Szwajcaria przyczynek do historii neutralności.

Nie raz pisałem o tym ciekawym kraju. Szwajcarzy prawie od 200 lat pilnują swojej neutralności w sposób zaiste perfekcyjny. Jaki to sposób? Tak, drodzy Czytelnicy, to ciągłe zbrojenie się i budowanie gotowości do odparcia ataku z dowolnego kierunku. Więcej w sposób prosty i łatwy przedstawi poniższy filmik:

Poniżej kilka linków w temacie obronności i ewentualnej gotowości do odparcia ataku.

Pierwszy to nasza rodzinna wizyta na strzelnicy z przed kilku lat w okolicy Świebodzina (Cibórz). Stara poniemiecka strzelnica została odrestaurowana przez pasjonatów strzelectwa, skorzystałem z zaproszenia kolegi strzelca ze Świebodzina i pojawiłem się tam z moimi dziewczynami. Oto kilka fotek z tego wypadu:

Następny link to jeden z moich wpisów na temat Szwajcarii na blogu:

Kilka pytań i odpowiedzi związanych z dostępem do broni, tutaj też kilka zdań o Szwajcarii:

Puchar WKS 2023 w końcu normalnie…

Po wszystkich perypetiach z (pseudo) pandemią (nieżyciowe procedury które nic nie dawały) pierwsza runda zawodów strzeleckich w WKS się odbyła. 110 uczestników, nie wiem czy nie rekord. Udało się mi wystartować we wszystkich czterech konkurencjach mimo obowiązków sędziego stanowiskowego (regulamin pozwala na uczestnictwo). Wyniki zapewne mogłyby być ciut lepsze, jednakże dla mnie osobiście liczy się zaangażowanie w tą dyscyplinę sportu całym sercem i rękoma też :-).

Oczywiście dla mnie konkurencje pneumatyczne najważniejsze -uczą bardzo wiele w tym co dla strzelca ważne. Doskonałe przygotowanie pod dynamikę wiele razy sprawdzone. Strzelec dynamiczny który pominie treningi statyczne zawsze będzie gorszy od tego który przyłoży się do statyki.

Poniżej moje tarcze pistoletowe z pneumatyka. Pierwsza, trzecia i czwarta strzelane lewą ręką, druga – prawą.

Tarcze karabinowe:

Tutaj testowałem strzelanie z okularami i bez. Tarcze druga i trzecia z okularami i przesłoną na oko. Tarcze pierwsza i czwarta: bez okularów i przesłon przy patrzeniu obojgu oczyma. Do tego warunki konkursu które zawsze powodują jakiś nacisk psychiczny na oddawanie strzałów. To inny rodzaj treningu.

I jedna tarcza pistoletowa, tu bez eksperymentów, lewa ręka i obuoczne celowanie przy postawie bocznej.

boczny zapłon X-esse
osie pneumatyczne zawodnicy pistolet i karabin – open

Polecam ten rodzaj aktywności. Jest on dla wszystkich.

Wyniki na stronie WKS i więcej fotek robionych przez naszego niezawodnego fotografa Sylwestra:

Kilka pomocnych linków poniżej:

https://niepoprawni.pl/blog/piotr-szelagowski/o-obronnosci-panstwa-romuald-szeremietiew

Nie żyje kolega Kresowiak Maciej Pawliński.

Poznałem Go przed laty na Talencie Poznańskim. Miał pochodzenie kresowe, jednak jak sam mówił dla niego temat Ludobójstwa na Kresach przekraczał umiejętności rozmowy o tym ze szczegółami. Bardzo emocjonalnie podchodził do Pamięci. Zawsze jednak mnie wspierał w tym co robiłem. Wspaniały człowiek, kolega. Kiedy mu powiedziałem o tym miejscu w Łężycy dotarł tam. Pomnik w Zielonej Górze – Łężyca. Upamiętnienie zrobiło na nim kolosalne wrażenie. Rozmawialiśmy o potrzebie Pamięci. Bolało nas razem że tak mało się robi …

Chciał potrenować strzelectwo ze mną, przymierzaliśmy się żeby dopasować jakiś termin, był tak mocno zajęty. Ciągle Warszawa-Poznań-Zielona Góra -Trzcianka; gdzie jeździł do Mamy.

Wiele moglibyśmy jeszcze razem zdziałać.

Ostatnie spotkanie, tak silnie się uścisnęliśmy, po męsku, z pełnym zrozumieniem. Aż byłem trochę zaskoczony. Jakby wiedział że to po raz ostatni? Mieliśmy wspólnie usiąść przy doskonałym wytrawnym appassimento, które uwielbiał. Już nie wzniesiemy kieliszków na tym świecie we wspólnym toaście.

Macieju będziesz zawsze w moim sercu. I w modlitwie.

Lewak – słowo.

Co znaczy słowo „Lewak”? Żeby rozwiać raz na zawsze wątpliwości wrzucam kilka linków opisujących to słowo:

Co mówi PWN – https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lewactwo;5446485.html

Dalsze rozwinięcie: https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lewactwo;5446485.html

Wiki: https://pl.wiktionary.org/wiki/lewak

Bardziej naukowo:

http://www.poradnikjezykowy.uw.edu.pl/wydania/poradnik_jezykowy.768.2019.09.06-A.Niepytalska-Osiecka.pdf

Lewak według definicji we współczesnych słownikach języka polskiego to: ‘ktoś o skrajnie lewicowych poglądach politycznych’ [ISJP],
‘człowiek mający poglądy uznawane za skrajnie lewicowe’ [WSJP], ‘osoba,
która wyznaje skrajnie lewicowe, radykalne poglądy polityczne’ [PSWP].
Twórcy słowników uwzględniają więc radykalność, skrajność poglądów
jako główny składnik znaczenia leksykalnego. Defi nicja z odautorskim
elementem oceniającym pojawia się w SJPDor – ‘ten, kto wyznaje (czasem manifestacyjnie) poglądy skrajnie lewicowe, kto domaga się ich realizacji, nie licząc się z tym, czy pozwala na to sytuacja’.

Czasami zdarza się mi używać tego określenia. Ponieważ w latach 80-tych sam obracałem się w kręgu subkultur lewicowych (punkowych), mam dość jasny obraz osób, pewien ich przekrój, z którymi się stykałem przez szereg lat. Z przykrością też obserwowałem mocną radykalizację znajomych, którzy postali w tym nurcie. Wielu z nich ideologicznie zagłębiło się w poglądy wprost wynikające z marksistowskich idei, nawiązania do tego co w związku sowieckim było wykładnią oficjalną myśli społecznej i politycznej – oczywiście z pewnymi modyfikacjami globalistycznymi.

A dla Was kim jest lewak?

bledną wobec tego, co się tutaj dzieje…

Trwają rozmowy o wspólnych działaniach służących uczczeniu Żydów – ofiar holocaustu. Czy są to również przygotowania do 80 rocznicy zbrodni ludobójstwa, służące uczczeniu ofiar holocaustu dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach ale również Żydach, Ormianach? Żyd jako ofiara holocaustu, Polak jako ofiara holocaustu, Ormianin jako ofiara holocaustu bezwzględnie wymagają od nas takiej samej czci i upamiętnienia.

Ewa Siemaszko w komentarzu historycznym Bilans zbrodni: Pierwszy masowy mord miał miejsce na Wołyniu 9 lutego 1943 r. w kolonii Parośla, w pow. sarneńskim. Oddział banderowski wymordował podstępnie całe osiedle – ponad 150 osób -Polaków miejscowych i z okolicy, przejeżdżających lub przebywających tam w krytycznym dniu. Napady na polskie osiedla i rodziny żyjące w miejscowościach o mieszanym narodowościowo składzie mnożyły się, zwłaszcza po dezercji policjantów ukraińskich ze służby u Niemców w marcu 1943 r. (Ewa Siemaszko).

