Snajper – POLOWANIE NA CZŁOWIEKA

Jakiś czas temu zakończyłem lekturę ciekawej pozycji autorstwa Andy Dougan;
Historia snajperów, w podtytule;  zaś tytuł główny, niezwykle wymowny: POLOWANIE NA CZŁOWIEKA.
Od tego czasu sen z powiek spędzała mi chęć chciałem  podzielić się moimi wrażeniami wywołanymi zawartymi w tej książce faktami.
Pomijając szczegółową analizę idei powstania strzelca wyborowego; autor sięga bardzo głęboko – mianowicie
np. do analizy skuteczności procarzy Hannibala w czasie II wojny punickiej, czy rozważań na temat łuczników i kuszników (w 1132 roku Papież Innocenty II zakazał jej używać pod groźbą ekskomuniki -uznano tą broń za bardzo niemoralną, niegodną szlachty).
Zwróciłem szczególną uwagę na wymowę etyczną i moralną zawartą w pozycji – szczególnie mocno akcentowana była
w opisach dotyczących działań podczas II wojny światowej, wojny wietnamskiej, a także opisach akcji terrorystycznych.
Jeden z ekspertów (będący w Wietnamie snajperem) komentujący akcję słynnych snajperów-terrorystów, (w zeszłym roku uśmiercono (Muhammad) jednego z nich w USA),  powiedział: „Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA wiem, że jest to kwestia posiadania władzy…Chyba najlepszym słowem byłoby tu- odurzające”.

Jest to przerażające odkrycie, które odkrywa przede wszystkim mroczne głębie ludzkiego ducha.
W książce pojawia się więcej wypowiedzi samych snajperów porównujących moment celowania do wroga, ( w zasadzie niczego nie spodziewającej się ofiary),  do wręcz boskiej decyzji jaką on – snajper podejmuje:  o życiu lub nie. Przerażająca i niezwykle niebezpieczna filozofia. Niezwykle nieetyczna i całkowicie  demoralizująca.
W książce znajdujemy opisy takich „gwiazd” snajperskich wyczynów jak Zajcew, czy jego niemiecki przeciwnik  Konings.
Z Wietnamu z kolei sierżant Hathcock, który miał na swoim koncie potwierdzonych 93 celów, a sam oceniał ilość  swoich ofiar, na dwukrotnie większą.

Ten „Super-snajper” potrafił zabić przeciwnika z 2300 metrów pojedynczą kulą z karabinu maszynowego.
Jego dewizą było hasło „Jeden strzał- jedna ofiara”.  Człowiek ten uwielbiał strzelać, dla niego nie było problemu z uśmierceniem kogokolwiek, nawet dziecka.
Jeżeli na jeden karabin szturmowy M16 średnio w Wietnamie wypadało 50 tys wystrzelonych z niego nabojów aby zabić jednego Wietnamczyka, w porównaniu snajper zużywał 1,3 naboju. Ta maksyma została powieszona w szkole snajperów i zwiadowców w Quantico z wyszczególnieniem opłacalności: różnica kosztów w tym przypadku wynosi 2300 dolarów za wystrzelone naboje z M-16 do 27 centów za 1,3 naboju z broni snajpera.
Podane dane zabitych przez snajperów w Wietnamie to zaledwie 2% 13 tys ludzi na 900 tys które zginęły.
Jest to jednak zupełnie innego rodzaju śmierć. Śmierć którą snajper widzi w okularze lunety. Przed jej zadaniem wie, w przeciwieństwie do ofiary, że ta za chwilę zginie.
Jest panem życia i śmierci. Gdzie miejsce na wyrzuty sumienia? Czy takowe się pojawiały? Założenie, że człowiek zabija nie czując wyrzutów sumienia, kiedy walczy w bitwie podczas wojny o swój kraj, rodzinę czy honor, czy też po prostu w obronie siebie samego, zostało obalone przez generała brygady, historyka wojskowości S.L.A. Marshalla, który przepytał czterystu ponad uczestników walk na Pacyfiku. Pytanie brzmiało: „Czy strzelaliście podczas bitwy?”
Okazało się, że na każdą setkę przepytanych strzelało do dwudziestu żołnierzy. Kryteria prowadzenia ognia też były bardzo dowolne. Wystarczyło strzelić w kierunku nieprzyjaciela, bez mierzenia czy nawet trafiania czegoś czy kogoś. Okazało się, że strzelał 1 na 5 biorących udział w bitwie!
Snajper kierował się inną zasadą- on musiał strzelać celnie. Każdy radził sobie z tym na swój sposób: Gary White w Wietnamie trafienie uznawał jak strzał do bramki podczas meczu. Ed Kugler cieszył się z każdego zabitego, chętnie opowiadając o swoich ofiarach, dodając sobie tym samym chwały i splendoru. U Josepha Warda zastrzelona ofiara wywoływała odrętwienie.
Wkrótce też, aby rozłożyć winę i zapewnić minimum komfortu psychicznego snajperzy otrzymali pomocnika, wspierającego ich działania, sprawdzającego przez lornetkę efekty strzału zbierającego dokumenty przy zabitych.
Na stronie 157 wydania, które czytałem, znalazło się stwierdzenie bardzo śmiałe i …, prawdziwe, pozwolę sobie fragment zacytować:” ..Od czasów Wietnamu Ameryka nadal pełniła rolę samozwańczego światowego policjanta….” Dalej następuje wymiana licznych rejonów na świecie gdzie walczyli żołnierze amerykańscy. Wśród nich byli snajperzy. Wg. autora to oni spełniali bardzo dużą i ważną rolę w tych potyczkach, głównie psychologiczną, jednakże i militarną.
Usuwali dowódców wojskowych, czy przywódców cywilnych, prowodyrów i postacie kluczowe w różnych aspektach działań. Byli swojego rodzaju najbardziej autonomiczną i myślącą bronią spośród dostępnych rodzajów uzbrojenia, ostatnim wojownikiem na polu walki, prowadzili rozpoznanie dla lotnictwa dokonującego nalotów, siali strach wśród zdezorientowanych oddziałów przeciwnika.

