Od kilkunastu tygodni trwa zażarta dyskusja na temat wilków. Piękne drapieżniki, które bezpośrednio nie zagrażają człowiekowi, jednak już zupełnie co innego możemy powiedzieć, jeżeli chodzi o zwierzęta domowe. Wilki zaczynają wychodzić z lasów i penetrować zagrody ludzkie. Zagryzać coraz częściej zwierzęta gospodarcze. Psy między innymi. Dlaczego tak się dzieje? Może materiał nadleśnictwa Bolesławiec częściowo chociaż odpowie na te pytania:
Miesiąc: marzec 2021
Narodowy dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów: 1939-1945
Dziś pamiętamy. Tylko w Polsce podczas II wojny stosowano tak drastyczne metody. Mordowano za próby chronienia życia ludzkiego. Pamiętajmy o tym. Niemcy do tej pory nie rozliczyli się za te zbrodnie. Dwa ciekawe artykuły:
„Eilert Dieken, który dowodził akcją w Markowej i osobiście wydał rozkaz rozstrzelania Józefa i Wiktorii Ulmów, ich sześciorga dzieci oraz ośmiorga ukrywanych Żydów, nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości.
Po wojnie wrócił w rodzinne strony, zamieszkał w Esens nad Morzem Północnym w Dolnej Saksonii i kontynuował służbę w policji zachodnioniemieckiej. Zmarł w 1960 roku.„
Z tego samego materiału niejako sentencja:
„Jednym z ważniejszych historycznych problemów w relacjach polsko-niemieckich jest praktyczny brak rozliczenia zbrodni popełnionych przez niemieckich okupantów w Polsce po wojnie. Zbrodnie popełnione na cywilnej ludności na wsiach, w małych miejscowościach pozostały w pamięci mieszkańców i były badane przez polską prokuraturę. Po przekazaniu materiałów śledczych do Niemiec Zachodnich, śledztwa te prawie zawsze kończyły się ich umorzeniem” – mówi Hanna Radziejowska, szefowa filii Instytutu Pileckiego w Berlinie. To dzięki pracy jej zespołu prywatne archiwum Eilerta Diekena trafiło do Warszawy.”
Cytat pochodzi z materiału:
PRYWATNE ARCHIWUM NIEMIECKIEGO ZBRODNIARZA: ZABIŁ 3 RODZINY W POLSCE I SPOKOJNIE DOŻYŁ STAROŚCI
I drugi materiał: NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI POLAKÓW RATUJĄCYCH ŻYDÓW POD OKUPACJĄ NIEMIECKĄ
Doradztwo zdrowotne – suplementy.
Od jednego z bardziej (jak sądzę) doświadczonych Czytelników w tych kwestiach. Chodzi o próbę zabezpieczenia się przed zakażeniem COVID19 i wzmocnienie organizmu – niestety nie podesłał mi tego wcześniej ani nie podzielił się tą wiedzą bo bym próbował…Zaszkodzić nie może raczej, a może by pomogło.
Osobiście brałem:
Młodzi – ach ci młodzi…
W poniedziałek rozmawiałem z córką Przyjaciela. Nie była to taka sama rozmowa (bo nie mogła być, ale że aż tak?) jakie ja prowadziłem przed laty będąc w podobnym wieku, gdzie najczęściej z wypiekami na twarzy -słuchałem i korzystałem z doświadczenia i wiedzy ludzi ode mnie starszych. Przy okazji czegoś się ucząc. Ale ja to jakiś inny byłem… szukałem wiedzy o świecie, a starsi byli dla mnie ich naturalnym nośnikiem. Książek czytałem, dużo, mediów (typowych dla dzisiejszego dnia nie było), tylko dwa programy w TV i radio – to i jakoś się udawało nie dostać z głową od nawału zalewających umysł informacji.