Takich zbrodni były tysiące. Ks. Józef Marecki Misterium Iniquitatis :

(…) W jesieni 1939 r. zakonnicy zostali przez władzę sowiecką wyrzuceni z klasztoru w Wiśniowcu i brat Cyprian zamieszkał u osób świeckich. Z powodu wywózki znacznej części parafian na Syberię oraz pauperyzacji ludności karmelici zostali pozbawieni środków do życia. Aby uzbierać kwotę do zapłacenia podatku nałożonego przez władze sowieckie na kościół, brat Cyprian wynajął się jako ogrodnik w szkole. 30 VI 1941 r. w chwili wycofywania się Armii Czerwonej na wschód został pojmany w raz z kilkunastoma Polakami przez Ukraińców pozostających w służbie sowieckiej. Groziło mu rozstrzelanie, jednak uwolnili go żołnierze sowieccy, którzy poszukiwali kluczy do kościoła karmelitów, gdyż na wieży zamierzali urządzić punkt obserwacyjny. W Archiwum Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych w Krakowie zachował się list br. Cypriana do przeora lwowskiego klasztoru karmelitów bosych o. Bolesława Sadowskiego z 7 VI 1943 r.

Krzemieniec, 7 czerwca 1943 r.

Przewielebny Nasz Ojcze!

Nadarza się sposobność przesłania paru słów przez osobę, która uchodzi przed nożami Ukraińców. […] Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i Mieczem” Sienkiewicza lub „Pożogi” Kossak-Szczuckiej bledną wobec tego, co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto już prawie wszystkich Polaków. Ci, co zdołali ujść hajdamackich noży lub kuli, schronili się do Krzemieńca i tutaj do Wiśniowca, bo jeszcze tylko w tych dwóch miejscowościach stoją załogi niemieckie. W innych, jak Szumsku, Dederkałach, Kutach i Łanowcach, słabsze załogi wybito lub same uciekły przed liczniejszymi bandami Ukraińców. Przytoczę chronologicznie kilka wypadków, by mnie nie posądzono o przesadę.

Zaczęło się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku [1942] i tak przez zimę trwało. Lecz były to jeszcze sporadyczne wypadki, na przykład w tej wsi wyrżnięto jedną rodzinę, w innej znów dwie lub trzy. Ale masowe mordy zaczęły się dopiero od Wielkiej Nocy i z każdym dniem przybierają na sile. Zaraz po świętach w wioskach koło Szumska wymordowano do 600 Polaków, reszta schroniła się do Krzemieńca. Potem uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w powiecie krzemienieckim (4 tysiące dusz). Gdy zaczęto mordować, ludność schroniła się do kościoła wraz z księdzem proboszczem. W kościele broniono się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi uszły do Krzemieńca, w kościele zostali mężczyźni, by go bronić. Następnej nocy naszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 Polaków w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza, a krzemieniecki kościół licealny zamieniono na mieszkanie dla tych uchodźców. Potem Niemcy zabrały młodych na roboty do Niemiec, a starzy cierpią skrajną nędzę. (…) Teraz prawie co wieczór widać łuny, jak palą osiedla Polaków, a [tych,] którzy nie uciekli, mordują w bestialski sposób. Z 15 na 16 maja napadnięto na przezacną rodzinę Kusiów w Młynowcach. Dwie córki dorosłe i syna, 21 lat, zabito. Reszta rodziny zdołała ujść. Zrabowano de szczętu, potem podpalono i te zabite do ognia wrzucono, gdzie się spaliły na węgiel.

(…) Kto może uchodzi do Gubernatorstwa, bo te hajdamaki się zacinają, że ani jedna noga polska nie powinna zostać na Wołyniu. Wiśniowca prawie że już nie ma, bo w mieście były same domy żydowskie, a Żydów wybito w zeszłym roku co do jednego. A obecnie wszystkie ich domy i budy Ukraińcy rozebrali, ostał tylko zamek, klasztor, urząd gminy i apteka. Na przedmieściach domy hajdamaków tylko stoją. (…) Kończąc to przy długie pisanie, jeszcze raz prosimy o święte modlitwy, by nasze nerwy były spokojne, byśmy mogli przetrwać w kornym zdaniu się na wolę Bożą te tortury moralne, a może i fizyczne. Całując kornie święty szkaplerz, jeszcze raz o modlitwy upraszam.
Niegodny syn brat Cyprian od św. Michała

Podczas napadu Ukraińców 7 II 1944 r. na klasztor i kościół karmelitów bosych w Wiśniowcu Nowym, w których to zabudowaniach znajdowało się ponad 150osób świeckich, brat Cyprian od św. Michała został uduszony w piwnicy paskiem od habitu. Ciało wrzucono do dołu w klasztornej piwnicy. Ekshumowany 26 IV 1944 r., pogrzebany na cmentarzu parafialnym w Wiśniowcu Nowym w zbiorowej mogile, którą po kończeniu działań wojennych splantowano. Obecnie nie ma po niej śladu. Warto przytoczyć relację s. Marii C. pochodzącej z Wiśniowca Nowego:

„Do tragedii doszło po odejściu węgierskiej jednostki wojskowej. Banderowcy wdarli się do Wiśniowca w nocy z 6 na 7 lutego i rozpoczęli makabryczną rzeź. Wielu żywcem spalono w domach, dzieci żywcem wbijano na pal lub rozdzierano za ręce i nogi. Kobietom rozpruwano brzuchy, obcinali uszy i ręce, wydłubywali oczy, obcinali nosy i piersi. Do tego używali zbrodniczych narzędzi: zardzewiałych noży, wideł, kos, mieli też specjalne ściski ze śrubami, do których wkładano głowy – do zamęczania przez ucisk. Innych wieszano do góry nogami, lub przecinano na pół piłami. (…). Rano po tych wydarzeniach poszłam zobaczyć. Widziałam stos ciał w konwulsji i cierpieniach. (Ks. Józef Marecki Osoby duchowne i zakonne obrządku łacińskiego zamordowane przez ukraińskich nacjonalistów 1939-1945, IPN)

Bezwzględna, począwszy od 1943 r., depolonizacja Wołynia i Małopolski Wschodniej – która była prowadzona przez OUN-UPA w sposób szczególnie okrutny, bowiem z powszechnym zastosowaniem barbarzyńskich metod uśmiercania, a wcześniej dręczenia ofiar – siała postrach, stałe poczucie zagrożenia, wymuszając paniczne ucieczki z ogarniętych rzeziami terenów wiejskich do miast i miasteczek. Ale dla dziesiątków tysięcy ludzi tułaczka trwała dalej – albo Niemcy zagarniali uchodźców i transportowali do przymusowych robót w Rzeszy, albo uchodźcy samodzielnie, z narażeniem życia uciekali na zachód (zachodnia Małopolska, Lubelszczyzna i dalsze rejony), gdzie wielokrotnie zmieniali miejsce pobytu i skąd także byli wysyłani przez Niemców na roboty. W trakcie tego przemieszczania się Polaków umierały kolejne ofiary: głodu, zimna, braku dachu nad głową, braku leków do leczenia ran i urazów powstałych w napaściach OUN-UPA. Zgony następowały albo w krótkim czasie po akcie ludobójczym, albo po kilku latach poważnych niedomagań. Do skutków ludobójstwa ukraińskiego na Polakach należą jeszcze różnego stopnia dolegliwości psychiczne, utrudniające normalne życie lub powodujące niezdolność do samodzielnego życia. (Ewa Siemaszko Bilans zbrodni, IPN).

Nieprzyjaciele wykopali dla żywej Polski otchłań, wtrącili w nią miljony męczenników

Litwa już w trzy tygodnie po wybuchu w Kongresówce, w okolicach Wilna, pod Ludwikiem Narbuttem, rozpoczęła powstanie; a w ziemiach ruskich, to jest w Kijowszczyźnie i na Wołyniu dopiero dnia 8 maja (1863) chwycono za oręż .(Marian Dubiecki).

Po kilkunastodniowych marszach i potyczkach na Wołyniu, Edmund Różycki dnia 20 maja 1863 r. odniósłszy małe zwycięstwo pod Salichą przeszedł granicę galicyjską w Szczęsnówce. Było to zakończeniem powstania na Wołyniu i Ukrainie. Podole zachowywało się odpornie. (F.Gawroński)

Wprawdzie szlacheckie powstanie na Ukrainie i kresach zostało zdławione przez miejscową ludność prawosławną jednak katolicka Litwa i katolicka Białoruś – nie dały się przeciwko polskości poruszyć. Co więcej, chłop żmudzki z kosą w ręku walczył w szeregach Dołęgi, ks. Mackiewicza, lub tworzył własnych wodzów. (J. Grabiec Powstanie Styczniowe 1863-1864).

