nowy komunizm w cyfrowej odsłonie i starzy komuniści

Ślady wykorzystania techniki operacyjnej przez Służbę Bezpieczeństwa można znaleźć właściwie w każdym rozpracowaniu prowadzonym przez jej funkcjonariuszy. Nie inaczej było też w przypadku „Tygodnika Solidarność” (sprawa pod kryptonimem „Walet”). W walce przeciwko temu oficjalnemu organowi związkowemu oprócz agentury wykorzystano oczywiście również środki techniki operacyjnej – PT (podsłuch telefoniczny), PP (podsłuch pokojowy), PTG (podsłuch telegraficzny), „W” (perlustrację korespondencji) i „B” (obserwację zewnętrzną). I można spokojnie stwierdzić, że dla SB były one w tym przypadku cenniejszym źródłem informacji niż tajni współpracownicy z tygodnika i wokół niego (Grzegorz Majchrzak IPN).

Od tego czasu technologia stworzyła doskonalsze środki techniki operacyjnej i widać iż nadal są one cenniejszym źródłem informacji niż policjant dokonujący obserwacji zewnętrznej, ponieważ policja otrzymała specjalistyczne narzędzia do pobierania i gromadzenia danych z naszych smartfonów, tabletów, dronów, lokalizacji i GPS, komunikatorów, poczty, historii aktywności w Internecie co umożliwia jej działania w domowych kapciach. 

Zakup zaawansowanych systemów do inwigilacji przypomina model chiński, gdzie operator może namierzyć każdego obywatel
– wyraża swój pogląd Łukasz Warzecha.

Wpisuje się ten system doskonale w plany transhumanizmu Klausa Szwaba, który właśnie wczoraj zainaugurował kolejny szczyt w Davos, na który udali się Prezydenci RP i Ukrainy z osobami towarzyszącymi. Ciekawe, czy Prezydent Ukrainy dla zachęcenia UE do pomocy i przyjęcia przedstawi projekt ustawy eugenicznej ukraińskiego parlamentu z 26 grudnia 2022 roku. 

Niemiecki biotechnolog Hashem Al-Ghalili przedstawił wizualizację projektu specjalnego laboratorium do produkcji ludzi. Zaledwie dwa tygodnie po opublikowaniu wizualizacji projektu EctoLife, w ukraińskim parlamencie został zarejestrowany projekt ustawy partii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego „Sługa Narodu” dotyczący podstawy prawnej dla wdrażania tej makabrycznej wizji do rzeczywistości. W uzasadnieniu, jej autorzy wprost odwołują się do projektu EctoLife, stwierdzając, że „Ukraina może stworzyć odpowiednie warunki dla rozwoju tej technologii”. Autorzy ustawy z entuzjazmem przekonują, że „fabryki ludzi” poprawią sytuację demograficzną na Ukrainie. Ta wizja jest o tyle realna, że już dzisiaj Ukraina należy do europejskich liderów biznesu surogacyjnego. Na Ukrainie – jako na kraju kandydującym do UE – nie ciążą żadne zobowiązania do przyjmowania tego typu rozwiązań. (Ordo Iuris)

Ideologia stojąca za promowaniem sztucznej inteligencji i transhumanizmu wywodzi się z marksizmu – to nowy komunizm w cyfrowej odsłonie – wyjaśnia prof. Grzegorz Osiński z Instytutu Informatyki w Toruniu ( Polonia Christiana).

Głównym celem transhumanizmu jest stworzenie warunków dogodnych do wprowadzenia w życie projektu nowego człowieka. Technologia transferu umysłu ma pozwolić na uruchomienie symulacji takiego transczłowieka w topologicznych przestrzeniach superkomputera. Technologia dostępna początkowo dla nielicznych, pozostali skazani zostaną na życie w sposób nieniszczący środowiska ograniczając swoje potrzeby do minimum wykonując polecenia, inwigilowani i kontrolowani przez całą dobę staną się całkowicie bezwolni. (prof. Grzegorz Osiński PC24)

Twórcy systemu inwigilowania głoszą hasło „uczciwi nie mają się czego bać”. To też już było, głosili to hasło funkcjonariusze NKWD KBW UB i komuniści w różnorodnych związkach pracy, kultury, młodzieży, kobiet, dzieci wspierający komunizm w tradycyjnej odsłonie.

Za nieuczciwych uznano jedynie miliony polskiej elity mordowanej w Katyniu czy Ponarach, w więzieniach Lwowa, Grodna, Wilna, zsyłanych do łagrów na Sybir (w tym 200 000 dzieci do lat 14), katowaną i mordowaną w ubeckich katowniach – ale tysiące uczciwych komunistów jak chociażby uczciwi pisarze ze Lwowa – Jerzy Borejsza, Julia Brystygier, Stanisław Lec, Stryjkowski, Ważyk , Putrament, Zygmunt Bauman nie musieli się bać i ochoczo podjęli się pracy po II wojnie światowej likwidacji pozostałych nieuczciwych i kultury, którą reprezentowali.

W maju i czerwcu w 1953 roku, w więzieniu na Mokotowie zostało straconych 7 młodych ludzi w wieku około 20 lat. Tacy jak oni, młodzi konspiratorzy antykomunistyczni nie byli historykami idei, ale mieli swoje ideały. Na ogół niewiele mogli, najczęściej zrywali plakaty propagandowe, niszczyli w szkołach portrety Stalina , Bieruta, pisali „Precz ze Stalinem”, „Katyń pamiętamy”, „Sowieci do domu”.

13 czerwca 1946 roku wydany został dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, tzw. mały kodeks karny. Służył on komunistycznym władzom Polski Ludowej do walki z przeciwnikami politycznymi nowego ustroju.

Nie wymordowani przez niemieckich i sowieckich agresorów, przedwojenni naukowcy, nauczyciele, zakonnicy, księża, lekarze , urzędnicy, artyści, przedsiębiorcy, robotnicy, chłopi, z całego obszaru II RP, okrzyknięci wrogami socjalizmu, wyciągani nocą z domów, katowani i mordowani w więzieniach, zakopywani w dołach ze śmieciami, zsyłani do łagrów sowieckich.