Tym razem role się jakby odwróciły. Tak, to ja miałem się uczyć według niej, to ja nic nie wiem o życiu -tego się dowiedziałem. Przecież ona wie lepiej, wie bez mała wszystko. Skąd? Bo wie. Ma ten monopol. Jest na topie i kontroluje – media. Wiele kanałów informacyjnych. Do tego jest pełna tolerancji (nie tolerując jednocześnie, na przykład Pana na pasach bo za wolno przechodził). Także prawa do samostanowienia drugiej osoby, do jej bycia. Ale ona przecież jest tolerancyjna…
Kiedy, już na zakończenie podsumowałem jej niegrzeczne zachowania (brak „dzień dobry”, zamiast tego nucenie sobie piosenek pod nosem, przygłaszanie muzyki w samochodzie bez pytania, wyłączanie „na maksa” ogrzewania bez pytania – takie standardy zachowania w dzisiejszych czasach – oznaczające zapewne: „mam luza”) – że jest arogancką osobą – zbulwersowała się: jakże to tak, przecież jeszcze nikt jej tak nie nazwał. Ano w życiu (szczególnie jakoś tak na jego początku), zdarzają się takie doświadczenia, że tak powiem: pierwsze… Podczas naszej rozmowy dość często odnosiła się owa młoda osoba do spraw związanych z samobójstwem – dostrzegając łatwość jego popełnienia, w jakiś określonych i zaobserwowanych sytuacjach. Dostrzegam w tym jakąś obsesję młodych. Nie umieją się odnaleźć, nic ich nie trzyma przy życiu (lub niewiele- czasami mam wrażenie że te ekraniki komórek), do tego nie mają wartości moralnych i etycznych (chociaż wydaje się im że jakieś mają), w swojej samotności się gubią. Są bez Boga. Po prostu. Nie znają Miłości, nie próbują poznać. Nie szukają. Destrukcja? Tylko tyle dostrzegają, co im się wyświetli na ekranikach?
Z drugiej strony wygłosiła tyradę; że to oni będą budować NWO. W duchu aż się przeraziłem, pewnie Orwell i Huxley w grobach się przewrócą z wrażenia i… przyklasną, bo idą godni następcy… Przerosną wielokrotnie „mistrzów”. Więc ponawiam delikatne sugestie: zwróciłem jej uwagę na brak doświadczenia życiowego, którego nie pozyskała jeszcze zbyt wiele. No i wielce się obraziła – przecież jak mogę dostrzegać, że jest młoda (czyli, że tak powiem młodzież, żeby nie było rozmawialiśmy w obecności jej Taty) . Ona przecież wie już wszystko o życiu, a ja deprecjonuję tą wiedzę mówiąc jej, że nie ma doświadczenia, bo za mało żyje na tym świecie i za mało widziała mając CAŁE 18 lat. Arogancja? Jak to nazwiecie? Brak pokory, brak umiejętności słuchania osób, które chcą jej coś przekazać, niestety są ciut starsze. Próbował zresztą i Przyjaciel (Tata) tłumaczyć. Siedział obok. Ale nie udawało się… Pewność stawianych tez przez nią była porażająca – ale sama tylko pewność: tezy wyglądały już znacznie gorzej… Niemniej – nie dostrzegała tego. Czy młodzi tak mają? Czasami może warto się zastanowić co się mówi, a też i nie wszystko co się wyświetla na ekranikach jest prawdą. Lecą po łebkach, byle szybciej, byle krócej, byle prościej, byle dalej, a jak coś nie wyjdzie to… – samobójstwo? Taka to recepta na NWO? Oczywiście: „do widzenia” na moje lekkie i rozluźniające „cześć, pa pa” też nie było – obrażona, za to, jak mogłem nazwać ją arogantką…
Dlaczego o tym piszę? Powodów jest kilka. Najważniejszy to ostrzeżenie dla rodziców. – proces wychowywania dzieci, uczenia ich jest czymś najbardziej skomplikowanym na świecie. Strzeżcie się. I chwytajcie każdej metody, czytajcie, uczcie się, ale nie zostawiajcie dzieci samopas. Nic dobrego z tego nie wychodzi – żeby nie było: obserwacje pokazują, jak to jest -ale też (w zupełnie inny sposób) to wychowanie wymyka się z pod kontroli. Ludzie zabiegani, zapracowani, mają coraz mniej czasu na próby budowania związków między nimi a dziećmi. Jak przekazywać informacje o ważnych sprawach, autorytetach moralnych i tym podobnych kwestiach…? Zostaje im ekranik, udzielanie się… A tam brak autorytetów moralnych w całym tym zdigitalizowanym świecie mediów, a filmy rodem z Japonii gdzie „sepuku” to norma obyczajowa zawłaszczają umysły młodych.