Profesor Wacław Sobieski w Dziejach Polski pisał: Myśl, że „główna” pomoc dla powstania przyjdzie od chłopa z Kijowszczyzny, była utopią. Michał Archanioł, patron Kijowszczyzny przyjęty na sztandar do Orła i Pogoni, nie pomógł nam nic (Wacław Sobieski Dzieje Polski ).

To były głosy Polaków, uczestników Powstania Styczniowego i studiujących źródła naukowe dotyczące historii Rzeczypospolitej.

Podczas uroczystości 160 rocznicy Powstania Styczniowego głos zabrał Prezydent Andrzej Duda: Powstanie trwało ponad dwa lata… 20 000 powstańców zginęło, setki cierpiały los Sybiru, los tułaczy pozbawieni majątku szans na życie – polski los. W ilu to rodzinach polskich, litewskich, ukraińskich białoruskich do dzisiaj wspomina się stracony majątek i ziemię odebraną przez carat. Przedstawiciele narodów, które walczyły o powrót (sic!) niepodległego państwa.

Henryk Cederbum, adwokat przysięgły opublikował w 1917 r. tłumaczenie 489 wyroków Audytorjatu polowego, który urzędował w cytadeli warszawskiej w latach 1863, 1864, 1865 i 1866. Jest tam też oskarżenie i wyrok na Marjana Dubieckiego, sekretarza dla spraw Rusi przy Rządzie Narodowym, który został za dyktatury Traugutta najbliższym jego współpracownikiem. Mieszkał w tymże domu przy ulicy Smolnej gdzie znajdowało się mieszkanie Traugutta. W wyroku śmierci wydanym na Traugutta zamieniono Dubieckiemu wyrok śmierci na 10 lat twierdz syberyjskich.

Marian Dubiecki : 8 maja 1863 roku trzy grupy powstańcze, polskie, złożone prawie wyłącznie z młodzieży akademickiej, wyszły z Kijowa. Wśród nich szczupły zastęp młodzieży, który wyruszał w celu głoszenia ludowi rusińskiemu tak zwanych „złotych hramot” (pisanych w języku rusińskim, kirylicą, to jest alfabetem używanym w księgach liturgii wschodniej) zapewniających mu wolność, własność gruntów, będących w jego posiadaniu, i swobody polityczne, do których, w rzeczywistości on nie wzdychał, bo ich nie rozumiał, a wreszcie wzywał do walki ze wspólnym wrogiem – z Moskalami. Wierzono, że ich słowo, ich poświęcenie wywołają współudział tego ludu w walce ze wspólnym wrogiem. Złudzenie to wielkie, podobnie jak wiara w pomoc liberalistów rosyjskich, co przez wielu były podzielane. Nie chodziło tu oczywiście o budowę jakiegoś fantastycznego państwa rusińskiego, do którego, podobnie wówczas, jak i dziś, nie ma najmniejszego materjału, ale o wywalczenie niepodległości Polski, w której lud rusiński miałby zapewnione swe prawa kulturalne, jako cząstka dawnej Rzeczypospolitej, na podstawie naszych prastarych praw – jako wolni z wolnymi i równi z równymi. Uroczyste zakończenie „złotej hramoty”, w którym Rząd Tymczasowy Narodowy zaprzysięgał wierne dochowanie przyrzeczeń i złożył pieczęć, która pod jedną koroną wyobrażała „Orła, Pogoń i Archanioła” brzmiało:
Co wszystko, wyżej opisane, ogłaszając wiejskiemu ludowi Podola, Wołynia i Ukrainy, zachowanie i -obronę praw, tą hramotą nadanych, zaprzysięgamy wobec narodu, całego świata i Boga Wszechmogącego, Bożej opiece poruczając dolę ludu, któremu wiecznego życzymy dobra, dajemy tę oto hramotę „
(…)8 maja 1863 i w tej okolicy przez którą przechodzili nasi Straceńcy, i w innych na Rusi, wojsko zachowywało się biernie, wysuwając na czoło wypadków tłumy chłopów, stosownie już usposobionych dzięki propagandzie miejscowej policji i popów. Chłopskie te rzesze, uzbrojone przez rząd w kosy, drągi, siekiery, tworzyły warty na gościńcach, u wejścia do wiosek, rozkopywały drogi, zrywały mosty; słowem, uniemożliwiały wszelką komunikację.

Poranek – niedziela 10 maja – spotkał tę znużoną garstkę zwiastunów wolności we wsi Sołowiówce. Wieś roiła się od tłumów wieśniaków, zmobilizowanych przez policję w celu zatrzymania lub łapania powstańców i w ogóle wszystkich, którzy by się, im podejrzanymi wydali… Straceńców rozbrojono … tłum chłopstwa rzucił się na nich z siekierami, drągami, mordując tę bohaterską młodzież tratując i pastwiąc się nad nią. Umierali bez oporu, bez obrony, podobnie, jak pierwsi męczennicy chrześcijańscy… straszliwie zmaltretowanych i pokaleczonych jeńców z rozbitych oddziałów przyprowadziły bandy chłopskie do turm. (Marian Dubiecki, najbliższy współpracownik Traugutta)

TAK WEDŁUG PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY przedstawiciele narodu Ukrainy (w 1863 byli to rusini co wynika ze wszystkich różnojęzycznych dokumentów) walczyli o powrót niepodległego państwa.

Niestety, historię piszą przedstawiciele mniejszości narodowych a przedstawiciele Rzeczypospolitej ją akceptują i propagują.

Marian Dubiecki: Mogiła usypana pod Sołowiówką długo jeszcze mówić będzie, iż w każdej chwili dziejowej broniliśmy niepodległości tych ziem naddnieprzańskich, iż skraplaliśmy owe stepy nie tylko potem pracy rolniczej, wysiłkiem wielowiekowym naszej kultury, lecz i krwią najprzedniejszych naszych synów. Stwierdzaliśmy w sposób niezaprzeczony, że nie byliśmy tam i nie jesteśmy przybyszami, ale dziećmi tej ziemi, którą trudem naszym podnosiliśmy z nizin barbarzyństwa, broniliśmy od obcej przemocy nie tylko za dni niepodległości, a niemniej w epoce przeszło stuletniej naszej niewoli; nie szczędziliśmy krwi i mienia, aby te ziemie „u krajów”, to jest u kończyn państwa polskiego leżące (dlatego nazywane Ukrainą), zachować od utonięcia w morzu rosyjskiem.

Podzielono się ziemiami naszej Rzeczypospolitej, lecz zabić i rozszarpać duszy polskiej nie zdołano (Marian Dubiecki 1922 Warszawa)

Stefan Buszczyński w 1892 roku bronił naród polski przed wrogami co nie tylko sprzyjali dzieleniu ziem Rzeczypospolitej ale i niszczyli Jej historię:

Czy nasi profesorowie i posłowie zniszczyli truciznę zadawaną ludowi przez oszustów? Gdzież jest Polska? Czy tam, gdzie Rusini mówią: „Se nasza zemla?“ Czy tam, gdzie Rusini śpiewają „Boże, cara chrani?” Czy tam, gdzie zdzierają polskie napisy ? Czy tam, gdzie trzymają się Juliańskiego kalendarza ? Czy tam, gdzie wprowadzono moskiewską azbukę ? Czy tam, gdzie przywódcy „opiekunowie” ludu mówią i piszą językiem, którego chłop Rusin nie rozumie, a z którego Moskal się śmieje? Czy tam, gdzie „proświszczennyj Rusyn“ (wyraz, którego także włościanin nie rozumie) mówi, że Unia Lubelska już nie istnieje, a Ruś powinna tworzyć odrębne „hosudarstwo?” (jak gdyby naiwna Moskwa na to pozwoliła!). Czy nareszcie w tych szkołach południowej Galicji, gdzie „proświczenna” młodzież, ta nadzieja i podstawa przyszłego „hosudarstwa“, ustroiła się w zaporoskie kozackie czapki, gdy uczniowie innych szkół wybrali sobie mundurowe rogatywki? Tam Polska. Ale ją zdrajcy chcą zmoskalić.