Zakończenie tej pozycji jednak doskonale pokazuje moc i możliwości tego rodzaju ludzkiej „broni”: śmierć w dniu 13 czerwca 2003 roku szeregowca Shawna Pahnke zastrzelonego przez irackiego snajpera. Strzał nachylony ominął płytę pancerną kamizelki kuloodpornej żołnierza, przebił podszewkę i dotarł do serca.W kilka minut później żołnierz nie żył. Wynika z tego brutalna prawda: nawet tak stechnicyzowana, super nowoczesna armia amerykańska, najpotężniejsza siła militarna na świecie, ulega maksymie, którą w pewnym sensie sama rozpowszechniła: jeden strzał- jedna ofiara…. A więc i oprawca staje się ofiarą- lub bardziej trywialnie: kij ma zawsze dwa końce…

POLOWANIE NA CZŁOWIEKA” wydawnictwo AMBER 2004 rok 165 stron
Książkę wypożyczyłem z filii nr 58 biblioteki Raczyńskich w Poznaniu (Grochowska) – jest tam dostępna, polecam.

ps

W książce jest poruszonych o wiele więcej aspektów i historycznych,  jak i technicznych, skoncentrowałem się głownie na kwestii która najbardziej mnie zaciekawiła moralno etycznej jak i odpowiedzialności snajpera za swoją „pracę”, rozumienia przez niego, tego co czyni…  Wytłuszczenie w tekście moje.

Strzelectwo ma wiele aspektów…

Inny materiał o snajperach: Gorzej niż w piekle

Siła mediów; część I-sza…

MEDIA MEDIA MEDIA … cóż to takiego?
Przekazują różne informacje czasami wydaje się, że pożyteczne (jak np. pogoda) czasami mniej … (jak np. co robił dziś poseł „x”,  kogo opluł słownie poseł „y”, kto dostał  zasłużenie(nie) pokojową nagrodę Nobla, gdzie znów się biją, gdzie znów giną, kto ile nakradł.., hmmm, …. Czy nie zastanawia Was drodzy czytelnicy czemu ma to niby służyć? I komu? Czy mamy może postępować tak jak ci omawiani? A może na odwrót tak nie postępować? Wszystko zależy od intonacji dziennikarza, który przekazuje informacje, od tej takiej zgrabnej, łatwej i przyjemnej puenty. Zauważyliście? te puenty? One nakierowują tych nie najmądrzejszych, spośród oglądających, na właściwy tor wnioskowania… I kształtują, formują, budują sposoby i style myślenia…negatywne i pozytywne reakcje, chwytają za serce, łamią serce, budują uczucie współczucia, sieją nienawiść, i cóż jeszcze?

Ano, z jednych robią (Dobrych), z drugich robią (Złych), z prawdy – kłamstwo i na odwrót.