Pozbawienie obywatelstwa i zakaz powrotu dla polskich oficerów odznaczanych przez władców innych krajów za sprawność, honor i skuteczność w działaniach wojennych, dzieci sieroty w ochronkach , młodzi niepokorni w więzieniach, synowie przedwojennych wojskowych, bogatych gospodarzy i osoby „niepewne politycznie” trafiały do wojskowych batalionów pracy gdzie jako „czarni baronowie” wykonywali katorżniczą pracę, którą wielu przypłaciło życiem.

Zrozumienie ideologicznych przyczyn rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz historycznego, mitologicznego i emocjonalnego podglebia, z której wynurzyła się na nowo upiorna maszyna rosyjskiego imperializmu – to treść książki Koniec ruskiego miru?

Dlaczego ideologiczne przyczyny inwazji rosyjskiej na Rzeczypospolitą 17 września 1939 roku i upiorna maszyna rosyjskiego imperializmu niszcząca Polaków nie była inspiracją do takiej analizy ?

Jacek Trznadel: Widać jasno zamierzoną zagładę polskich struktur i ludności poprzez mordy w pierwszej fazie wkroczeniu Armii Czerwonej. System sowiecki uderzał bezlitośnie w obywateli polskich, którzy nie naruszyli żadnych praw kraju okupanta. Był to system całkowitego bezprawia, określanego jako „rewolucyjne”, a więc zabór posiadłości ziemskich, domów, majątku ruchomego. Każdy mieszkaniec Lwowa mógł w każdej chwili być wykwaterowany, jego majątek skonfiskowany, a on sam deportowany lub osadzony w więzieniu tylko dlatego, że należał na przykład do elity administracyjnej państwa polskiego. Uderzano w ramach „rewolucyjnego porządku” w system własności, niszczono dobra kultury znajdujące się w polskich dworach i pałacach. Bardzo szybko mieszkańców kresów uznano za obywateli sowieckich, co było pogwałceniem obowiązujących konwencji międzynarodowych i spotkało się z oficjalnym protestem polskiego rządu emigracyjnego. Akcje deportacyjne zmierzały do trwałej zmiany sytuacji etnicznej na obszarach państwa polskiego. Na kresach wschodnich z wydatną pomocą przychodzili władzy sowieckiej nacjonaliści ukraińscy, podszywający się tylko często pod przyjaźń z władzą sowiecką, podobnie jak później czynili to z inspiracji niemieckiej.

Te sprawy, choć dobrze znane opinii publicznej, objęte były wtedy całkowitą cenzurą, a oficjalna prasa głosiła przyjaźń wszystkich etnicznych grup. Manifestację takiej, funkcjonującej po sowiecku, przyjaźni etnicznej znajdziemy i w tekstach, i w działalności Boya w sowieckiej organizacji pisarzy, grupującej pisarzy ukraińskich (zawsze na pierwszym miejscu!), polskich i żydowskich. Czytamy w jego zakłamanej deklaracji: Ten zanik rozdźwięków, które w innych społeczeństwach stanowią podłoże wszelkich wyborów, działa jak powiew czystego, świeżego powietrza.

Pisarze grupy lwowskiej piętnowali przed wojną każde drobne, policyjne i polityczne naruszenie praw człowieka, a teraz wychwalali system ludobójczy. Podobnie zresztą bywało i po wojnie. (Jacek Trznadel Kolaboranci)

Zachowanie to trwa do 2023 roku.

Za podobne „wydarzenia”, choć w znacznie mniejszej skali, ale określane prawem jako ludobójstwo sądzony jest w Hadze Milosevic.

Wyjazd w poszukiwaniu szczątków księdza Wrodarczyka w byłej jego parafii Okopy na Wołyniu musimy odłożyć – pisał Leon Żur o wyjeździe organizowanym we wrześniu 1991 roku. Klimat polityczny na Ukrainie, gdzie podnosi głowę ukraiński nacjonalizm nam nie sprzyja. Przy głośnej wrzawie wznosi się pomniki Banderze. Jedne ugrupowania je stawiają, a drugie obalają. Czasy są politycznie niestabilne. (Leon Żur, wspomnienia „Mój wołyński epos”).

Do pierwszego prezydenta Ukrainy (zaprzysiężony 1 grudnia 1991 roku) Leonida Krawczuka Szymon Wiesenthal słynny tropiciel niemieckich zbrodniarzy, pogromcy Eichmana, Demianiuka i setek innych łotrów (ukraińskich również) wystosował protest w związku z nazwaniem jednej z ulic Tarnopola imieniem atamana Pelury, który kojarzy się światowemu żydostwu wyłącznie z krwawymi pogromami w czasie I wojny światowej.

Jerzy Janicki : Skierowaliśmy wówczas pismo do Szymona Wiesenthala – donosząc mu, że protest jego jest tyle szlachetny, co naiwny, albowiem nie jakaś tam tarnopolska uliczka, ale lwowska arteria co się zowie – ulica Leona Sapiehy – nosi teraz imię Stepana Bandery, a to już jest patron, którego ręce nie po łokcie, ale po same pachy unurzane są w krwi żydowskiej, nie wspominając o polskiej. List otrzymał, zadzwonił do mnie (ojciec mój kończył to samo gimnazjum w Buczaczu co Wiesenthal) i powiedział, że będzie nękał w tej sprawie prezydenta Krawczuka. (Jerzy Janicki Czkawka).

Stwierdzenie, iż w 1991 roku odwołania do OUN UPA były rzadkie nie jest więc uzasadnione i powtarzane za propagandą ukraińską. Właśnie dopiero wtedy mogło się ujawnić oficjalnie w całej krasie.

Jerzy Janicki:
Pan Michał Kozar nadesłał mi z dalekiego Regensburga ciekawą ulotkę. Odkrył ją 4 kwietnia 1944 przypięta do futryny drzwi swego lwowskiego mieszkania: Polacy! Rozkazuje się wam niezwłocznie opuścić ukraińskie ziemie zachodnie za San. Kto nie opuści w ciągu 48 godzin, podlega likwidacji.