Czy nasi uczeni z uniwersytetów w Krakowie i Lwowie rozwiązali słowiańską kwestję wobec Europy ? Czy okazali jej granice i prawa Polski? Czy rozwiązali sprawę rusińską? Wszak powinni byli nauczyć Rusinów, że od kilkuset lat Ostrogscy, Radziwiłłowie, Tarnowscy, Chodkiewcze, i Sanguszkowie, Pacowie, Żółkiewscy, Konaszewicz Piotr, Sapiehowie, Lubo- mirscy, Wiśniowieccy, Czarnieccy, Gąsiewscy, Sobiescy, Jabłonowscy, Czartoryscy, Czetwertyńscy, Ogińscy, Potoccy Pułascy, Rej ten, wszyscy, najznakomitsi bohaterowie aż do Sowińskiego, księdza Mackiewicza i niezliczonych męczenników, zrodzeni na Rusi, przelewali krew, poświęcali mienie swoje dla wspólnej, niepodzielnej ojczyzny. I ziemia rodzinna tych bohaterów ma tworzyć odrębne „ruśkoje h o s u d a r s t w o ?“.

Widzimy cały szereg najsławniejszych imion polskich : a tych liczbę można by przedłużać bez końca. Są jednak ludzie tak przewrotni czy tak ciemni, którzy powiadają, że Polacy są na Rusi kolonistami!!!

Czy nasi uczeni oświecili Rusinów, iż największa ilość polskich poetów pochodzi z ziem litewskich i rusińskich ? Z dawniejszych: Szarzyński, Szymonowicz, Rej z Nagłowic, Zimorowicz, Wacław Rzewuski, Krasicki, Karpiński, (wszyscy z Rusi), Kniaźnin, Naruszewicz (z Litwy); -z późniejszych: Woronicz, Feliński, Brodziński, Korzeniowski, Fredro (z Rusi), Niemcewicz (z Litwy); -z najnowszych : Odyniec, Chodźko Aleksander, Korsak, Górecki, Mickiewicz, Słowacki, Kraszewski, Witwicki, Malczewski, Zaleski Bohdan , Goszczyński, Bielowski. Siemieński, Pol, Gosławski, Aleksander Groza, Sylwester Groza, Wasilewski Edmund, Syrokomla, Ujejski, Jabłoński, Apolo Korzeniowski, Tadeusz Komar, Stanisław Grudziński, Leonard Sowiński, a z piszących czystym językiem rusińskim: Spirydon Ostaszewski, Tomasz Padura, Antoni Szaszkiewicz, Platon Kostecki (jedni z właściwej Litwy, drudzy z ziem rusińskich) tworzą ogromny szereg poetów zjednoczonego narodu. A obywatele odrębnego „hosudarstwa” mieliżby się szczycić nimi jako swoimi własnymi ? zarówno jak Moniuszką, Sienkiewiczem, Siemiradzkim i tylu innymi ?!!! Może by nie wyłączyli nawet Kościuszki!… Czy nasi uczeni i dygnitarze położyli koniec tym komedjom, tym bezecnym roszczeniom separatystów, zdradzających lud ciemny ? Nie! oni woleli szkodzić narodowi więcej od najdzikszych najezdników, aniżeli oświecać społeczność, aniżeli zapobiegać klęskom, aniżeli naradzać się o sposobach ratowania skazanego na śmierć narodu!

Nieprzyjaciele wykopali dla żywej Polski otchłań, wtrącili w nią miljony męczenników; mniemani konserwatyści, ludzie „porządni” chcieliby stać się jej grabarzami i cały naród żywcem zakopać.

mają prawo korzystania z pomocy całego narodu polskiego

P. Henryk Olszewski z Warszawy, bawiąc w r. 1914 w Słonimiu w gubernji grodzieńskiej u krewnych powstańca Sierzputowskiego (który z Syberji powrócił do kraju), znalazł przechowywaną ze czcią kartkę, pisaną przez jedną z ofiar zbrodni rządu carskiego. Kartkę Sierzputowski otrzymał w więzieniu w Dyneburgu od skazanego w r. 1863 na śmierć T. Nieszokocia, wraz z czarnym pierścieniem rogowym z Matką Boską Częstochowską. Śmiertelny list ogłaszamy niniejszem w nadziei, że może tą drogą, po wielu latach, trafi on do krewnych powstańca. List ten brzmi:
„Telesfor Nieszokoć urodził się 5 stycznia 1841 r. z ojca Benedykta, matki Józefaty: ukończył w Kownie gimnazjum, w 1862 roku postąpił do uniwersytetu Petersburskiego, gdzie będąc na drugim kursie prawa wziął w skórę za druki śpiewów żmudskich 60 batów w tajnej policji, po uwolnieniu emigrował do Szkoły Genueńskiej – przyjechał razem z Langiewiczem do kraju i był z nim aż do wkroczenia do Galicji, – później był wysłany do więzienia Augustowskiego- jutro pożegna się z tym światem. Bądźcie zdrowi.
Telesfor Nieszokoć.
Powiatu Rosieńskiego,
gub. Kowieńskiej.”
Pierwszą z przyczyn niepowodzenia powstania 1863 r. było przedwczesne wywołanie ruchu zbrojnego przez politykę Wielopolskiego. Drugą wrogie zachowanie się Prus i ścisły ich sojusz z Rosją. Trzecią i najważniejszą – zbyt słaby jeszcze udział mas ludu wiejskiego w walce-– pisał Tomasz Siemiradzki w Porozbiorowych dziejach Polski.
Naród polski, biorąc broń do ręki w wielkim roku 1863, zakreślił sobie, jak i w uprzednich walkach, cel sięgający najdalej – wywalczenie niepodległości Polski. Tego celu nie dopiął, lecz wydobył przez tę wojnę miljony ludu z niewoli społecznej i ekonomicznej, co było tylko częścią, lecz częścią największą celu ostatecznego. W wojnie roku 1863-64 Polska nie uchyliła się ani na włos od swego normalnego posłannictwa historycznego. Jak niegdyś, walcząc o swój byt z Niemcami i Turkami, naród polski był dobroczyńcą ludzkości, tak i w tej ostatniej swej wojnie, walcząc o swoją niepodległość, zmusił rząd rosyjski do nadania wolności nie tylko ludowi polskiemu, litewskiemu i ruskiemu, lecz dwudziestu miljonom chłopów rosyjskich.
(…) Epilogiem wojny roku 1863 było powstanie Polaków za Bajkałem na Syberji. Na początku 1866 we wschodniej Syberji znalazła się bardzo znaczna liczba Polaków zesłanych do ciężkich robót za udział w powstaniu 1863 r. Część ich rozmieszczono za Irkuckiem wzdłuż jeziora Bajkału i użyto do budowania drogi szosowej, mającej łączyć Irkuck z dalekim wschodem. Na znacznej przestrzeni pobudowano baraki w odległości kilkudziesięciu wiorst jeden od drugiego i poumieszczano w nich partje więźniów polskich pod dozorem niewielkich oddziałów piechoty i kozaków. Obchodzono się w tych barakach z Polakami dość dobrze, daleko lepiej, niż na kopalniach. Praca była niezbyt ciężka, na świeżem powietrzu, a utrzymanie lepsze, niż w zwykłej katordze. Nie wiemy dokładnie, w jaki sposób wśród Polaków pracujących za Bajkałem powstała myśl rozbrojenia wojska rosyjskiego i zbrojnego przebicia się do Chin, skąd można byłoby dostać się na statki europejskie. Wojna, którą wtedy Francja i Anglja prowadziły z Chinami, mogła najprędzej nasunąć więźniom polskim pomysł ratowania się za pomocą masowego przedostania się do Chin. Kilkuset Polaków wykonało powzięty zamiar. Rozbrojono kilka drobnych posterunków rosyjskich i ze zdobytą bronią zaczęto się posuwać ku Irkuckowi. Nastąpiła bitwa nad rzeką Miszyszychą, w której Polacy dla braku palnej broni zostali rozproszeni. Główni przywódcy ruchu: Gustaw Szaramowicz, Kołkowski, Celiński, i Rajnert zostali ujęci i rozstrzelani w Irkucku 8 listopada 1866.
Upadek powstania polskiego był w zrozumieniu rządu rosyjskiego hasłem dla przyspieszenia pracy nad zniszczeniem nie tylko państwa polskiego lecz i samego narodu. W roku 1866 zniesiono resztki samorządu Królestwa Polskiego i zrównano je pod względem administracji cywilnej z resztą państwa rosyjskiego. Język polski został wyrugowany ze szkół i z sądownictwa. We trzy lata później, w roku 1867 nastąpił nowy ukaz, wprowadzający język rosyjski, jako jedyny oficjalny do szkół i sądów. W dziedzinie religii rząd zaczął od zniesienia resztek unii. Istniała jeszcze diecezja unicka na Podlasiu ze stolicą w Chełmie, licząca około pół miljona wiernych. Do zamiany jej na diecezję prawosławną zabrano się w sposób raz już
użyty z powodzeniem przez Mikołaja I na Litwie. Zaczęto od obsadzania probostw księżmi-apóstatami, sprowadzonymi z Galicji, gdzie się wychowali we wrogiej polskości atmosferze świętojurców.
Na Litwie nie mogąc wytępić katolicyzmu, spróbował go odpolszczyć. W tym celu wyszedł ukaz, aby całe dodatkowe nabożeństwo wraz z kazaniami, t. j. wszystko, co się odprawia w kościołach było odprawiane w języku rosyjskim.

