O Ludobójstwie; wypowiedź Rafała Ziemkiewicza, „Uważam Rze”

Rafał Ziemkiewicz reprezentujący pismo „Uważam Rze” w zeszłą sobotę bardzo sugestywnie podsumował wypowiedź dr Lucyny Kulińskiej opowiadającej o „dokonaniach” ukraińskich organizacji nacjonalistycznych i o historii polsko-rusińsko, potem polsko-ukraińskich stosunków. Zabrał też głos Piotr Zychowicz. Czytaj dalej O Ludobójstwie; wypowiedź Rafała Ziemkiewicza, „Uważam Rze”

Dlaczego KL Warschau zniszczono? Tego zabytku nie wolno zachować…

Takie właśnie sobie zadaję pytanie. Zadaję to pytanie też historykom i władzom miasta. Odpowiedź w prostej linii nasuwa się sama; nikt nie chce kultywować narodu polskiego jego etosu jako narodu przeznaczonego do eksterminacji. Narodu niepokornego, narodu, który podjął walkę z dwoma najokrutniejszymi reżimami XX wieku, faszystowskim i sowieckim. Za to miał być zniszczony przez jednych w obozach koncentracyjnych, a przez drugich w gułagach na dalekiej Syberii.

Ta pamięć niestety ma zostać zatarta, zapomniana, rozmieniona na drobne. Naród nasz nie może być wychowywany w kulcie ofiar hekatomby, chyba z ma to służyć obcym interesom tak jak obecnie uporczywe nagłaśnianie zakazanej kiedyś informacji o tragedii i zbrodni katyńskiej.
Powód: walka z „odwiecznym” wrogiem: Rosją. Dlaczego cudzysłów? Ponieważ pryz takim położeniu geopolitycznym jakie ma Polska w zasadzie naszym odwiecznym wrogiem są wszystkie państwa nas otaczające. Oczywiście też w cudzysłowie. Chodzi o węzły komunikacyjne, najkrótszą drogę ze wschodu na zachód, do południowego wybrzeża Bałtyku. Oczywiście jest to duże przejaskrawienie nazywanie naszych sąsiadów odwiecznym wrogiem. Używam tego określenia aby zaprotestować w pewnym sensie przeciw niemu. Jeżeli Rosja ma być nazywana tym określeniem to konsekwentnie nazywajmy też w ten sposób inne państwa.
Tłumacząc powód.
Lub też nie używajmy owego określenia wcale.
Wracając do KL Warschau i obecnej likwidacji jego śladów.
Komu ma na tym zależeć? Po wygaśnięciu „zimnej wojny” i rozpadzie ZSRR, mimo wszystko nie ustała rywalizacja między USA a Rosją. A arena międzynarodowa w Europie nadal jest dla tych państw ważna. Jesteśmy po prostu wykorzystywani i manewrowani przez jednych lub drugich. I jako naród, który jest spójny i zachowuje jedność, jest monolitem, jesteśmy niewygodni dla obu tych sił.
Zbyt wielka siła tkwi w naszej niezależności, chęci do samostanowienia, samodecydowania, wolności… Jest to nie na rękę zbyt wielu. Nie tylko tym, których chce nam się obecnie za wszelką cenę wmówić. Przede wszystkim kładąc NACISK na Rosję.
Nie ma równowagi w rozpatrywaniu „zagrożeń” zewnętrznych. Zagrożeń rozumianych już zupełnie inaczej niż w XX wieku. Obecnie działa to na zupełnie innych zasadach zdecydowanie bardziej finezyjnie. Zniewolenie ekonomiczne, polityczne, destrukcja sił witalnych narodu. depolonizacja, działania niezauważalne lecz drążące jak woda kamień…

W tym kontekście pozostawienie pamiątek po KL Warschau stanowiłoby zbyt wielkie zagrożenie.
Ponieważ sam w sobie obóz powstał, aby zdławić opór narodu niepokornego. I to jest problem. A także powód dla którego należało usunąć wszelkie jego pozostałości i pamiątki.
Ponadto „konkurencja” w postaci innych KL na terenie Polski nie mogła być
tak nieefektywna, obozy inne powstałe generalnie na wsiach, w wygodnych miejscach komunikacyjnych- węzłach miały za zadanie eksterminacje różnych grup etnicznych w różnych miejscach z różnym nasileniem.
W przypadku KL Warschau symbolem samym w sobie był fakt zbudowania obozu w mieście stolicy. Dla zniszczenia i pognębienia całego narodu. Także dlatego ze było to wygodne rozwiązanie, przygotowanie do ostatecznej eksterminacji narodu niepokornego.
Teraz pod pozorem akcji miejskich (poszerz przestrzeń miejską – zapomnij o historii narodu) i inwestycji budowlanych dla potrzeb miasta, usuwa się ostatnie tragiczne ślady przeszłości.