My, rodzice w tych czasach łatwo nie mamy – czy da się uratować te dzieciaki? Z najwyższym wysiłkiem. Zamiast czytać – oglądają. Są na wszystkich możliwych forach społecznościowych i tam dorastają, uczą się od innych (od kogo???) , którzy wydają się im autorytetami – bo przecież nie właśni „starzy”. Nie wiedzą, że to ślepa uliczka. Że tamte „autorytety” zbijają swoje bliżej nie określone interesy, że owe „autorytety” nie pałają do nich miłością. Że jedynymi osobami na tym świecie, które naprawdę są zdolne do rodzicielskiej miłości, miłości bez zastrzeżeń, miłości (czasami zbyt wiele wybaczającej) – to rodzice. Nikt inny, który może próbować się oczywiście podszywać pod taką miłość – ale przecież nie jest nimi… Kiedy (przyjdzie niektórym z nich to być może dostrzec) będzie już za późno – rodzice odejdą, wtedy niektórzy z nich przejrzą na oczy, ale tylko niektórzy.
A więc: piszę to jako swoistego rodzaju ostrzeżenie do jednych i drugich. Ale bez wzajemnego (tytanicznego) wysiłku dążącego do zrozumienia – siebie nawzajem; nic się nie uda. Nie uda się poznać prawdziwej miłości, zagubimy się we wzajemnym zwalczaniu się i udawadnianiu kto ma większą rację i doświadczenie.. Młodzi przecież mają doświadczenie – braku doświadczenia. Przekuwają je w pewność że ci „starzy” to złośliwie ciągle im przypominają, dla ich pognębienia… A jakże – przecież nie inaczej. My tylko młodych gnębimy to nasze podstawowe zajęcie i czerpiemy z tego wiele korzyści nie mówiąc już o przyjemności (jakby ktoś nie wiedział to piszę wyraźnie – ironizuję). A Starsi…obecnie są chyba bardziej zagubieni niż kiedyś. I zapracowani.
I tak to się kręci. W stronę coraz większego wyobcowania, oddalenia, nie zrozumienia.
Już od pokoleń…
Zagrożenia ze wschodu – nacjonalizmem.
Mój wieloletni kolega z którym nie raz widywaliśmy się na różnych imprezach kresowych mówi o REALNYM zagrożeniu ze wschodu – i zwraca uwagę również na agenturę post-sowiecką na Ukrainie.
Zarządzanie informacją.
Ciekawy wykład Magdaleny Zętek-Wielomskiej.
Cytat pod materiałem (fragment):
„…Z NIEMIECKĄ PRECYZJĄ O SKUTECZNYM ZARZĄDZANIU INFORMACJĄ Autorka przedstawia w nim metody oddziaływania państwa na swoje otoczenie za pomocą synergii działań sieci rozmaitych instytucji….”
Cybernetyka najprościej: to procesy sterowania, które możemy wykorzystać w wielu dziedzinach nauki, też; nauk społecznych…
Cybernetyka zakłada proces, którego celem jest osiągnięcie sukcesu w przyszłości. Taka analiza i takie pokierowanie (sterowanie) szeregiem zmian procesowych, aby założony cel został osiągnięty w założonym okresie czasu. Lub też aby procesy, które przewidujemy do niego doprowadziły.
Jako uzupełnienie wystąpienia Pani Magdy Ziętek-Wielomskiej może być poniższy materiał:
Wilki są zagrożeniem?
W Polsce ocenia się na podstawie wyliczeń i badań populację wilków na poziomie 3 tysięcy (leśnicy). W USA populacja wilka to koło 5700 (2019 rok). Powierzchnia tych krajów jest nieporównywalna.
Doniesienie zza wschodniej granicy: stadion im. Szuchewycza.
I protest ambasady Izraela. Można zadać pytanie: gdzie protest naszej ambasady? Skoro Izrael potrafił – my powinniśmy tym bardziej.
Screen przedstawia stronę zaxid.net z doniesieniem na ten temat.
Żołnierze – wyklęci? Andrzej Zapałowski.
Andrzej zapowiedział mailowo swój tekst. Podesłał mi potem link (patrznarece.pl). Przeczytałem z uwagą i poprosiłem go, abym mógł wrzucić u siebie na bloga. Dlaczego?
Może jest to już powtórka tego co było – wiele razy powtarzane. Jednak końcowy apel Autora wydaje się mi szczególnie ważny i warto go powielić.
Poniżej cały tekst (za zgodą Autora).
Dzień Gniewu w Biuletynie IPN – Teatr nie Teraz.
Najbliższy numer Biuletynu IPN będzie zawierał jako dodatek spektakl na podstawie sztuki Romana Brandstaettera „Dzień Gniewu”. Gorąco polecam. Miałem okazję kilka lat temu w Poznaniu uczestniczyć (bo tak trzeba to nazwać) w sztuce.
Niesamowite przeżycie.
Z strony FB Teatru: