Działalność charytatywna z potrzeby serca

O Agnieszce Mokrzyckiej dowiedziałem się od Pani Ireny, dzięki której rok temu mogłem umieścić na ukraiński przetłumaczone pismo w sprawie Bandery, do konsula honorowego Ukrainy w Poznaniu. Informowała mnie o przekazywaniu pieniędzy na to potrzebujące dziecko. Energicznie rozpocząłem zbiórkę i informowanie na ten temat społeczności lokalnych. Czytaj dalej Działalność charytatywna z potrzeby serca

Pomoc Charytatywna na Święta dla Polaków we Lwowie

Od 24 lat Pan Stanisław jeździ z darami na Kresy. Celem nr. 1 jest oczywiście Lwów. Chociaż nie tylko pomoc i podarki świąteczne dla Rodaków dotrze także między innymi do Przemyślan. Zbiórkę darów prowadzi poznański oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Chociaż ten mały gest wykonany w kierunku naszych rodaków za wschodniej granicy w tych zbliżających się dniach świątecznych rozświetli trudną ich egzystencję na Ukrainie. Czytaj dalej Pomoc Charytatywna na Święta dla Polaków we Lwowie

ZABILI NAS W WIGILIĘ – dziś w Lublinie.

W dniu dzisiejszym zakańczam moją kampanię wyborczą na radnego. Udaję się do Lublina na premierę filmu pt.: „Zabili nas w Wigilię” najnowszego projektu dwumiesięcznika „Inne Oblicza Historii” („Wiedza i Życie”) w którym uczestniczyłem. Czytaj dalej ZABILI NAS W WIGILIĘ – dziś w Lublinie.

Zerwana Flaga Z napisem „Lwów” na meczu Polska-Ukraina

Za „Faktem” (tylko oni napisali o tym wydarzeniu).
Czytaj dalej Zerwana Flaga Z napisem „Lwów” na meczu Polska-Ukraina

Dworek w Biniszewicach Prywatne muzeum Kresów

Jest to niesamowity relikt czasów minionych. Tym bardziej że powstał całkowicie z Inicjatywy prywatnej. Aleksandra Biniszewska poprzez swą zaciętość i umiłowanie Lwowa i kresów skąd pochodzili jej dziadowie doprowadziła do powstania rekonstrukcji zabytkowego dworku rodem spod Lwowa. Jest to kopia szlacheckiego dworku z okresu XVIII wieku.
W środku zgromadzane są zbiory upamiętniające ślady naszej przeszłością jako narodu z rejonów zza Buga, potocznie zwanych Kresami, chociaż to określenie nie jest ani zbyt sprawiedliwe, ani udane. Bardziej odnosiłoby się do rejonów za rzeką Zbrucz i dalej, gdzie faktycznie w wiekach przeszłych ciągle trwały graniczne bitwy z najazdami Tatarów, Turków czy z rosnącą rosyjską potęgą. Były to ziemie ukrainne, graniczne, (skrajna ziemia), gdzie panował oręż. Tymczasem ogromne połacie ziem przylegające do tamtych terenów granicznych były pod administracją i panowaniem Rzeczpospolitej Polskiej Obojga Narodów, terytorialnie przydzielone Wielkiemu Księstwu Litewskiemu już od XV wieku. Na nich to władali między innymi Radziwiłowie, Wiśniowieccy i inni wielcy magnaci.
Również jednak żyli zwykli ludzie szlachta biedniejsza i bogatsza, chłopstwo i wiele innych narodowości i nacji. Z grubsza w symbiozie i zgodzie na ile warunki pozwalały. Kaganek oświaty, tzw. Kultury wyższej niesiony poprzez oficjeli i urzędników Rzeczpospolitej mógł docierać do najdalszych zakątków królestwa. I z chęcią był przyjmowany. Rzeczpospolita w tamtych czasach stanowiła bramę do Europy. Toteż takie wielkie ruskie rody jak np. Wiśniowieccy przechodziły z prawosławia na katolicyzm, nie tylko jednak zmieniały wyznanie, często również i narodowość.
Prawdą było, że tam skąd kultura wyższa szła, wiedza, oświecenie i nauka tam i władza i potęga bardziej silne się widziały i potężniejsze. A przez to skuteczne. Przez setki lat szlachta, książęta, magnaci i księża stanowili rozwijającą się elitę kulturalną na tamtych dzikich ziemiach. Bez ich starań, działań i dążeń nawet tych najbardziej w prywacie pogrążonych, na wschodzie panowałaby tylko kultura azjatycka rodem z potężnego mongolskiego państwa, lub turecki jasyr. Rusińska Moskwa chcąc nie chcąc ciągle stojąc w zagrożeniu wojny z wschodnimi potęgami była silna lecz prymitywna, całą kultura szła z zachodniej i południowej części Europy. Wiedza jak i zdobycze intelektualne i naukowe. Wystarczy przeanalizować pojawiających się naukowców pochodzenia rusińskiego. W większej ilości, która i tak relatywnie nie byłą zbyt liczebna pojawiać się zaczęli po upadku chanatu krymskiego. A więc w momencie zniknięcia stałego zagrożenia wojną.
Polskie ślady, a co za tym idzie, ślady kultury europejskiej w postaci głównie katolickiego chrześcijaństwa, nawet do tej pory są widoczne, pomimo licznych wojen w tym ostatniej światowej, intensywnej akcji niszczenia ośrodków sakralnych w okresie panowania ZSRS, i w ogóle niszczenia śladów polskości na tych ziemiach. Mury wielu twierdz budowanych przez polskich królów jeszcze stoją, wojenna twierdza w Chocimiu, Krzemieniec i zamek na Górze Królowej Bony, Brzeżany; zamek i rezydencja Sieniawskich (później Lubomirskich, Czartoryskich i Potockich), Kamieniec Podolski, Żółkiew; rezydencja hetmana Stanisława Żółkiewskiego, Zbaraż… Te wymienione tutaj jedne z ważniejszych miejsc świadczą o wielowiekowej przeszłości związanej bardzo ściśle z Rzeczpospolitą i tradycją polską. Tych miejsc mimo zacięcia w ich niszczeniu jest jeszcze tysiące. W większości popadają w ruinę. Rząd obecnej Rzeczpospolitej nie dba o historię, bardziej patrzy w przód widząc swoje miejsce w Unii Europejskiej, której idea ma zlać się w wielonarodowościwy tygiel historyczny Z pseudo historią. Zapomina o pokoleniach które żyły i umierały w imię utrzymania swoich rodzin w pokoju i dobrobycie, ale także w patriotyźmie i miłości Ojczyzny. To dzięki nim pośrednio żyjemy w wolnym kraju, to dzięki nim obecni nasi desygnowani przywódcy zaprzepaszczają pamięć o nich i naszej historii, a także kulturze. Chociaż robią to niezwykle dyskretnie. Informacje są dobierane, filtrowane, o jednych elementach historii mówi się dużo, a o innych…nic. W jednych sprawach robi się wiele, w innych…niewiele lub nic.
Dlatego też inicjatywa Pani Aleksandry wpierana przez męża, jest niezwykle cenna i wartościowa. Ratuje to co jest nie do uratowania. Podczas każdego z wyjazdów do Lwowa zbira okruchy Pamięci aby ocalić je przed nie tylko zapomnieniem ale wręcz zniszczeniem. W dworku czuje się powiew wieków, obecność ludzi, którzy odeszli, a także serce tętniące odległym w czasie życiem. Życiem Kresów.