Pan Michał Kozar tę „ prośbę” wziął sobie do serca do tego stopnia, że nie tylko za San, ale na wszelki wypadek aż do Regensburga dojechał, dzięki czemu żyje do dziś. Coś mi się widzi, że jakby nie miał z nimi wspólnych poglądów na temat dziarskich zuchów z UPA i że niekoniecznie nadają się oni do porównania z naszą AK, co się niektórym politykom i publicystom przydarzało przy okazji niedawnych obchodów 60 rocznicy mordów wołyńskich nazwanych przez niektórych „wydarzeniami”. Za podobne „wydarzenia”, choć w znacznie mniejszej skali, ale określane prawem jako ludobójstwo sądzony jest w Hadze Milosevic. I nigdy nie będzie patronem ulic, czego we Lwowie dostąpili, z wdzięczności za takie właśnie „wydarzenia” jakiś Łebed, Szuchewycz-Czuprynka czy Bandera.”(Jerzy Janicki, Czkawka)

W 2023 roku wypada 80 rocznica ukraińskiego ludobójstwa na Polakach, które wiceminister spraw zagranicznych nazywa już nie „wydarzeniami” ale „tą sprawą”, która to nazwa używana była już w 1955 roku o czym do redaktora Gazety Wyborczej Michnika pisał Leon Żur ocalały z ludobójstwa we wsi Okopy. Poniżej kilka zdań.

Panie redaktorze!

Giżycko, 12 czerwca 1997r. Leon Żur

….Dzieło Mikołaja Siwickiego, którego WP wykształciło i z półanalfabety uczyniło politrukiem w stopniu oficerskim (Dzieje konfliktów polsko –ukraińskich) jest od początku najzjadliwszym paszkwilem na naród polski napisanym i wydanym w naszym kraju na początku lat dziewięćdziesiątych. Siedem polskich organizacji wystąpiło przeciw autorowi i skierowało sprawę do prokuratury. W sukurs podejrzanemu o podłość wobec narodu polskiego przychodzi Gazeta Wyborcza. Zresztą robiła to już nie raz, zawsze stawała po stronie przeciwnej Polakom, świadczy o tym szereg artykułów, reportaży, żeby wymienić tekst UPA to cześć i duma Ukrainy (1995), wywiad z Bohdanem Osadczukiem pod wymownym tytułem „Ta sprawa do dzisiaj nie jest załatwiona”(z 20 XII 1955)… „Gazeta Wyborcza” z 19 września 1991 roku przedrukowuje z gazety lwowskiej „Raszusza” artykuł Jarosława Kitura, który w sposób tendencyjny fałszuje historię. Pisze, iż UPA na Zakierzoniu (za Bugiem) zjawiła się wtedy, gdy zaczęto przesiedlać ludność ukraińską w ramach operacji „Wisła”. Wylicza dalej, ile to bandy polskie wymordowały Ukraińców i jak się nad nimi znęcały. Wybiela upowców i podkreśla ich bohaterstwo – pisał Leon Żur do Michnika w 1997 roku.

Niestety, propagandę fałszu Gazety Wyborczej stosują kolejne władze, media, autorzy książek i publicystyki – zdawałoby się innej orientacji i innej narodowości. A jak opisuje osobiste przeżycia Leon Żur w związku z tym „wydarzeniem” czy „tą sprawą”?

Pochodzę z Wołynia, gdzie przeżyłem dokonaną przez bulbowców rzeź mieszkańców mojej wsi w grudniu 1943 roku. Od topora dzieliły mnie sekundy. Byłem wtedy młody, jeszcze miałem sporo sił i dzięki ucieczce udało mi się uratować życie. Po tamtej grudniowej nocy na miejscowym cmentarzu pozostała mogiła, w której spoczywa około sześćdziesięciu istnień ludzkich, w znacznej części zarąbanych siekierami, uśmierconych widłami, nożami i ostro zakończonymi dębowymi kołkami. Tak też zginął ks. Ludwik Wrodarczyk. Na moją dziecięcą wyobraźnię bardzo mocno oddziaływał pewien obyczaj księdza Wrodarczyka (byłem ministrantem). Otóż po dniu służenia parafianom udawał się do kościoła i całą noc leżał krzyżem przed ołtarzem. Tak było na przykład pierwszego września 1939 czy 17 września 1939, tak też było okrutnej nocy z szóstego na siódmego grudnia gdy mógł uciec przed napadem zbrojnych ukraińskich nacjonalistów. W tym stanie w kościele zastali go napastnicy i uprowadzili a potem znęcali się nad nim okrutnie a na końcu przecięli piłą do drewna na pół. (Leon Żur, Wołyński epos).

Pisał też o sytuacji mniejszości ukraińskiej w Polsce w 1997 roku : Ukraińcy są najliczniejszą mniejszością narodową w Polsce, stanowiącą około półtora procent ogółu obywateli naszego kraju. Na polskich uczelniach wykładają profesorowie i doktorzy z ukraińskim rodowodem. Ukrainistyka jest na wyższych uczelniach. Są w tej grupie historycy, lekarze i liczni pedagodzy . Ukraińcy zajmują odpowiedzialne stanowiska w Wojsku Polskim i w różnych formacjach związanych z porządkiem i bezpieczeństwem w kraju. Są kierownikami i dyrektorami znaczących ekonomicznie przedsiębiorstw państwowych, spółdzielczych i prywatnych, także biznesmenami. Kierują wieloma instytucjami o charakterze publicznym oraz organizacjami społecznymi i politycznymi. Zasiadają w organach władzy samorządowej i państwowej, z parlamentem polskim włącznie, piastując w nich ważne funkcje. Utrzymują nieskrępowane kontakty z Ukrainą i podobnymi mniejszościami w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Niemczech, Francji, Ameryce Łacińskiej, Australii.

Niestety, ponad półmilionowa mniejszość polska na Ukrainie nie ma takich warunków (praw) działania. Ponadto bardzo daleko jej do posiadania podobnego statusu , jaki już osiągnęli Ukraińcy w Polsce. (Leon Żur, Wołyński epos).

Dzisiaj jest ich więcej, więcej więc wokół nas Polaków fałszu i działań wbrew interesowi narodu polskiego.

komunistyczni pisarze -najemnicy sowieckiej kultury

Sztuczna i perfidna, szerzyć się będzie kultura sowiecko-polska „podręczników” Jerzego Borejszy i Zuzanny Ginczanki – pisał Mieczysław Inglot o planie Stalina sowietyzacji narodu polskiego, zrobienie z niego integralnej części społeczeństwa radzieckiego na ziemiach anektowanych 17 września 1939 r.

