Życie, dziecko, lekarze, wolność, dowód…- decyzja.

Matka pochyla się nad swoim dzieckiem, otacza je ramionami, przytula, czuje ciepło małego ciałka. Nieważne jest jak długo dane będzie im być razem. Któż to wie? Któż jest Panem ich istnienia? Nie ma wyroku dla nich, nie ma też przepowiedni. Żyją. To jest ważne. Czują swoją jedność, bicie serca, ciepło ciała, aksamitną, ciepłą skórę. Nikt nie wie jak długo będzie oddychał. Jak długo będzie cieszył się istnieniem swojego dziecka, nawet tego zdrowego. Czy fakt, że miłość matki trwa chwilę, czy miesiąc, rok lub 60 lat ma znaczenie? Kto pragnie odebrać ten stan, to uczucie? Czy matka przytulając dziecko bez rączek, nóżek, mózgu mniej kocha niż ta, która przytula dziecko z tym wszystkim co być powinno?
Chcecie odebrać jej miłość?

Być może jest jej potrzebna. Być może to, że dziecko jest tak niedoskonałe uczy ją czegoś? Czego przedtem nie poznała?
Świat dziś jest pełen pożogi, buntu i kłamstwa. Unika prawdy, gdy tysiące i dziesiątki tysięcy umierają w kloakach. Radość życia przytłacza inne jego formy.
Spójrzcie. Życie rodzi się w krwi i brudzie. Życie jest upodlone. Ale to życie jest darem samym w sobie. Jest próbą – i to najwyższej jakości.
Decydujemy my. Mamy wolność. Możemy pójść w stronę mroku, odrzucić pieśń życia. Możemy zdecydować czy warto przytulić do piersi umierające maleństwo, tylko po to, aby pokazać coś, co zwie się wrażliwością, czułością, miłością, respektem dla istoty istnienia. Poczuciem bycia z życiem. Może też i litością. Kto powiedział że zabicie życia jest lepsze od jego urodzenia i piastowania aż do śmierci?
To nasz wybór.
Każdy ma prawo. Również lekarz. Może czuć to … Może nie chcieć udzielać zgody na śmierć.
Może chcieć czegoś więcej, może po prostu czuć siłę życia.
Kiedyś było inaczej, było mało szans. Pamiętam taką opowieść. Dziecko się urodziło. Było jednak słabe, chore – coś mu było. Może teraz by żyło…
Odbierająca je akuszerka mówiła – długo umierało.
A może: długo chciało żyć?