Decyzję wileńską uratowało poświęcenie się księdza Stanisława Piotrowicza, proboszcza parafii św. Rafała w Wilnie w r. 1870. Otrzymawszy wraz z innymi rozkaz ogłoszenia z ambony ukazu o wprowadzeniu języka rosyjskiego, zacny ten kapłan ku ogólnemu zdziwieniu nie odmówił. Przeciwnie, wstąpił podczas nabożeństwa w kościele św. Rafała na ambonę z ukazem w jednej ręce i zapaloną świecą w drugiej, odczytał ukaz wśród grobowego milczenia tłumu, wyjaśnił zgubne dla wiary i narodowości zamiary rządu i cisnął grzmiącym głosem klątwę kościelną na wszystkich, którzy by przyjęli tę wolę obcego rządu i stosowali się do niej. Poczem zapalił dokument o świecę i dał mu spłonąć w całości.
Policja, nie spodziewając się niczego podobnego, a więc obecna w zbyt małej liczbie, nie ośmieliła się przerwać mowy ks. Piotrowicza wobec groźnej postawy ludu. Pod kościołem stał już jednak wóz z żandarmami i, gdy tylko bohaterski kapłan opuścił po nabożeństwie świątynię, porwano go natychmiast i wywieziono (na 20 lat) do Koły nad oceanem Lodowatym. Czyn ks. Piotrowicza sprawił olbrzymie wrażenie w całej Europie; wobec rozgłosu, jakiego nabrała ta sprawa, rząd rosyjski zaniechał dalszych prób w Wilnie i zadowolił się częściowem powodzeniem w innych diecezjach.
Mnóstwo majątków ziemskich, należących do osób przekonanych lub podejrzanych o udział w powstaniu, rząd skonfiskował i rozdał urzędnikom rosyjskim za spłatą drobnemi ratami.
Wiele innych sprzedano drogą przymusowego wywłaszczenia. Najważniejszą reformą w dziedzinie polityczno-ekonomicznej na Litwie był zakaz kupowania i nabywania drogą darowizny ziemi przez osoby polskiego pochodzenia na całej przestrzeni Litwy i Rusi. Nowi nabywcy, karierzyści rosyjscy, nie mający pojęcia o rolnictwie i goniący tylko za chwilowem zbogaceniem się, zniszczyli piękną gospodarkę, otrzymaną po swych poprzednikach. Według ścisłej teorji prawa cywilnego, uznawanej także i przez prawo rosyjskie, majątki skonfiskowane lub sprzedane drogą przymusu nie są prawną własnością swych obecnych posiadaczów. (Tomasz Siemiradzki)
List Nieszokocia pochodzi z księgi Weterani 1863 w której czytamy:
Rzucili się słabi na potężnego olbrzyma, ufni w pomoc zagraniczną, zawsze nam przyobiecywaną, i… nie mogąc, słabi, zmóc moskala w zapasach, rozproszeni, zasłali pola ziem polskich trupami poległych. Tysiące ucierpiały później w syberyjskich kopalniach, tysiące zmarło wśród strasznych cierpień w szpitalach, a wielu, wielu na szubienicach!
Dziesiątki tysięcy, które zdołały ocalić życie, po upadku powstania, rozproszyły się po
całym świecie, aby wśród ciężkiej pracy na chleb przekazywać potomnym przykazania Kościuszki. W ciągu pół wieku po powstaniu uczestnicy bohaterskich bojów o wolność Polski cierpieli często niedostatek i głód…
Dochód ze sprzedaży tej Księgi zasili kasę Towarzystwa, stworzonego w celu przyjścia z pomocą tym weteranom z r. 1863, którzy utraciwszy zdrowie w walkach, obecnie mają prawo korzystania z pomocy całego narodu polskiego.
Warszawa marzec 1918 r.

wszystko zaczęło się od nikczemnej krytyki II Rzeczypospolitej. Tam ich początek!

Czyżby nie znał słów Józefa Piłsudskiego skierowanych w 1922 roku do Prezydenta Narutowicza: Panie Prezydencie Rzeczypospolitej, czuję się niezwykle szczęśliwym, że pierwszy w Polsce mam wysoki zaszczyt podejmowania pierwszego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej. Panie Prezydencie! Jako jedyny oficer polski służby czynnej, który dotąd nigdy przed nikim nie stawał na baczność, staję oto na baczność przed Polską, którą Ty reprezentujesz, wznosząc toast: Pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej niech żyje!

i dlatego nie zauważył Piotr Zychowicz istnienia II Rzeczypospolitej pisząc w swojej książce Ukraińcy:

…w latach 1917—1918 wybuchły niezwykle zaciekłe, mordercze konflikty. Jednym z nich był konflikt między Polakami a Ukraińcami. Jego przedmiotem była ziemia. Wołyń, Galicja Wschodnia, Bieszczady i wschodnia Lubelszczyzna. Zmagania o te terytoria trwały blisko trzy dekady—od 1918 do 1945 roku. Obfitowały w wojny, represje i obopólne mordy, których apogeum było ludobójstwo na Wołyniu. Ostateczny kres polsko-ukraińskim zapasom położył „ten trzeci”. Józef Stalin. (Piotr Zychowicz Ukraińcy)

Podczas zmagań o te terytoria Prezydent Rzeczypospolitej 11 listopada 1936 roku nadał Politechnice Lwowskiej Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za działalność naukową i wybitny udział w walce o zjednoczenie Ziem Polskich w latach 1918-1920.

Czyżby autor brał przykład z publicystów Ukrainy Radzieckiej zrzeszonych we Lwowie w 1939 r., o których pisał Jacek Trznadel :

17 października ukazał się na łamach „Czerwonego Sztandaru” apel pt. Pisarze Ukrainy Radzieckiej do pisarzy Zachodniej Ukrainy. Miał on charakter określonej dyrektywy, której treść daleko odbiegała od deklaracji Kornijczuka:

Miliony czekają na wasze utwory o straszliwej przeszłości z czasów panowania polsko-szlacheckiego, o powszechnym, radosnym spotkaniu mas pracujących Zachodniej Ukrainy z bohaterską Czerwoną Armią, o nowym życiu, które zaczyna się budować na Zachodniej Ukrainie.

(…)Stało się bowiem w ostatnim okresie tak, że troska o „polityczną poprawność” prowadziła także do zatarcia faktu, że epizod lwowski był kontynuowany w powojennej literaturze, „importującej” socrealizm. Okres lwowski przygotowywał przecież literackich politruków na tę chwilę dziejową, gdy trzeba będzie utrwalić zdobycze Armii Czerwonej i walczyć propagandowo z oporem narodu polskiego. Ta propagandowa, bolszewicka literatura wzięła udział w zwalczaniu ostatniego powstania narodu polskiego, które trwało nieprzerwanie od roku 1944, przedłużając jakby Powstanie Warszawskie, aż po rok 1950, a w niektórych wypadkach i dłużej. Trwało to powstanie poprzez opór zbrojny nielicznych heroicznych oddziałów, poprzez organizacje WiN a także konspiracje tworzone spontanicznie przez młodzież szkolną.