Zdjęcia Muzeum Prywatnego Lwowa I Kresów

Na jednym z ostatnich zdjęć w pomieszczeniach dworka recytowane są wiersze Zygmunta Jana Rumla, polskiego oficera, a zarazem świetnie zapowiadającego się poety. Wychował się on w Krzemieńcu na Wołyniu. Jego rodzina mieszkała w tym samym dworku, co Juliusz Słowacki. Jego matka była poetką i po niej odziedziczył talent literacki. Leopold Staff, wypowiedział się na temat młodego poety, w rozmowie z matką: „Niech pani strzeże tego chłopca, to będzie wielki poeta”. W młodości wybrał służbę dla ojczyzny, ale napisał też wiele utworów, w tym: „Rok 1863” i wiersz zatytułowany „Dwie matki”, w którym wyrażał swoją miłość do dwóch ojczyzn, Polski i Ukrainy.Wiedział jak wyglądają realia Kresów Wschodnich, nie tylko opisując ich piękno, ale chciał też rozkwitu tych ziem, które zamieszkiwali przedstawiciele wielu różnych narodowości, kultur i wyznań. Po utworzeniu Batalionów Chłopskich został mianowany dowódcą VIII Okręgu Batalionów Chłopskich, przyjmując pseudonim „Krzysztof Poręba”. Rozerwany końmi przez członków OUN-UPA, po kilkudniowych torturach, podczas próby porozumienia się z tymi bandyckimi oddziałami we wsi Kustycze. Celem rozmów miało być powstrzymanie mordów na ludności innej niż ukraińska ( w szczególności mordów na Polakach).
Obecnie jest to ofiara zupełnie nieznana, jak pisał przed laty Iwaszkiewicz: „Był to jeden z diamentów, którym strzelano do wroga. Diament ten mógł zabłysnąć pierwszorzędnym blaskiem”
Wincenty Ronisz zrealizował o Rumlu dokument pt. „Poeta nieznany”, zawierający m.in. relację Iwana Koptiucha z Kustycz, naocznego świadka zbrodni.