Czy lekarz, który odmówił aborcji dziecka umierającego popełnił błąd dając szansę matce na te uczucia?
Matce która będzie mogła spojrzeć sobie w oczy, wiedząc co czuła do swojego małego człowieczka, aczkolwiek tak niedoskonałego, tak słabego by żyć?
Ten lekarz dał jej szansę na tą próbę bycia godną matką, matką pełną miłości, matką która znalazła życie.
Wiedziała, że niedługo będzie wśród żywych, jednak wiedziała że jest to życie. Z niej wychodzące. Jest jej częścią.
A więc?
Warto przytulić coś swojego? Otoczyć ramieniem przed śmiercią. Poczuć. Ból, miłość, i raz jeszcze wielki ból…
Jesteśmy, żyjemy mieliśmy szczęście – mamy dwie ręce, dwie nogi, mózg który formułuje twierdzenia w zgodzie z naszymi procesami myślowymi opartymi na doświadczeniu, poglądach, które nam sprzyjają i nie tylko.
Jesteśmy.
Pogodzeni ze sobą?
Matka pragnie ciepła dziecka, zawsze.
Nawet chorego.
I jest to prawo przedłużenia gatunku. Ponieważ dziecko jest jej dziełem. Jeżeli dybie na jego życie, oznacza to że sprzeciwie się temu odwiecznemu prawu. W myśl tego co mówi natura.
Życie.
Czym jest? Każdy z nas stanie przed tym ostatecznym progiem. Bardziej lub mniej świadomie. I będzie chciał żyć. Za wszelką cenę. Nie wątpię w to.
99% ludzkości tak będzie myślało.
Każdy z nas odsuwa tą myśl. Tłumaczy. Są tacy, którzy nie widzą sensu. Są tacy którzy widzą życie po śmierci.
Ale to właśnie śmierć ich pogodzi. Bariera, która jest nieprzekraczalna dla żywych.
Nie wiemy, co będzie. Nikt nie wie.
Ani ci którzy wierzą- chociaż oni mają swoją wiarę – ani ci którzy nie wierzą. Oni nie mają nic. Nicość jest pusta.
Zimna.
Dlaczego w takim razie zapominamy o tym? O nicości? Dlaczego jesteśmy tak małostkowi?
Dlaczego pragniemy odbierać innym prawo dla tych kilku oddechów na tym świecie?
Zazdrościmy powietrza?
Czytam serię „Gra o Tron” autora, którego nie waham się nazwać filozofem istnienia – znam go z innych poprzednich pozycji… R.R. Martina. Może niewłaściwym jest, że wtrącam tą dygresję, niemniej dodaję:
Realizm.
Życie.
Ludzkie potrzeby, pragnienia, fizjologia. Nie raz łapałem się na tym czytając jakąś powieść: gdzie czas na fizjologię?
Temat był skrzętnie omijany. Tak jak magazynki w filmach akcji.
A to część naszego życia, towarzysząca wszystkim: wielkim i małym.
Istnienie…
A więc, ponosimy jego konsekwencje.
Jesteśmy wolni.
A więc dajmy wolność innym.
Dajmy szansę na te kilka oddechów. Niech oni sami zdecydują.
A jeżeli są tak chorzy, że umrą szybciej niż zrozumieją, po co żyją na tym świecie – to może dajmy im chociaż te kilka oddechów bez szansy na cokolwiek więcej?
Może będą po prostu miłością?
Mam znajome, których dzieci żyły 1 dzień, lub umierały prze dniem narodzin. Upragnione.
Niemniej odległe i nieosiągalne.
Jednak, świadomość możliwości bycia przez tą chwilę, dotknięcia martwego ciałka, które było ciałem z jej ciała było wszystkim.
Nie mogę być matką, jestem mężczyzną.
Niemniej w jakimś fragmencie czuję ideę bycia Kreatorem.
Tworzenia życia z siebie samego. I części drugiej osoby. Cud narodzin. Nie zawsze udany, ale cud.
Kiedy siedzisz i myślisz, jak myślisz co myślisz, rozumiesz…
To cud.
Stworzenie istoty, która jest odrębnością, którą możesz przytulić, nazwać synem czy córką.
Reszta zależy tylko od ciebie.
Jesteś Panem.
Masz władzę.
To ty decydujesz.

Moi rodzice zdecydowali…


Nawet jeżeli dziecko jest niepełnosprawne, nie czuje istnienia, czują jego istnienie rodzice. Czy jest im to potrzebne? I do czego?
Czy to powinno być im odebrane? Czasami i ból jest potrzebny.
Aby zrozumieć…

Piotr

Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do tego, że nie wiem o czym mówię: Świat bezwarunkowej miłości ? Matka
Plus to co czuliśmy, gdy żona poroniła…

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.

Jedna myśl w temacie “Życie, dziecko, lekarze, wolność, dowód…- decyzja.”

  1. Jak każdy boję się cierpienia, zwłaszcza moich dzieci, ale gdybym pozwolił żeby strach wziął górę, na wszelki wypadek nie założył rodziny i nie czekał z utęsknieniem na narodziny moich dzieci, nie doświadczyłbym niezwykłej radości i szczęścia, które czuję za każdym razem patrząc w ich roześmiane oczy. Nie wiem ile czasu dane będzie nam spędzić razem, nie mam żadnej gwarancji, że nie wydarzy się coś złego, ale wiem jedno, każde życie jest bezcenne, jedyne i niepowtarzalne. Rodzice, którzy stracili dziecko nie chcą słuchać, gdy im się mówi, że będą mieli jeszcze czwórkę innych, bo tego konkretnego ukochanego maleństwa nikt nie może zastąpić. Niepowtarzalność i wyjątkowość każdej osoby jest powodem dla którego nie wolno nam nikogo pozbawiać życia. Czy mamy miarę, którą moglibyśmy zmierzyć ile sensu ma czyjeś życie? Czy jeżeli ktoś przeżyje zaledwie kilka dni, to nie spełnia naszych „norm” i trzeba mu odebrać także tę odrobinę, którą otrzymał?

Możliwość komentowania jest wyłączona.