O sowietyzacji kulturowego dziedzictwa Polaków nie sposób pisać bez szczególnego omówienia roli, jaką w tym procesie odegrać miała radykalnie reformowana szkoła. Nie lekceważmy jej: albowiem potężna machina państwowa, której ta literatura oddała się na służbę, odda jej do rozporządzenia ogromny aparat środków, pomnoży jej wydawnictwa w setki tysięcy egzemplarzy -pisze dalej

Zuzanna Ginczanka przystąpiła do Związku Pisarzy Radzieckich Ukrainy we Lwowie m.in. z Borejszą, Boy-Żeleńskim, Jastrunem, Lecem, Pasternakiem, Przybosiem, Putramentem, Rudnickim, Szenwaldem, Wandą Wasilewską, Wasylewskim, Ważykiem, Jalu Kurkiem i innymi. Zasady funkcjonowania tej organizacji „inżynierów dusz ludzkich” przedstawił w następujący sposób jeden z ukraińskich pisarzy lwowskich:

Pisarze ZSSR skupiają się w jednym ogólnym związku pisarzy z centralą w Moskwie; a ta z kolei dzieli się na narodowe grupy w osobnych republikach związkowych. Te grupy narodowe we Lwowie to pisarze ukraińscy, polscy i żydowscy.(Mieczysław Inglot)

Komisja badania wpływu Rosji na bezpieczeństwo wewnętrzne może ukarać osoby, które w środkach masowego komunikowania rozpowszechniają fałszywe informacje a właściwie każdego kto nie powtarza rządowej narracji – wyjaśnia Łukasz Warzecha w PCH24.

I teraz jestem w rozterce, czy w czasie trwania wojny rosyjsko ukraińskiej uznać narrację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego finansującego promowanie Zuzanny Ginczanki, żydowskiej, ukraińskiej komunistki dziękującej Stalinowi w 1939 roku za przyłączenie Ukrainy do ZSRR czy narrację Premiera RP , że gdy będziemy pozwalać Putinowi na to co czyni, „stanie się on Stalinem XXI wieku„.

Jacek Trznadel pisał w „Kolaborantach” – Państwo sowieckie dokonało właśnie czwartego rozbioru Polski razem z nazistowską III Rzeszą Niemiecką. Według wypowiedzi sowieckich przywódców – starto Polskę, „pokracznego bękarta Traktatu Wersalskiego” (W. Mołotow, 31 października 1939) na zawsze z mapy Europy i świata. Sowieckie państwo totalitarne deklarowało – nie przesądzając, co stanie się z resztą Polski – zabór i odłączenie od II Rzeczypospolitej prawie połowy jej obszaru, z dwoma miastami wielowiekowej kultury polskiej, Lwowem i Wilnem. Pismo, wokół którego skupili się polscy pisarze komuniści we Lwowie i gdzie będzie pisał także Boy-Żeleński, rozpoczęło od obelg pod kierunkiem Polski i Polaków. Zacytował też artykuł Aleksandra Wata pt. Polscy pisarze radzieccy. Artykuł kończył się przekonaniem, że „zaczęło się dochodzenie polskich pisarzy do socjalizmu. Jedni idą z mniejszym, drudzy z większym bagażem przeszłości. Wszystkich czeka wielka praca, wymagająca mobilizacji maksimum sił wewnętrznych. Wielka radziecka rzeczywistość stawia wielkie wymagania. Ale jest ona w stanie godnie nagrodzić gorącą sympatią milionów wolnych ludzi. Lwów literacki bardzo się rozruszał i w nacechowanych powagą wypowiedziach roztrząsa perspektywy na swojej niełatwej, ale za to wdzięcznej drodze do literatury radzieckiej”.

Mimo trwającej wojny rosyjsko ukraińskiej wymieniona powyżej grupa komunistycznych pisarzy lwowskich nie zniknęła z mediów rządowych, teatrów, czasopism i książek i nie zostały one uznane za „ruskie onuce” a 27 marca 2022 roku w audytorium Muzeum Polin odbył się koncert pieśni według słów Zuzanny Ginczanki dofinansowany przez MKiDN.

W programie szkolnym tworzonym przez Jerzego Borejszę
zlikwidowano łacinę i wprowadzono nowe przedmioty, w szczególności, jak już wspomniano – ideologiczne. „Teraz w starszych klasach szkół średnich zaczyna się wykładanie historii narodów ZSRR i Stalinowskiej Konstytucji […] Jak w złotą książkę ludzkich praw młodzież będzie wczytywać się w najbardziej demokratyczną na świecie Konstytucję, której twórcą okazał się „wielki Stalin”. Kult wodza wprowadzono na miejsce rugowanej ze szkół symboliki religijnej.

Istotnym elementem sowietyzacji było tworzenie nowego wizerunku polskiej tradycji kulturalnej. Z różnych powodów obiektem szczególnego zainteresowania ówczesnej propagandy stała się postać i dzieło Adama Mickiewicza. Generalnie rzecz biorąc chodziło o włączenie postaci i dorobku poety w krąg tradycji tzw. narodu radzieckiego. Gdy się pisze o Mickiewiczu, to należy zawsze wspominać Puszkina, a na dodatek różnych innych poetów tej klasy, jak Lesia Ukrainka, albo współczesny poeta kazachski Dżambuł, staruszek blisko stuletni, piszący wierszyki dość naiwne. Trzeba ich wszystkich w „Dżambuł” chwalić, tak aby było jasne, że narodowość nie gra roli i że poeci tworzą zgrane towarzystwo, coś w rodzaju orkiestry grającej Międzynarodówkę do rosyjskiego tekstu.( Mieczysław Inglot)

Jacek Trznadel: Współpracujący z ZSSR komuniści pojawiają się w historii Polski, ale nie należą do historii polskości, pozostają właśnie zwłaszcza w odniesieniu do ostatniej wojny, często dosłownie „sowieckimi spadochroniarzami”. Podobnie PPR podczas okupacji nie należała do polskich partii i nie należały do polskich sil zbrojnych jej nieliczne oddziały zbrojne. Były to oddziały sowieckich najemników polskiego pochodzenia. Podporządkowane były Moskwie, a nie polskiemu państwu podziemnemu. Podporządkowanie polskim władzom zdecydowanie odrzucali. W podobnym kontekście należy umieścić także pisarzy-najemników sowieckiej kultury, co postaram się pokazać dalej.