Bolesne, jednak nie to, że tak działają, jest najstraszniejsze. Najgorszym jest, że osiemdziesiąt procent oglądających przyjmuje tą papkę informacyjną, jako swoje poglądy, punkty widzenia, identyfikuje się, a nawet w skrajnych przypadkach uważa, że tak właśnie myśli.., żałosne. Jak to wygląda w zderzeniu z naszą ukorzenioną etyką, moralnością? Wiarą może (chociaż ostatnio to niepopularne porównanie)coś zdziałać? Kiedyś była nie do pokonania, za czasów komuny, była Wiara murem nie do zburzenia, taranem niszczącym system. Teraz istnieje taki System, który jest  idealnie wtopiony w nasze życie, niezauważalny, i nie przeszkadza nam zniewolonym nim. Pozbawionym swojego oglądu rzeczywistości.  Jednakże to Wiara stać się może zagrożeniem, nożyczkami przecinającymi niewidzialne sznureczki prowadzące do kukiełek podskakujących dziko w rytm wstrząsanych pogardliwym śmiechem ramion Lalkarzy tego Świata, przecież zawsze może dojść do ponownej secesji. Lalkarze znów mogą stracić władzę. Ale są sznureczki nowe. Doskonalsze.Media.

NIE PRZEJMUJCIE SIĘ! Żyjcie, cieszcie się życiem, korzystajcie z niego: CARPE DIEM, to motto. SEKS, narkotyki, alkohol, to coś co mamy w zamian, za te godziny życia jakie oddajemy w ciężkiej harówce w imię zarobienia na…: narkotyki, seks, alkohol, mieszkanie gdzie można by konsumować te „afrodyzjaki”  rzucane nam jako ochłapy, w zamian za niewolniczą pracę na rzecz korporacji, systemów i innych grup biznesowych.

Etyka ewoluuje, zmienia się, trzeba być wiernym korporacji. I tutaj pojawia się problem z tą etyką międzyludzką, zwykłą, starożytną. Występującą w religii, Wierze przodków. Należy te więzi poluzować, ośmieszyć. Media idą w sukurs, czyniąc nas wolnymi, od Wiary, zniewalają materią.Martwimy się o swoje samochody, domki letniskowe, rowery, miejsca parkingowe.

Tak, miejsca też..: w Krakowie na jednym z osiedli właściciel (domniemany) miejsca parkingowego zastrzelił osobę, która zaparkowała samochód w tym miejscu…

WOLNI! Bawmy się, pijmy, imprezujmy, bierzmy udział w orgiach, rzygajmy, chorujmy, umierajmy- w międzyczasie zarabiając dla siebie jakieś 20 procent, tego co się nam należy, może nawet i mniej – resztę oddajmy Systemowi.

Media to wyjaśnią, wytłumaczą, pomyślą za nas.  TEATR Życia się nie zmienia. Publiczność patrzy oczarowana na aktorów. Zazdroszczą im, chcieliby być nimi, Carringtonami, budować imperia, mieć fortuny, tworzyć dynastie. Nie przejmować się innymi.  Dlatego, jeszcze cała ta rzesza pracuje. Tylko to trzyma ją w ryzach. Przynajmniej większość. TO dla nich staje się Prawdą, prawdziwszą od rzeczywistości…

Quo vadis ludzie? Quo vadis…?

9 Marsz dla Życia


W zeszłą niedzielę w Poznaniu odbył się 9 Marsz dla Życia. Ostatni. Przez dziewięć miesiecy przedstawiciele różnych społeczności miasta Poznania uczestniczyli w cichym apelu o życie. Wśród maszerujących byli obecni również i ludzie niewierzący, ceniący prawo do ochrony i narodzin życia poczętego, były też osoby, które dokonały aborcji.

Organizatorzy, kierowani przez koordynatora Marcina Grześkowiaka zrealizowali plan 9 marszy. Cyfra dziewięć nie jest przypadkową. Oznacza dziewieć miesięcy życia w łonie matki. W Chinach wiek człowieka liczy się od poczęcia. Jest to dowód akceptacji prawdy biologicznej; istnienia człowieka od momentu poczęcia, bez wzgledu na wyzanwaną wiarę czy jej brak, jest to niejako linia demarkacyjna życia ludzkiego, od tego momentu człowiek zaczyna istnieć tutaj; na tym świecie.