„Naród bez historii przestaje być narodem”
Czy takie motto obecnie przyświeca osobom odpowiedzialnym za destrukcję śladów po obozie KL Warschau?

Piotrek


Link uzupełniający: Wikipedia – KL Warschau

„Argus” Motoren Werke Broń „V”.

Temat który zawsze mnie pociągał tajemnice minionej wojny. Tym razem o nieznanej fabryce być może produkującej części do broni „V”.

Ze stron Interii:
„Jest koniec grudnia 1944 roku. Pewnego mroźnego popołudnia, w górnej części wsi Ubocze pojawia się grupa niemieckich oficerów. Mają za zadanie dopilnować, aby grupa naukowców rozpoczęła przygotowania do styczniowej ewakuacji. Trzeba się spieszyć, gdyż istnieje realna obawa rychłego nadejścia Sowietów. Pracujący tutaj jeńcy wojenni zapełniają wielkie skrzynie cennym ładunkiem. Po zdemontowaniu ostatnich maszyn i załadowaniu ich na kolejne ciężarówki, najtajniejsza część fabryki zostaje wysadzona
[…]
Pierwszym, który publicznie wyjawił wojenną tajemnicę Ubocza był wspomniany już Walter Krause. W swym niemieckojęzycznym opracowaniu z 1993 roku poświęconemu dziejom Ubocza, wspomniał lakonicznie: „W 1941/42 powstał tu zakład zbrojeniowy, produkujący części do V-Waffen”. Pozostało zatem dowiedzieć się czegoś więcej. Pierwszym „poszukiwaczem” wojennych tajemnic Ubocza został Janusz Buca, któremu udało się w końcu ustalić kilka faktów:

„Na przełomie 1941/1942 firmę przejął koncern Motoren-Werke „Argus” z myślą uruchomienia w Uboczu produkcji zbrojeniowej. Maszyny po byłej tkalni wywieziono i rozlokowano w pobliżu wsi. Po niezbędnej modernizacji budynków i unowocześnieniu parku maszynowego, rozpoczęto produkcję części do silników samolotowych”. Autor oparł te słowa na odnalezionych powojennych sprawozdaniach władz gminnych z Ubocza oraz relacjach byłych niemieckich mieszkańców wsi i robotników przymusowych.

Nader cenną okazała się relacja ówczesnej mieszkanki Ubocza: „Ta pierwsza fabryka była własnością rodziny Rössler. Została jeszcze przed wojną przejęta przez firmę Winkler. W czasie wojny około 1942 roku budynki przejęły Zakłady „Argus”. (…) maszyny tkalnicze i szwalnicze zostały rozwiezione do pobliskich miejscowości i tam złożone. (…) Ta druga fabryka zmieniła swe otoczenie. Cały ten teren był dokładnie ogrodzony płotem o wysokości dwóch metrów. Tam składowano V-Waffen, a nawet produkowano. Ja przypuszczam, że składowano napęd i testowano tą broń, bo ten piekielny hałas na to wskazywał. Nic więcej nie mogę na ten temat pisać, bo to wszystko było ściśle tajne. (…) Jak wspomniałam ta produkcja uzbrojenia należała do Koncernu „Argus”. (…)”
[…]
Firma „Argus” wytwarzała bowiem części do ponad trzydziestu rodzajów samolotów. Wśród nich nie zabrakło takich, jak: Arado (Ar 66, Ar 76, Ar 77, Ar 96, Ar 199, Ar 396), Dornier (Do 12), Fieseler (Fi 156), Flettner (Fl 339), Focke-Wulf (Fw 56, Fw 186, Fw 189), Gotha (Go 145, Go 149), Heinkel (He 63, He 74), Henschel (Hs 121, Hs 125), Horten (Ho VII), Messerschmitt (Me 108, Me 163, Me 208, Me 328), Junkers (Ef 126), Klemm (Kl 36, Kl 151), Siebel (Si 201, Si 204). Wydawać by się mogło, że zagadka „tajnej broni” została rozwiązana. Nic bardziej mylnego! Powtarzające się przekazy o wytwarzaniu tutaj broni oznaczonej symbolem V oraz informacja o „piekielnych dźwiękach”, skłaniają do zastanowienia. Przyjrzymy się zatem ówczesnej działalności „Argus” Motoren Werke.