Literaccy politrucy czuwali jednak i pisali hymny na cześć Armii Czerwonej, dławiącej to powstanie narodu polskiego, na cześć wojsk NKWD, KBW i UB, torturujących i rozstrzeliwujących po więzieniach ostatnich bohaterów ruchu oporu i ludzi po prostu niezależnie i po polsku myślących. Opiewano także Stalina i rodzimych aktywistów PPR. A wszystko zaczęło się właśnie we Lwowie, w latach 1939-1941. od nikczemnej krytyki II Rzeczypospolitej. Tam ich początek! (Jacek Trznadel Kolaboranci)

Jerzy Janicki też pisał o Lwowie pod okupacją rosyjską:

Miał Masełko głowę, jak to się po lwowski mówi, pośrodku szyi, o czym już sama lokalizacja lokalu zaświadczała – idealnie na wprost Politechniki. Od razu stał się Masełko ulubionym miejscem spotkań i bankietów profesorów i studentów. Cała progenitura Masełków chodziła jak jeden mąż do szkoły Marii Magdaleny, bo najbliżej, a Mariańciu dodatkowo jeszcze śpiewał w chórze w kościele tej samej patronki razem z Wiktorem Kolankowskim, znanym po wojnie muzykiem i kompozytorem, co teraz mieszka pięćdziesiąt metrów od mojego domu i drugie tyle od kompozytora nad kompozytory Dudusia Matuszkiewicza.

W 1937 roku interes tak się rozwijał, że pan Masełko, nie mogąc już wszystkiemu podołać, puścił w dzierżawę część gastronomiczną w ręce swego pracownika i sąsiada zarazem z tego samego piętra – Gąsiorowskiego, pozostawiwszy sobie tylko delikatesy.

Wszystko to się nagle skończyło w wiadomym roku (1939). Czerwona armia jakoś nie gustowała w rakach ani w przepiórkach księcia Sanguszki i lokal znacjonalizowali. To z tego właśnie okresu datuje się przepyszna opowiastka śp. profesora Matusiaka, który niedawno jeszcze opowiadał jak to prorektor Politechniki, jakiś Ukrainiec przybyły ze wschodu, przybrany nagle w gronostaje i rektorskie insygnia, nie był w stanie powściągnąć wrodzonych skłonności i łańcuch rektorski ukradł, czyli mówiąc po lwowsku, zasmytrał. Tego już nawet władzy sowieckiej było za wiele, więc go z funkcji rektorskiej zwolniono, przydzielając mu posadę kelnera w dawnej knajpie Masełki. Studenci, w tej liczbie i Matusiak, z lubością chodzili odtąd na drugą stronę Sapiehy, siadali przy stoliku i wołali na całą salę: „Joho Magnificencjo, odno pywo!„.(Jerzy Janicki Krakidały)

Skład osobowy grona profesorskiego Politechniki Lwowskiej na rok akademicki 1938/1939,
którym kres zapasom z nauką również położył „ten trzeci” Józef Stalin oraz Hitler przy wydatnej ukraińskiej pomocy:

Profesorowie honorowi:

Ignacy Mościcki, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, doktor honorowy nauk technicznych Politechniki Lwowskiej i Warszawskiej, b. profesor Politechniki Lwowskiej, prof. zw. Politechniki Warszawskiej, członek czynny Akademii Umiejętności w Krakowie, członek czynny Akad. Nauk Techn. w Warszawie, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie.

Jerzy Michalski, doktor praw, tyt. prof. Uniw. Jana Kazimierza, b. Minister Skarbu, b. poseł na Sejm.

Maksymilian Thullie, inżynier, doktor nauk technicznych, doktor honorowy nauk technicznych Politechniki Warszawskiej, emer. prof. zw. budowy mostów w Politechnice Lwowskiej, członek Akad. Nauk Techn. w Warszawie, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, Komandor Orderu Odrodzeni Polski, rektor w latach 1894/5 i 1910/11.

Karol Malsburg, doktor agronomii, emer. prof. zw. Hodowli zwierząt użytkowych w Politechnice Lwowskiej, doktor honorowy nauk rolniczych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, członek czynny Akad. Nauk Techn. w Warszawie, honorowy prezes Polsk. Tow. Zootechnicznego w Warszawie, członek czynny Warszawskiego Tow. Nauk. Komandor Orderu Odrodzenia Polski, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Wawrzyniec Teisseyre, doktor filozofii, em. prof. zw. Geologii i paleontologii w Politechnice Lwowskiej, b. wicedyrektor Państw. Instytutu Geolog, w Warszawie, tyt. prof. Uniw. Jana Kazimierza, członek honorowy Polsk. Tow. Przyrodników im. Kopernika, członek czynny Polskiego Tow. Nauk. we Lwowie, członek-korespondent Polsk. Akad. Umiejętności w Krakowie i członek Komisji fizjograficznej, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, Oficer Orderu Korony Rumunii.

Julian Fabiański, inżynier, em. prof. zw. wiertnictwa i wydobywania nafty, rektor w latach 1922/23 i 1923/24, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Profesorowie emerytowani:

Adam Maurizio, doktor filozofii, prof. zw. botaniki i towaroznawstwa.

Zygmunt Sochacki, inżynier, prof. zw. budowy maszyn kolejowych.

Adam Karpiński, prof. zw. rolnictwa.

Cyryl Kochanowski, inżynier, prof. zw. użytkowania lasu.

Władysław Sadłowski, inżynier, prof. rysunków zdobniczych i dekoracji wnętrz, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Leopold Caro, doktor praw. prof. zw. ekonomii społecznej i nauk prawniczych, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Jan Bogucki, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. statyki budowli i budownictwa żelaznego, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Edwin Hauswald, inżynier, prof. zw. budowy maszyn, członek czynny Akad. Nauk Techn. w Warszawie, członek zwycz. Warszawskiego Tow. Naukowego, członek Instytutu Naukowej Organizacji i Kierownictwa w Warszawie, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, rektor w r. ak. 1912/13.

Profesorowie zwyczajni:

Maksymilian Matakiewicz, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budownictwa wodnego, członek czynny Akad. Nauk. Techn. w Warszawie, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek zagraniczny Masarykowej Akademii Pracy w Pradze, członek czynny Towarzystwa Naukowego w Warszawie, członek Rady Technicznej Ministerstwa Komunikacji w Warszawie, b. Minister Robót Publicznych, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Lucjan Grabowski, doktor filozofii, prof. zw. Astronomii sferycznej i geodezji wyższej, członek czynny i wiceprezes Wydziału Nauk Matematyczno-Fizycznych Akademii Nauk Techn. w Warszawie, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek Państw. Rady Mierniczej, członek Polskiego Komitetu Astronomicznego Międzynarodowej Rady Badań Naukowych, członek zwyczajny Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, członek Komitetu Naukowego Astronomicznego Rady Nauk Ścisłych i Stosowanych, korespondent Państwowego Instytutu Meteorologicznego w Warszawie, współpracownik Komisji Fizjograficznej Pol. Akad. Umiej. w Krakowie, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Karol Wątorek, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budowy kolei żelaznych, członek korespondent Akademii Nauk Technicznych w Warszawie, członek Rady Technicznej Ministerstwa Komunikacji w Warszawie, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, rektor w r. ak. 1924/25.

Zygmunt Ciechanowski, inżynier, prof. zw. pomp i silników wodnych, rząd. upoważ. cywilny inżynier budowy maszyn, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, prorektor w latach 1935/38,

Kasper Weigel, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. miernictwa, prezes Komitetu Naukowego Geodezyjno – Geofizycznego, członek Rady Nauk Ścisłych i Stosowanych, członek czynny Tow. Naukowego Warszawskiego, członek czynny Akad. Nauk Techn. w Warszawie, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek Komitetu Wykonawczego Międzynarodowej Asocjacji Geodezyjnej, prezes Polsk. Tow. Fotogrametr., członek Państw. Rady Mierniczej, rząd. upoważ. cywilny inżynier budowy i mierniczy przysięgły, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, rektor w r. ak. 1929/30.