W czyim interesie jest ustawiczne promowanie pisarzy – najemników sowieckiej kultury?

Banderowcy w służbie niemieckiej byli siepaczami własnych braci



Projekt Fundacji Życie i Rodzina przedłożony polskiemu parlamentowi został odrzucony przez polityków PIS w osobie pana Rafała Bochenka – z Kają Godek o projekcie aborcja to zabójstwo w PCH24 rozmawia Paweł Chmielewski. No cóż, nie jest to projekt parlamentu ukraińskiego o hodowli dzieci wpisujący się w transhumanizm Klausa Szwaba i nie jest poprawny dla przedstawicieli mniejszości narodowych w polskim rządzie, które akceptują przywódców zbrodniarzy ukraińskich Banderę, Szuchewycza, Melnyka, Konowalca, Sawura… PRZYBIJAJĄCYCH NOŻAMI POLSKIE NIEMOWLĘTA NA KSZTAŁT ORŁA do drzwi stodoły.

Ale jak BANDEROWCY mogli myśleć o budowie państwa nacjonalistycznego nad Dnieprem, skoro JAKO POLICJANCI W SŁUŻBIE NIEMIECKIEJ na centralnej Ukrainie BYLI SIEPACZAMI WŁASNYCH BRACI – pyta prof. Czesław Partacz.

Szef lll Odcinka (Ukraina) Oddziału KG ZWZ-AK (wywiad „55 KK”) Aleksander Klotz, na podstawie własnych obserwacji tak opisywał rolę banderowców na Ukrainie. Cytuję: „(…) Mogę zrozumieć wychowanych w szkole OUN – banderowców, jako katowskie narządzie Niemców [Hitlera] w stosunku do mego narodu, który uważali za jedynego wroga ale nijak nie mogą pojąć ich roli na terenach Wielkiej Ukrainy. Przybyli tam z Galicji wraz z Niemcami aby znęcać się nad własnymi braćmi, przerastając w okrucieństwie (o głową) gestapowców i esesmanów. Własnymi oczyma patrzyłem na masowe egzekucje w Kijowie w ostatnim kwartale 1941 roku, na rozstrzeliwanie tysięcy Ukraińców w Kremieńczugu w styczniu 1942 r., na publiczne wieszanie młodzieży ukraińskiej w Żytomierzu w lutym 1942 r. Otrzymywałem relacje wszystkich placówek o setkach egzekucji wykonywanych bez najmniejszego powodu (poza chęcią sterroryzowania ludności tubylczej). Widziałem milionowe rzesze ludu ukraińskiego pędzonego wiosną 1942 r. ze wszystkich zakątków Ukrainy na Zaporoże, przez stepy, o głodzie i chłodzie. Ślad wędrówki znaczyły szeregi trupów (Ukraińców powieszonych przez Ukraińców), kołyszących się na słupach telegraficznych. Większość powieszonych nigdy nie miała nic wspólnego z żadną polityką, lub działalnością bojową. Wszystkie egzekucje wykonywane były przez banderowców, pod kierownictwem gestapo i SS. Robotą techniczną kierował Dmytro-Orłyk – „sławna ludyna„.

Klotz pisał:(…) Sądzę, że obietnicami w tym zakresie Niemcy zwabili galicyjsko – ukraińskich polityków i mołojców. Nie można jednak zrozumieć, dlaczego do końca niemieckiej okupacji na Ukrainie, a więc do lipca 1944 roku nie nastąpiło otrzeźwienie z prohitlerowskiego letargu, chociaż zamiary niemieckie były najzupełniej jasne od pierwszych dni okupacji]. Nie powstrzymało Bandery i Dmytro Orlików ani przyłączenie Lwowa i Małopolski Wschodniej do Generalnego Gubernatorstwa ani utworzenie w Równem, a nie w Kijowie – „ stolicy ” Reichskommissariatu Ukraine, ani zaostrzenie form kolektywnej gospodarki rolnej, ani nawet aresztowanie Bandery i egzekucje, łapanki, przesiedlenia, deportacje do Reichu oraz tysiące szubienic. Popularny na stepie skrzyp studziennych żurawi spotęgowali przy pomocy banderowców Niemcy – skrzypem szubienic, na których kołysały się tygodniami nie zdejmowane trupy”.

W owym czasie banderowcy śpiewali:

„Budemo strilaty, rizaty nożom
lachiw i moskali wiszaty kruhom ”

(Będziemy strzelać, rżnąć nożem Polaków i Rosjan wieszać wokoło).

TYPOWE DLA BANDEROWCÓW BYŁO WYZWALANIE WŁASNEGO NARODU, POPRZEZ WYŻYNANIE CZY WIESZANIE POLAKÓW I ROSJAN.

Oto fragment raportu Komendy AK Obszaru lwowskiego z dnia 1 września 1943 roku o rzezi na Wołyniu: Kobiety nawet ciężarne przybijali bagnetami do ziemi, dzieci rozrywali za nogi, inne nadziewali na widły i rzucali przez parkany, inteligentów wiązali kolczastym drutem i wrzucali do studzien, odrąbywali siekierami ręce, nogi, głowy, wycinali języki, odcinali nosy i uszy, wydłubywali oczy, wyrzynali przyrodzenie, rozpruwali brzuchy i wywlekali wnętrzności, młotkami rozbijali głowy, żywe dzieci wrzucali do płonących domów…

A oto obraz tych krwawych wydarzeń widziany oczami Ukraińca Mychajła Podwomiaka – świadka i mieszkańca Wołynia: Ukraińscy bojówkarze napadali na wsie, w których mieszkali Polacy i wszystkich, którzy nie uciekli do miasta, zabili. Zabili bez najmniejszego ludzkiego serca, bez ludzkiego sumienia. Zabijali małe dzieci, chorych starców, zabijali każdego Polaka. Wszystkie polskie gospodarstwa spalili. Pamiętam, jak właśnie tej nocy wyszedłem za swój sad na pole. Za górką leżała niewielka polska wieś. Nad nią wznosiły się kłęby czarnego dymu i ognia. Było słychać ryk bydła, krzyk ludzi, karabinowe strzały.