Pozwolę sobie ustosunkować się do jednej z wypowiedzi przeciwników utrzymania życia nienarodzonego: feministki często mówią o prawie do dysponowania własnym ciałem: oczywiście takie mają. Ale tylko do swojego, a nie innego człowieka, który rozpoczął swoje życie wewnątrz ich ciała. Do tamtego ciała nie mają już prawa. Ponieważ nie jest to ich ciało, a istoty zupełnie innej, jedynie goszczącej czasowo na okres 9 miesięcy(zresztą dzięki ICH przyzwoleniu na takowe zaistnienie; poprzez stosunek fizyczny: – przecież nie inaczej pojawia się istota ludzka w łonie matki).

Jednym z gości prowadzących ostatni marsz był Janek Pospieszalski, znany muzyk, a także dziennikarz prowadzący talk show „Warto Rozmawiać”. Obecny był również ks. biskup Zdzisław Fortuniak.

9 marszy z różnych parafi ruszyło o godz 19.00, aby spotkać się na Palcu im. Adama Mickiewicza pod Krzyżami czerwca 1956. Tam też, na ustawionym telebimie pokazywano kolejno pojawiające się pochody prowadzone przez baner z napisem: MARSZ DLA ŻYCIA. Marsz odbywał sie w całkowitej ciszy, bez jakichkolwiek transparentów, flag, bez żadnych haseł. Trwał tak, jak trwa dziecko w łonie matki, w ciszy, bez słów; jedyne dźwięki to szuranie butów na asfalcie, ludzi idących w tak dosłownie rozumianej ciszy. Na placu wszystkie marsze były witane przez prowadzących. Wspólnie odmówiono „Ojcze Nasz” pod przewodnictwem bp. Fortuniaka, obejrzano też film jak to określił Janek Pospieszalski: „off-kinowy” nakręcony przez młodych ludzi, zaangażowanych w organizację marszy. Realizacja projektu trwała dwa dni. Film kończył sie zwielokrotnionym przez system nagłośnienia na placu, jakże wymownym biciem serca nienarodzonego Życia. Spotkanie zakończyło wykonanie dwóch piosenek przez zespół młodzieży z duszpasterstwa akademickiego na Winiarach. Szczególnie drugi utwór pt. „Niemy Krzyk”, był niezwykle wymowny w swojej nazwie.

Gratulujemy młodym ludziom i wszystkim, którzy przyczynili się do postania tej tak szlachetnej imprezy, sponsorom i prezydentowi miasta Poznania Panu Grobelnemu, pod którego patronatem odbył się ostatni marsz dla życia.

Piotr Szelągowski

Zdjęcia z Placu im. A. Mickiewicza

czoło

wygladaja

plac2

skąd przyszli

modlitwa

dzieci

niemy krzyk

samotne serce ogien nadziei

SAMOTNE SERCE- OGIEŃ NADZIEI

Morze wypowiedzi, ocean myśli…


W tym morzu blogów i dziwnych wypowiedzi chcę powiedzieć coś ludziom o nich samych o tym, aby nie rozglądali się dookoła nie umiejąc dostrzec samych siebie, zajrzeć do wnętrza, skupić się na bycie skoncentrować na tym co duchowe; nie materialne
Spojrzeć na bliźnich inaczej niż dotychczas, jako konkurencję, wrogów bez mała?, umieć tak, to coś ważnego?
Bardziej ludzkiego, jednak musimy się tego uczyć.., Dlaczego?
Dlaczego codzienny [kierat] zasłania nam drugiego człowieka?


Drzewo podczas wichury – oświetlane latarnią.

Zimny jesienny dzień i kołszące sie drzewo za oknem w świetle lapmy…

Jakoś ten widok wywarł na mnie takie wrażenie, że musiałem zrobić zdjęcie…

Coś tam dodałem cyfrowo, aby pogłębić efekt rozmazania, zmniejszyłem wielkość i oto ono…

nocą w świetle lampy wiatr wieje i targa drzewem...
nocą w świetle lampy wiatr wieje i targa drzewem...

Poniżej oryginał…

drzewo wiatr i światło
Podrzewo wiatr i światło

Poniżej troszkę cieplejsze jesienne zdjęcie lasu i paproci…

paprocie w lesie
paprocie w lesie

Jeżeli chcecie podzielić sie jakimiś osiągnięciami na tym polu (fotograficznym)- zapraszam….

Fajne knajpy w Poznaniu – Piszcie

Ostatnio błąkałem się po Starym Rynku i przyznam się, że poza „Dragonem” do którego czuję jakiś dziwny sentyment,  i „Bodega Cafe” gdzie jest niezwykle miły klimat, pszytulnie urzadzona i muzyka smooth jazzowa, którą ostatnio często preferuję, nie natrafiłem na jakieś takie szczególnie wyrafinowane miejsca, gdzie można by miło czas spędzić.Dobrze, że chociaż ogródki zniknęły… Potykacze jedne..