Kazimierz Bartel, doktor nauk technicznych, oraz doktor honorowy nauk technicznych Politechniki Lwowskiej, prof. zw. geometrii wykreślnej, członek czynny Akademii Nauk Technicznych w Warszawie, członek zwyczajny Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, członek przybrany Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie.

Otto Nadolski, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budownictwa wodnego, rząd. upoważ. cywilny inżynier budownictwa, techniki kultury rolnej i miernictwa, honorowy obywatel miasta Krynicy-Zdroju, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, rektor w r. ak. 1926/27 i w latach 1933/34—1935/36.

Ludwik Eberman, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budowy silników cieplnych, rząd. upoważ. Cywilny inżynier budowy maszyn.

Antoni Łomnicki, doktor filozofii, prof. zw. matematyki, członek czynny Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek Tow. Nauk. w Warszawie, .prorektor w latach 1938/39, 1939/40.

Kazimierz Zipser, inżynier, prof. zw. kolejnictwa, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, rektor w r. ak. 1928/29 i 1932/33

Benedykt Fuliński, doktor filozofii, prof. zw. Zoologii i anatomii porównawczej zwierząt użytkowych, docent Uniw. Jana Kazimierza, kierownik Instytutu Zoologicznego Politechniki Lwowskiej, członek – korespondent Polskiej Akad. Umiejętności i współpracownik Komisji fizjograficznej i geograficznej tejże Akademii, członek czynny Polsk. Tow. Naukowego we Lwowie, sekretarz Wydziału matemat. – przy rod. Towarzystwa Naukowego we Lwowie, członek Komisji matem. – przyrod. Tow. Przyjaciół Nauk w Poznaniu, odznaczony Krzyżem Walecznych.

Zygmunt Klemensiewicz, doktor filozofii, prof. zw. fizyki

Witold Minkiewicz, inżynier-architekt, prof. zw. architektury, rząd. upoważ. cywilny inżynier architektury i budownictwa lądowego, rektor w r. ak. 1930/31.

Edward Sucharda, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. chemii organicznej, członek przybrany Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek-korespondent Akad. Nauk. Techn. w Warszawie, członek-korespondent Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, Komandor Orderu Odrodzenia Polski, rektor w latach 1937/38 i 1938/39.

Edward Geisler, inżynier, prof. zw. obróbki metali, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Stanisław Pilat , doktor filozofii, prof. zw. Technologii nafty i gazów ziemnych. Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Władysław Derdacki, inżynier-architekt, prof. zw. Budownictwa utylitarnego, rząd. upoważ. cywilny inżynier architektury i budownictwa lądowego.

Gabriel Sokolnicki, inżynier, prof. zw. urządzeń elektrycznych, rząd. upoważ. cywilny inżynier elektrotechniki, rektor w r. ak. 1931/32

Karol Różycki, inżynier, prof. zw. hodowli zwierząt użytkowych.

Włodzimierz Stożek, doktor filozofii, prof. zw. matematyki.

Kazimierz Idaszewski, doktor-inżynier, prof. zw. Maszyn elektrycznych.

Szymon Wierdak, doktor filozofii, prof. zw. botaniki lasowej, członek Komisji fizjograficznej Polsk. Akad. Umiejętności w Krakowie.

Wacław Leśniański, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. technologii chemicznej organicznej.

Emil Bratro, inżynier, prof. zw. robót ziemnych, budowy dróg i tunelów, członek korespondent Akademii Nauk Technicznych w Warszawie, członek przybrany Polsk. Tow. Nauk. We Lwowie, członek Rady Technicznej przy Min. Komunikacji, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Adam Kuryłło , inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budowy mostów, członek-korespondent Akademii Nauk Technicznych w Warszawie, rząd. upoważ. cywilny inżynier budowy.

Adolf Joszt, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. technologii chemicznej przemysłu rolniczego i mikrobiologii technicznej, Komandor Orderu Odrodzenia Poiski, rektor w roku 1936/37 i 1937/38.

Antoni Plamitzer
, doktor nauk technicznych, prof. zw. geometrii wykreślnej.

Roman Witkiewicz, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. pomiarów maszynowych, członek-korespondent Akad.Nauk Techn. w Warszawie.

Wilhelm Mozer, inżynier, prof. zw. budowy maszyn kolejowych.

Aleksander Kozikowski, inżynier, prof. zw. ochrony lasu i entomologii lasowej, członek Komisji fizjograficznej i geograficznej Polsk. Akad. Umiejętności w Krakowie, członek Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, członek Państw. Rady Ochrony Przyrody, prezes Kuratorium Zakładów Nauk. – Rolniczych im. Z. i W. Suszyckich w Boguchwale.

Włodzimierz Krukowski, doktor-inżynier, prof. zw. p o miarów elektrotechnicznych, członek czynny Akad. Nauk Technicznych w Warszawie, członek przvbrany Polsk. Tow. Naukowego we Lwowie.

Antoni Wereszczyński, doktor praw, prof. zw. nauk prawniczych, wiceprezes Pol. Tow. Prawniczego we Lwowie, członek Polskiego Instytutu Prawa Publicznego, Komandor Orderu Odrodzenia Polski.

Stanisław Fryze, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. elektrotechniki ogólnej.

Wilhelm Borowicz, doktor-inżynier, doktor filozofii h. c. Uniwersytetu w Tartu w Estonii, kandydat nauk matematycznych, prof. zw. budowy turbin parowych i turbokompresorów.

Stanisław Brzozowski, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. teorii i budowy mostów.

Dezydery Szymkiewicz, doktor filozofii, prof. zw. Botaniki ogólnej i fizjologii roślin, docent Uniwersytetu Jana Kazimierza, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika.

Wiktor Jakób, doktor filozofii, prof. zw. chemii nieorganicznej.

Tadeusz Malarski, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. fizyki.

Tadeusz Kuczyński, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. technologii chemicznej nieorganicznej i elektrochemii technicznej.

Stanisław Łukasiewicz, inżynier, prof. zw. budowy maszyn dźwigowych i urządzeń transportowych, Oficer Orderu Odrodzenia Polski, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Romuald Rosłoński, inżynier, doktor nauk technicznych, prof. zw. budownictwa wodnego, b. naczelnik Wydziału Hydrogeologicznego w Państw. Instytucie Geologicznym w Warszawie, członek-korespondent Akademii Nauk. Techn. w Warszawie, członek Polsk. Tow. Nauk. we Lwowie, współpracownik Komisji Fizjograficznej Polsk. Akad. Umiej, w Krakowie, rząd. upoważn. cywilny inżynier budownictwa, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Profesorowie nadzwyczajni, docenci i pozostali pracownicy zostaną również wymienieni dla upamiętnienia . To nasza elita z polskich ziem o 600 letniej historii, wśród wymienionych powyżej są nazwiska Polaków straconych przez Niemców na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie.

nowy komunizm w cyfrowej odsłonie i starzy komuniści

Ślady wykorzystania techniki operacyjnej przez Służbę Bezpieczeństwa można znaleźć właściwie w każdym rozpracowaniu prowadzonym przez jej funkcjonariuszy. Nie inaczej było też w przypadku „Tygodnika Solidarność” (sprawa pod kryptonimem „Walet”). W walce przeciwko temu oficjalnemu organowi związkowemu oprócz agentury wykorzystano oczywiście również środki techniki operacyjnej – PT (podsłuch telefoniczny), PP (podsłuch pokojowy), PTG (podsłuch telegraficzny), „W” (perlustrację korespondencji) i „B” (obserwację zewnętrzną). I można spokojnie stwierdzić, że dla SB były one w tym przypadku cenniejszym źródłem informacji niż tajni współpracownicy z tygodnika i wokół niego (Grzegorz Majchrzak IPN).

Od tego czasu technologia stworzyła doskonalsze środki techniki operacyjnej i widać iż nadal są one cenniejszym źródłem informacji niż policjant dokonujący obserwacji zewnętrznej, ponieważ policja otrzymała specjalistyczne narzędzia do pobierania i gromadzenia danych z naszych smartfonów, tabletów, dronów, lokalizacji i GPS, komunikatorów, poczty, historii aktywności w Internecie co umożliwia jej działania w domowych kapciach. 

Zakup zaawansowanych systemów do inwigilacji przypomina model chiński, gdzie operator może namierzyć każdego obywatel
– wyraża swój pogląd Łukasz Warzecha.

Wpisuje się ten system doskonale w plany transhumanizmu Klausa Szwaba, który właśnie wczoraj zainaugurował kolejny szczyt w Davos, na który udali się Prezydenci RP i Ukrainy z osobami towarzyszącymi. Ciekawe, czy Prezydent Ukrainy dla zachęcenia UE do pomocy i przyjęcia przedstawi projekt ustawy eugenicznej ukraińskiego parlamentu z 26 grudnia 2022 roku. 

Niemiecki biotechnolog Hashem Al-Ghalili przedstawił wizualizację projektu specjalnego laboratorium do produkcji ludzi. Zaledwie dwa tygodnie po opublikowaniu wizualizacji projektu EctoLife, w ukraińskim parlamencie został zarejestrowany projekt ustawy partii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego „Sługa Narodu” dotyczący podstawy prawnej dla wdrażania tej makabrycznej wizji do rzeczywistości. W uzasadnieniu, jej autorzy wprost odwołują się do projektu EctoLife, stwierdzając, że „Ukraina może stworzyć odpowiednie warunki dla rozwoju tej technologii”. Autorzy ustawy z entuzjazmem przekonują, że „fabryki ludzi” poprawią sytuację demograficzną na Ukrainie. Ta wizja jest o tyle realna, że już dzisiaj Ukraina należy do europejskich liderów biznesu surogacyjnego. Na Ukrainie – jako na kraju kandydującym do UE – nie ciążą żadne zobowiązania do przyjmowania tego typu rozwiązań. (Ordo Iuris)

Ideologia stojąca za promowaniem sztucznej inteligencji i transhumanizmu wywodzi się z marksizmu – to nowy komunizm w cyfrowej odsłonie – wyjaśnia prof. Grzegorz Osiński z Instytutu Informatyki w Toruniu ( Polonia Christiana).

Głównym celem transhumanizmu jest stworzenie warunków dogodnych do wprowadzenia w życie projektu nowego człowieka. Technologia transferu umysłu ma pozwolić na uruchomienie symulacji takiego transczłowieka w topologicznych przestrzeniach superkomputera. Technologia dostępna początkowo dla nielicznych, pozostali skazani zostaną na życie w sposób nieniszczący środowiska ograniczając swoje potrzeby do minimum wykonując polecenia, inwigilowani i kontrolowani przez całą dobę staną się całkowicie bezwolni. (prof. Grzegorz Osiński PC24)

Twórcy systemu inwigilowania głoszą hasło „uczciwi nie mają się czego bać”. To też już było, głosili to hasło funkcjonariusze NKWD KBW UB i komuniści w różnorodnych związkach pracy, kultury, młodzieży, kobiet, dzieci wspierający komunizm w tradycyjnej odsłonie.

Za nieuczciwych uznano jedynie miliony polskiej elity mordowanej w Katyniu czy Ponarach, w więzieniach Lwowa, Grodna, Wilna, zsyłanych do łagrów na Sybir (w tym 200 000 dzieci do lat 14), katowaną i mordowaną w ubeckich katowniach – ale tysiące uczciwych komunistów jak chociażby uczciwi pisarze ze Lwowa – Jerzy Borejsza, Julia Brystygier, Stanisław Lec, Stryjkowski, Ważyk , Putrament, Zygmunt Bauman nie musieli się bać i ochoczo podjęli się pracy po II wojnie światowej likwidacji pozostałych nieuczciwych i kultury, którą reprezentowali.

W maju i czerwcu w 1953 roku, w więzieniu na Mokotowie zostało straconych 7 młodych ludzi w wieku około 20 lat. Tacy jak oni, młodzi konspiratorzy antykomunistyczni nie byli historykami idei, ale mieli swoje ideały. Na ogół niewiele mogli, najczęściej zrywali plakaty propagandowe, niszczyli w szkołach portrety Stalina , Bieruta, pisali „Precz ze Stalinem”, „Katyń pamiętamy”, „Sowieci do domu”.

13 czerwca 1946 roku wydany został dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, tzw. mały kodeks karny. Służył on komunistycznym władzom Polski Ludowej do walki z przeciwnikami politycznymi nowego ustroju.

Nie wymordowani przez niemieckich i sowieckich agresorów, przedwojenni naukowcy, nauczyciele, zakonnicy, księża, lekarze , urzędnicy, artyści, przedsiębiorcy, robotnicy, chłopi, z całego obszaru II RP, okrzyknięci wrogami socjalizmu, wyciągani nocą z domów, katowani i mordowani w więzieniach, zakopywani w dołach ze śmieciami, zsyłani do łagrów sowieckich.

Pozbawienie obywatelstwa i zakaz powrotu dla polskich oficerów odznaczanych przez władców innych krajów za sprawność, honor i skuteczność w działaniach wojennych, dzieci sieroty w ochronkach , młodzi niepokorni w więzieniach, synowie przedwojennych wojskowych, bogatych gospodarzy i osoby „niepewne politycznie” trafiały do wojskowych batalionów pracy gdzie jako „czarni baronowie” wykonywali katorżniczą pracę, którą wielu przypłaciło życiem.

Zrozumienie ideologicznych przyczyn rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz historycznego, mitologicznego i emocjonalnego podglebia, z której wynurzyła się na nowo upiorna maszyna rosyjskiego imperializmu – to treść książki Koniec ruskiego miru?

Dlaczego ideologiczne przyczyny inwazji rosyjskiej na Rzeczypospolitą 17 września 1939 roku i upiorna maszyna rosyjskiego imperializmu niszcząca Polaków nie była inspiracją do takiej analizy ?

Jacek Trznadel: Widać jasno zamierzoną zagładę polskich struktur i ludności poprzez mordy w pierwszej fazie wkroczeniu Armii Czerwonej. System sowiecki uderzał bezlitośnie w obywateli polskich, którzy nie naruszyli żadnych praw kraju okupanta. Był to system całkowitego bezprawia, określanego jako „rewolucyjne”, a więc zabór posiadłości ziemskich, domów, majątku ruchomego. Każdy mieszkaniec Lwowa mógł w każdej chwili być wykwaterowany, jego majątek skonfiskowany, a on sam deportowany lub osadzony w więzieniu tylko dlatego, że należał na przykład do elity administracyjnej państwa polskiego. Uderzano w ramach „rewolucyjnego porządku” w system własności, niszczono dobra kultury znajdujące się w polskich dworach i pałacach. Bardzo szybko mieszkańców kresów uznano za obywateli sowieckich, co było pogwałceniem obowiązujących konwencji międzynarodowych i spotkało się z oficjalnym protestem polskiego rządu emigracyjnego. Akcje deportacyjne zmierzały do trwałej zmiany sytuacji etnicznej na obszarach państwa polskiego. Na kresach wschodnich z wydatną pomocą przychodzili władzy sowieckiej nacjonaliści ukraińscy, podszywający się tylko często pod przyjaźń z władzą sowiecką, podobnie jak później czynili to z inspiracji niemieckiej.

Te sprawy, choć dobrze znane opinii publicznej, objęte były wtedy całkowitą cenzurą, a oficjalna prasa głosiła przyjaźń wszystkich etnicznych grup. Manifestację takiej, funkcjonującej po sowiecku, przyjaźni etnicznej znajdziemy i w tekstach, i w działalności Boya w sowieckiej organizacji pisarzy, grupującej pisarzy ukraińskich (zawsze na pierwszym miejscu!), polskich i żydowskich. Czytamy w jego zakłamanej deklaracji: Ten zanik rozdźwięków, które w innych społeczeństwach stanowią podłoże wszelkich wyborów, działa jak powiew czystego, świeżego powietrza.

Pisarze grupy lwowskiej piętnowali przed wojną każde drobne, policyjne i polityczne naruszenie praw człowieka, a teraz wychwalali system ludobójczy. Podobnie zresztą bywało i po wojnie. (Jacek Trznadel Kolaboranci)

Zachowanie to trwa do 2023 roku.