Tam odbywał się straszny sąd, zawitała tam okrutna zemsta, niemiłosierna ludzka nienawiść. Na prawo za lasem – druga pożoga, bo tam również na wpół polska wieś. Patrzyłem w tamtym kierunku i serce moje rozrywało się od bólu. Na moich oczach pisała się straszna historia naszej ziemi, pisała się krwawymi literami, pisała się niewinna krwią. I co winne są te małe dzieci, kto rozpoczął i po co rozpoczął to straszne ludobójstwo? ( M. Potworniak, Witer z Wołyni, Wnnipeg 1981 str. 176-177). Czym wobec tego dla mniejszości ukraińskiej w Polsce jest aborcja?

To nie chodzi o zgodę na ekshumację z 60 000 dołów śmierci na Ukrainie , konieczne otwarte przyznanie się przed własnym narodem i światem do popełnionej zbrodni i potępienie jej. Tymczasem salonką do Kijowa jeździ polski (?) Prezydent, polski (?) Premier, polskojęzyczni ministrowie by uściskać Żeleńskiego pomijając milczeniem jego przyzwolenie na obchody rocznicy urodzin zbrodniarza Bandery czy nadawanie jego imienia (i innych ukraińskich zbrodniarzy) ulicom w miastach, przez wieki budowanych i utrzymywanych przez Polaków z ich pieniędzy prywatnych i finansów Rzeczypospolitej.

Ukraina demagogów uważa za „narodowych bohaterów”

Jestem przekonany, że taki czas przyjdzie, kiedy ta sprawa będzie w relacjach pomiędzy naszymi krajami wyjaśniona –wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk o „rzezi wołyńskiej”. Żydzi nie czekali z tą sprawą czyli holocaustem Żydów na dogodny czas do rozliczenia ze sprawcami, nazistowskimi Niemcami. Już 20 listopada 1945 roku w Norymberdze holocaust Żydów poznał i potępił cały świat a Niemcy wypłacili odszkodowanie. I nie wpłynęło to negatywnie na relacje Izraela czy rozproszonych po świecie Żydów z Niemcami i całym światem. Wprost przeciwnie, cały świat godzi się z tym, że musi znać i pamiętać shoah Żydów. A zwłaszcza młodzi Żydzi.

Ukraina nie potępiła holocaustu
na Polakach, Ormianach, Żydach i nie wypłaciła odszkodowania a polski wiceminister nazwa ludobójstwo na Polakach dokonane przez nacjonalistów ukraińskich i ludność cywilną „tą sprawą”, która ma czas czekać. 

Nie doprowadziły do potępienia ukraińskiego ludobójstwa na Polakach żadne rządy po 1945 roku, ani prosowieccy komuniści w stalinowskiej Polsce (już wtedy na decyzje wpływali komuniści pochodzący z Ukrainy), ani komuniści w PRL, ani rządy SLD, PO a zwłaszcza PSL – chociaż ofiarami w większości byli polscy chłopi ginący pod siekierami sąsiadów ukraińskich chłopów (ciemiężonych według Zychowicza i innych).

O doskonałych umiejętnościach fałszowania historii pisał Jerzy Janicki wspominając incydent na Cmentarzu Łyczakowskim podczas wizyty prezydenta Kwaśniewskiego:

Ktoś” podmienił nocą na cmentarzu płytę, nad którą miał się wraz z Kuczmą pochylić. Treść napisu, długo i żmudnie ustalana przez wspólną, polsko-ukraińską komisję, nieoczekiwanie otrzymała całkiem nową wersję. Oto zamiast „Żołnierzom polskim poległym w obronie Rzeczypospolitej w latach 1918-1920″, według nocnego korektora było teraz: „Polskim wojakam poległym w wojnie przeciw Ukraińcom w latach…” i tak dalej.(Jerzy Janicki Czkawka).

Były to czasy gdy jeszcze żyli Żydzi ocaleli z ukraińsko-niemieckich pogromów na Ziemiach Wschodnich RP jak doktor Szymon Wiesenthal, którzy domagali się ukarania ukraińskich zbrodniarzy (nie mylić z Żydami z fabryki holocaust domagających się nie swoich dolarów, dla których żydzi na wschodzie zupełnie się nie liczyli). Sprzeciwiali się również gloryfikacji zbrodniarzy. Szymon Wiesenthal wystosował protest na ręce ówczesnego prezydenta Ukrainy Krawczuka (1991-1994) w związku z nazwaniem jednej z ulic Tarnopola imieniem atamana Petlury. Nazwisko Petlury – pisał Wiesenthal – kojarzy się światowemu żydostwu wyłącznie z krwawymi pogromami w czasie pierwszej wojny światowej, a jego ręce aż po łokcie unurzane są w krwi żydowskiej.

We wstępie do wspomnień Szymona Wiesenthala znajdujemy bezpośrednie nawiązanie do tego czasu : W Buczaczu brutalność oddziałów bolszewickich przewyższała tylko ukraińska kawaleria Petlury. Jakiś pijany Ukrainiec ciosem szabli przeciął dwunastoletniemu Wiesenthalowi udo aż do kości: ogromna blizna pozostała do dzisiaj. Pozostało także decydujące dla obecnej jego działalności przekonanie – bestialstwo nie jest cechą żadnego określonego narodu. (Prawo nie zemsta, Szymon Wiesenthal).

Wpis Wierchownej Rady zniknął– to jest znak, że jednak Ukraińcy wsłuchali się w nasz głos–powiedział wiceminister spraw zagranicznych. (TVPInfo).

