatarskie czy tureckie branie jasyru i okupację zbrojnych hord półksiężyca ciągnących przez wieki niemalże jak ćma do światła.
To polska husaria starła na proch marzenia o podboju Europy przez hordy sułtańskie. To zbrojne fortece, potężne w swym majestacie strzegły granic Europy.
Nikt z pokoleń tych, którzy bronili owych twierdz, nie wzniósł słowa skargi, Europa trwała, Wersal się bawił – czy wiedzieli o poświęceniu polskich Rycerzy?
Dziś doświadczają w inny sposób zachodnie państwa najazdu półksiężyca, cóż taki ich los, zbrakło polskich Rycerzy, przez wieki dumni trwali na stanowiskach broniąc Europy. Złamała ich tejże Europy zawiść i pazerność.
Teraz można by dostrzec przewrotność losu i chichot ponury historii.
Przez Polskę lawina z pod znaku wiary, która kiedyś tak ochoczo szczerbiła polskie twierdze – przemyka się jako forpoczta, aby obalić władzę i ład Europy.
Nikt nie pamięta, nikt nie kojarzy – brakło zbrojnego ramienia, które Europę chroniło. Brak refleksji w nowoczesnych czasach gdzie zalew komórek, tabletów i palmtopów, serwujących dzicz i miałkie bezrefleksyjne treści, wyparł wrażliwość jak i mądrość…?
Czy tak, jak za dawnych czasów stoczyło się Cesarstwo Rzymskie oddane Wandalom, to samo czeka Europę?
Wróćmy jednak do owego dzieła – Albumu Kresowych Miast II RP, dajmy spokój rozważaniom, przewidywaniom wizji przyszłości czy zjawom przeszłości…- będzie jak Bóg zechce.
Dlaczego przywołuję tą pracę u podstaw, dlaczego zatrzymuję wzrok na niej?
Jej prostota, łatwość w rozumieniu urzekła mnie. Prawdy oczywiste, oczywiście-subiektywne, pełne głębokiej tęsknoty i wrażliwości-jak czułe i wręcz mistyczne uczucie wywołujące – dla tych szczątków przeszłości, znów nie tak odległej – zauroczyły mnie.
Jak można dziś mówić o przeszłości?
Tylko sercem.
A to serce czuć w Albumie Miast Kresowych; – tak zechcę go nazywać.
W każdej linijce. I w dedykacji dla wnucząt, i w dalszych słowach, chociażby i tych:
„Można mnie stamtąd wyrzucić, można mi kazać nie wrócić, wygnać. I powrócę i odjadę i znów wrócę…” [chociażby duchem i sercem].
Wiele jest słów, które powodują że łza w kącie oka się pojawić musi. Nie dlatego, że opisywane są ziemie, miejsca, czasy, miasta chociażby; powód jest inny: czujemy czytając te słowa wielką miłość do tej ziemi, do tych chwil, ludzi tam żyjących – zwykłym prostym życiem.
I nikt ani nic tego nie zburzy. Dla dobra przyszłych pokoleń miłość tą trzeba ponad wszystko eksponować, wzajemne poszanowanie i dobro.
„Wszyscy dobrowolnie szli w Lachy”
Tam kultura wyższa idąca wraz z Jagielońską siłą i chwałą, świecąca nie tylko jako ów „kaganek oświaty”, ale nadzieja na lepsze i bezpieczniejsze życie.
Tam Mohort, „strażnik hetmańskiego szlaku” – czuwał.
Tam też było i tak: „Co blasku! Co krasy! Co woni! Co Ptactwa! I Gwaru, rozgwaru!…”
Słowa proste charakteryzują ten kraj daleki, [chociaż nie tak bardzo], gdzieś w sercu i nostalgii każdego prawdziwego Polaka wołają o należne mu miejsce: „Ziemia tu wspaniała, groźna, świetna, skromna, tęskna i cicha”.
Niegdyś była to ziemia łącząca narody, za sprawą Zła je rozdzieliła – w jego imię.
Pamiętajmy o setkach lat życia zwykłych prostych ludzi w harmonii, znoju dnia codziennego i jego trudzie.
Pamiętać jednak też musimy kto i dlaczego zburzył ów tygiel narodów.
Przez pamięć przeciwstawiajmy się zbrodni, i tym którzy przekuć ją chcą w chwałę, zamiast w prochu skrwawionej ziemi Wołynia, Małopolski Wschodniej – błagać o wybaczenie i litość.
Ten album przypomina nam chwałę Kresów Wschodnich i jej Wielkość. W prosty i jasny sposób daje nam serce na dłoni – o tamtych miejscach i czasach. To album który powinien mieć każdy Polak na półce, aby móc sięgnąć do niego i wnuczkowi poczytać o czasach chwały w imię spokoju i pokoju dla Europy.
O czasach, o których Europa niewdzięcznie zapomniała.
Być może dlatego toczy naszą krainę europejską, to co ją unicestwi.
Obym nie był dobrym wieszczem nadchodzących czasów…
Spójrzcie na kilka amatorskich fotografii wnętrza albumu, zrobione sercem, aby zachęcić do lektury i przeglądania…:
Być może kilka dosłownie sztuk będę miał dzięki uprzejmości Autora podczas spotkań z orędownikiem tej pamięci Kresów: Spotkania w Wielkopolsce o historii, Kresach Wschodnich i Zbrodni Ludobójstwa. – ks Tadeusz Isakowicz-Zaleski