Kiedyś często bywałem też „U Bazyla” nie tylko dlatego, że znam Bazyla jeszcze z klimatów związanych z Międzyrzeczem i niemieckimi umocnieniami w okolicy tego miasta, ale też i z powodu nostalgii do starych czasów i słuchania muzyki typu „no future” (punk), której trochę było w jego kanjpie. Ostatnio zmienia sie to na korzyść metalowego brzmienia, które i owszem jest ok, nie jednak w tak przytłaczającej ilości…W nadmiarze raczej ogłupia.

Może się starzeję? Chociaż nie, w domu lubię sobie dobrze i głośno posłuchać, a i koncerty zdarza się jakieś zaliczać.

Liczę więc na odwiedzających ten serwis, że coś tam napiszą na temat (ich zdaniem) ciekawych miejsc do posiedzenia, posłuchania muzyki takiej czy innej, porozmawiania…

Może uda się stworzyć mapę ciekawych knajp poznańskich?

Święto Narodowe Wszystkich Polaków

11 listopad 1918 – Piłsudski wjeżdża do Warszawy, od tego dnia uważamy, że jest już Polska. To jednak tak proste nie było; jeszcze wiele lat walki przed naszymi pradziadami, głównie z potężnym komunistycznym zagrożeniem ze wschodu, jak i byłym niemieckim okupantem, czy to na Śląsku w krawych powstaniach zwanych śląskimi, czy też w Wielkopolsce.

Wielkopolskie powstanie zwycięża. Lwowskie z 1 listopada 1918 roku również (22 czerwca 1919). Są to dwa powstania w naszych dziejach, które odnoszą sukces. Mówi się jednak głównie tylko o jednym. Szkoda, bohaterowie drugiego powstania to przecież prawdziwi patrioci. Młodzi patrioci. Najmłodszy, który zginął miał dziewięć lat, inny, Antoś Petrykiewicz obrońca „Reduty Śmierci” odznaczony zaszczytnym Wirtuti Militari 13 lat; najmłodszy kawaler tego orderu. Z Wielkopolski też idzie pomoc dla powstańców we Lwowie. Między innymi 15 eskadra myśliwska, i ochotnicze oddziały Wielkopolan.

Dopiero w 1921 roku ustalają się granice na wschodzie i zachodzie. Traktat Ryski i rozmowy na Krymie z Sowietami. Rada Ambasadorów oficjalnie zatwierdza granice polskie na wschodzie dopiero w 1923 roku (15 marca).

I mamy Niepodległą. Do 1939 roku. Po 1945 z kolei ponowna okupacja, „niewidoczna”. Dzięki zaangażowanym polskim komunistom Rzeczpospolita wpada w łapy Sowieckiego Reżimu. dopiero po rozpadzie ZSRR w 1989 roku można mówić o prawdziwej niepodległości. Czy suwerennej? To już inna sprawa…

I cieszmy się z tej daty. Patrzymy na Amerykanów za oceanem jak świętują 4 lipca. Czy bierzemy z nich przykład? Mamy flagi w oknach? Na masztach przed naszymi domami? Tam buduje się odpowiedzialność i patriotyzm nawet wśród najniższych warstw społeczeństwa. W każdym filmie nawet klasy żadnej pojawiają się akcenty patriotyczne odgórnie umieszczane. Dlaczego? Ano dlatego, że każdy Amerykanin powinien wiedzieć, że jest wyjątkowy właśnie dlatego, że nim jest. Indoktrynacja, manipulacja? A może budowanie własnej wartości narodowej, poprzez akcent na indywidualny odbiór społeczny i identyfikację, tożsamość z tym, co reprezentuje swój kraj?

U nas jest na odwrót raczej; indoktrynacja, jednak negatywna. Jak to wpływa na państwo? Sami widzimy; „tu nie warto żyć”, często się słyszy; „nic tutaj nie osiągniemy”, „to nie nasz kraj”, panuje złodziejstwo i kolesiostwo, łapówkarstwo na pierwszym planie… Czemu i komu to służy? I przede wszystkim jak naprawdę wpływa na ekonomię i inne dziedziny życia społecznego i gospodarczego? Czy ktoś, kto jest przekonany o fakcie niegospodarowania u siebie, będzie się do tego gospodarowania przykładał?

BEZ PRZESADY;
Po co? Dla kogo?

niewyraźna jak i nasz patriotyzm
niewyraźna jak i nasz patriotyzm