Usunięcie wpisu ze strony to sekundowy zabieg ale usunięcie nienawiści do polskości demonstrowane od wieków a współcześnie przez gloryfikowanie sprawców holocaustu Polaków, umieszczanie banderowskich flag, zakaz wieszania polskich flag, stawianie pomników Bandery zwłaszcza w miejscach szczególnie ważnych dla polskiego dziedzictwa narodowego Polaków pozostawionego na Ukrainie, niszczenie polskich cmentarzy, nazywanie ulic nazwiskami bojówkarzy banderowskich, modlitwa 22 księży ukraińskich pod pomnikiem Bandery w Stanisławowie potwierdzająca stosunek duchowieństwa do zbrodni, niszczenie zabytków poprzez skuwanie dowodów tworzenia ich przez Polaków, niszczenie polskich archiwów, bibliotek, dzieł itp. czy niezgodna ze sztuką ale chęcią zniszczenia rekonstrukcja jak w Kamieńcu Podolskim w 2003 roku zniszczenie baszty i pożar archiwum, w którym spłonęło 75 % dokumentów historii Podola ( by nie było polskiego śladu?). I to wszystko przy akceptacji polskiego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego dla którego nie jest to polskie dziedzictwo. Ciekawe, iż na odnowionej synagodze w Drohobyczu nie ma śladu gloryfikowania Bandery, którego portret na wielometrowej tkaninie zasłania kamienice na rynku.

W narodzie, ogarniętym gorączką szowinizmu, z upadkiem autorytetu Bożego upada również wszelki prawdziwy, prawny i sprawiedliwy autorytet ludzki, bez którego nie mogą istnieć wspólne, solidne i pozytywne dążenia moralne, mogące być uwieńczone trwałymi i korzystnymi wartościami. Natomiast występuje zgniły rozkład, nerwowa gorączka, która trawi i zabija wszelką żywotną siłę organizmu narodowego. W narodzie, trawionym taką gorączką i zaślepionym szowinizmem, nacjonalizm jest najważniejszym i jedynym patentem na autorytet – „świętości narodowe” zastępują wszelką pozytywną moralność, a zbankrutowanych demagogów uważa się nieraz za „narodowych bohaterów i męczenników”
– pisał w 1933 roku bp Grzegorz Chomyszyn o swoim ukraińskim narodzie, którego pasterzem był 40 lat.  

Szymon Wiesenthal równie zdecydowanie ścigał Żydów, jeśli splamili sobie ręce w latach Trzeciej Rzeszy, jak esesmanów – czym wzbudził niechęć wiedeńskiej gminy wyznaniowej.

Czyjej niechęci boi się obecny rząd jak i wszystkie rządy od 1945 roku nie ścigając ukraińskich zbrodniarzy?

Afery korupcyjne na Ukrainie.

Jak podaje m.censor.net, jedna Pani która reprezentowała straż graniczną na Ukrainie, pojechała sobie na Nowy Rok do Paryża, bo po co męczyć się w kraju ogarniętym wojną. Fotki tej Pani w Paryżu w linku z censor.net poniżej – też zadają sobie Ukraińcy pytanie, skąd kasa na te wyjazdy (fotki robią wrażenie)…

https://m.censor.net/ua/photo_news/3392075/presofitserka_dpsu_plantovska_pokazala_yak_vidpochyvala_u_paryji_pid_chas_viyiny_pislya_krytyky_poobitsyala

A poniżej generał, który ma chatkę za…6 mln dolarów, w gotówce też trochę zaskórniaków uzbierał; 585 tys $ i 380 tys Euro. A…i jeszcze jakieś 40 mln Hrywien…

A wojna trwa… kacapy się cieszą…

PROBLEM RASY NA UKRAINIE MUSI BYĆ ROZWIĄZANY POPRZEZ OCZYSZCZENIE UKRAINY ZE ZBĘDNYCH WIELOETNICZNYCH ELEMENTÓW

26 grudnia 2022 r. ( święto Bożego Narodzenia dla chrześcijańskiego narodu polskiego) ukraiński parlament przyjął projekt ustawy eugenicznej o dzieciach wyhodowanych poza organizmem człowieka. Żeleński wraz z rządem przygotowuje się do udziału w organizowanym przez Klausa Szwaba (największego sprzymierzeńca transhumanizmu) WEF w Davos – czytamy na oficjalnych stronach „bratniego” narodu.

Czy Żeleński realizuje odezwę OUN z czerwca 1941 r . : W czasie gdy Niemcy będą bić Moskwę, my możemy stworzyć silną armię ukraińską aby potem wspólnymi siłami przystąpić DO PODZIAŁU I PRZEBUDOWY ŚWIATA ?.

W książce Klaus Szwab wyjaśnia jak nadchodząca technologia pozwoli władzom ” wtargnąć do dotychczas prywatnej przestrzeni naszych umysłów , czytać nasze myśli i wpływać na nasze zachowania„. Czy Ukraina ma być poligonem fabryki do hodowli ludzi już w chwili narodzenia myślących i zachowujących się zgodnie z teorią „wielkiego resetu”?

Podczas gdy przywódca „bratniego” narodu przygotowuje się do szczytu ekonomicznego w Davos dr Jacek Bartosiak wypowiada się na twiterze o konieczności wystawienia wojska polskiego do pobicia armii rosyjskiej! (sic!).

Polska jako mediator do konfliktu rosyjsko ukraińskiego tak, ale pod żadnym pozorem nie możemy się angażować się militarnie , jest to sprzeczne z polską racją stanu. Pomagajmy humanitarnie ale uchodźcom i tym, co pozostali w tragicznych warunkach wojny a nie emigrantom ­– wyjaśnia dr Leszek Sykulski. Czy dr Jacek Bartosiak mówi o konieczności wystawienia oddziałów z młodych, ukraińskich emigrantów snujących się po ulicach Warszawy i galeriach handlowych z kolczykami w uszach, farbowanymi włosami, ubranymi w markowe ciuchy? Wykorzystywanie Polaków jako mięsa armatniego w interesie obcych mocarstw to zdrada polskiej racji stanu. Wyłączenie z odpowiedzialności karnej przestępców uciekających przed polskim wymiarem sprawiedliwości na Ukrainę by tam mordować czy zarobić dodatkowe pieniądze – tzn. iż Polska przestaje być państwem prawa! (dr Leszek Sykulski).

Czy po wybuchu wojny rosyjsko ukraińskiej politykę Rzeczypospolitej uprawiają Polacy znający historię?

30 czerwca 1941 r. wieczorem we Lwowie (kilka godzin przed wkroczeniem wojsk niemieckich), w sali ukraińskiego towarzystwa Proświta, nacjonaliści z OUN-b ogłosili akt proklamowania państwa ukraińskiego. Zebranych na tym posiedzeniu (60-100 osób) w imieniu metropolity Szeptyckiego pozdrowił ks. mitrat Josef Ślipyj.