Okazuje się, że od drugiej połowy lat 30. niemiecki koncern prowadził prace nad stworzeniem silników odrzutowych. Jednym z zatrudnionych we wspomnianej firmie lotniczej był dr inżynier Fritz Gosslau, który wpadł na nietypowy pomysł wykorzystania silnika odrzutowego. Marzeniem konstruktora było bowiem stworzenie „latającej bomby”, czyli pierwszego pocisku manewrującego: „Zamierzał wykorzystać do napędu swej „bomby” prosty i tani silnik odrzutowy, jakim był silnik pulsacyjny, skonstruowany w jego firmie w 1939 roku na zlecenie Ministerstwa Lotnictwa. Był to silnik charakteryzujący się dużym jednostkowym zużyciem paliwa, ale prostota i brak konieczności zastosowania deficytowych materiałów to były zalety w warunkach wojny kluczowe – twierdzi Igor Witkowski. Silnik zbudowany był bez wirnika, to znaczy bez sprężarki i turbiny. Był oparty, podobnie jak silnik tłokowy o cykl sprężania, spalania i wydechu, tyle tylko, że odbywało się to w zupełnie inny sposób. (…) W silniku Argus As-109 cykl powtarzany był 40-45 razy na sekundę, dając efekt dźwiękowy podobny jak w przypadku głośno pracującego silnika tłokowego”.
[…]

Tajemniczy tunel
W kolejnych latach poniemiecką i częściowo zniszczoną fabrykę wykorzystywano m.in. na siedzibę Kółka Rolniczego, Spółdzielni Usług Rolniczych, bazę paliw i betoniarnię oraz magazyny Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Dziś, poza jednym budynkiem mieszkalnym znajdującym się przy szosie, zachowały się fragmenty jeszcze dwóch innych budynków gospodarczych. Plac jest zaniedbany, zarośnięty i niczym nie przypomina tego, co działo się tu kilkadziesiąt lat temu. Pozostają jedynie domysły, że pod ziemią znajdują się tajne laboratoria i montownia silników do V1. ”

Całość tego obszernego materiału na stronie: Tajemnicza fabryka w Uboczu
Autor materiału:
Szymon Wrzesiński
„Za pomoc w przygotowaniu artykułu dziękuję: pani Małgorzacie Stankiewicz (autorce książki: „Gościszów. Dzieje zamku”) oraz panom: Januszowi Bucy (www.ubocze66.republika.pl) i Przemysławowi Gajdoszowi.”

(Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL)


Raginis uczczony po 72 latach…

Otrzymałem obszerny list na maila. List refleksję który uznałem za niezwykle istotny głos w sprawie naszej narodowej tożsamości. W liście Autor porusza wątek pisania historii na nowo, jednakże jak bardzo różniącej się od kanonów do jakich się przyzwyczailiśmy. Polacy to tchórze, zdrajcy i …mordercy swojego dowódcy… Czytaj dalej Raginis uczczony po 72 latach…

Wizna, wrzesień 1939 pogrzeb po latach. Kapitan Raginis pochowany z honorami wojskowymi.

Na Interii materiał dokumentujący pogrzeb kapitana Raginisa dowódcy odcinka umocnionego „Wizna”, gdzie mała liczba polskich żołnierzy odpierała ataki niemieckiego korpusu pod dowództwem Guderiana. Jak głosi jeden z przekazów, dopiero kiedy zagrożono wymordowaniem po zdobyciu odcinka wszystkich pozostałych przy życiu, Polacy się poddali. Czytaj dalej Wizna, wrzesień 1939 pogrzeb po latach. Kapitan Raginis pochowany z honorami wojskowymi.

O krewnych na dalekiej Ukrainie.

Z sieci o kuzynach Kaczyńskich z Ukrainy….
Odnalazłem ostatnio zapisany przeze mnie artykuł z sieci mówiący o przybyciu z Ukrainy na pogrzeb L. Kaczyńskiego rodziny. Czytaj dalej O krewnych na dalekiej Ukrainie.