W punkcie III Aktu 30 czerwca 1941 roku napisano: Nowo powstające Państwo Ukraińskie będzie ściśle WSPÓŁPRACOWAĆ Z NARODOWO SOCJALISTYCZNYMI WIELKIMI NIEMCAMI, KTÓRE POD PRZEWODEM TU ADOLFA HITLERA TWORZĄ NOWY ŁAD W EUROPIE i na świecie oraz pomagają ukraińskiemu narodowi w wyzwoleniu się spod moskiewskiej okupacji. Rewolucyjna Armia, która będzie tworzona na ukraińskiej ziemi, będzie walczyła wspólnie ze sprzymierzonym państwem niemieckim … o Nowy Ład na całym świecie ( W . Masłowśkyj). NIECH ŻYJE WOLNA UKRAINA! NIECH ŻYJE WIELKA RZESZA NIEMIECKA I JEJ WÓDZ ADOLF HITLER!.

I zgodnie z niemiecką, rasistowską ideologią OUN UPA przystąpiła do likwidacji Polaków okrutnymi, barbarzyńskimi metodami uznanymi przez cywilizowany, chrześcijański świat za „genocidium atrox”.

Maksym Orłyk (właściwie Dmytro Myron), późniejszy dowódca ukraińskiej policji pomocniczej w Kijowie w służbie niemieckiej w 1941 r., w książce pt. Idea i Czyn Ukrainy pisał już w 1940 r.: „PROBLEM RASY NA UKRAINIE MUSI BYĆ ROZWIĄZANY POPRZEZ OCZYSZCZENIE UKRAINY ZE ZBĘDNYCH WIELOETNICZNYCH ELEMENTÓW: Moskali, Żydów, Polaków, Madziarów, Tatarów i innych. …W trakcie moskiewsko-sowieckiego chaosu Ukraina musi zmobilizować i rozwinąć wszystkie swoje biologiczne sity, wykształcić się tak rasowo, aby zająć i zapełnić całą przestrzeń etnograficzną, pozbyć się wszystkich pozostałych narodowych elementów, obronić się przed chaotyczną mieszanką rasowych elementów Moskali oraz turkmeńskich i kaukaskich ludów.

Publikacja Orłyka miała charakter ideologiczny i w swoich głównych punktach była rozwinięciem myśli Dmytra Doncowa.
W ciągu paru dni września (1939 r) Ukraińcy i Białorusini dokonali aktu terroru, morderstw i egzekucji – pisze Jan Tomasz Gross. Głównymi ofiarami są Polacy: osadnicy wojskowi, tzw. szlachta zagrodowa, właściciele ziemscy policja służba leśna oraz grupki żołnierzy Wojska Polskiego z rozbitych przez ofensywę niemiecką oddziałów. Została zalegalizowana sieć oddziałów tzw. „milicji”. Znalazło się w tych zbrojnych oddziałach wielu pospolitych przestępców Ukraińców, Żydów, komunistów, tych, którzy w pierwszych dniach witali w Rosjanach sojuszników…”wymachiwano niebiesko żółtymi chorągiewkami ze znakiem trójzęba, powiewały czerwone chorągwie, które łatwo było wyprodukować domowym sposobem odcinając po prostu biały pas od polskich flag narodowych; rzucano kwiaty, wynoszono chleb i sól.
(…) Ale czy radziecki oficer, który wybierał stróżów nowego porządku li tylko ze względu na ich przeszłość więzienną, istotnie był naiwnym dogmatykiem nie umiejącym rozróżnić między złodziejem a rewolucjonistą? Otóż praktyka sowieckiego reżymu nie pozwala na łatwą ironię w tej kwestii. Bo przecież, jak nam to dzisiaj doskonale wiadomo z pamiętników pisanych o czasach stalinowskich, a przede wszystkim z Archipelagu Gułag Sołżenicyna, pospolici przestępcy uważani byli w ZSRR za sojuszników władzy radzieckiej. Im to właśnie w obozach powierzano chętnie funkcje nadzorców nad więźniami politycznymi. Tzw. „socjalno-opastnyj element”, czyli ludzie stanowiący zagrożenie dla porządku społecznego to, wedle sowieckiego kodeksu, nie rabusie, mordercy i złodzieje, tylko wszyscy inni skazani z paragrafu 58, pod który, jak napisał Sołżenicyn, całe życie ludzkie dawało się podciągnąć. Tak więc zarówno logika doktryny, jak i praktyka reżymu podpowiadały, żeby kryminalistów przyjmować do milicji. (Jan Tomasz Gross, W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali).

Na cywilnym cmentarzu Powązki grób Daniela Sztybera „dzielnego zwiadowcy, który stał się bohaterem dwóch narodów: polskiego i ukraińskiego” jak pisze Mariusz Ambroziak na swoim blogu , okryty wiązankami Marszałek Gosiewskiej i Prezydenta Trzaskowskiego oraz Fundacji Armii Krajowej z napisem „poległemu za wolność i demokrację krajów Europy” (nie suwerennych narodów). Po przeciwnej stronie grobowiec Polaków z rodu Leskich, Polaków z wyboru z rodu Daab – żołnierzy Armii Krajowej i Wojska Polskiego, na tym grobowcu nigdy nie zauważyłam śladu pamięci Fundacji Armii Krajowej czy marszałek Gosiewskiej. Może dlatego, że bronili suwerenności Rzeczypospolitej i naród polski przed agresją niemiecką, rosyjską i ukraińską.

Co lepsze? Umieć czy nie umieć?

I znów podnoszę temat umiejętności posługiwania się bronią („broń” – nazwa od bronić się, obronić). W kontekście… sukcesów obronnych na Ukrainie. Bardzo dobry materiał ze strony defence24. Link umieściłem na TT z takim komentarzem:

Czy umiejętność obrony ma sens gdy atakuje nas wroga armia? Ostatnio często słyszę że nie ma. Ponieważ to zawodowcy. Przepraszam, docierają z Ukrainy takie informacje że ukraińscy obrońcy dają radę ze Specnazem – nawet. To jak to jest?

https://twitter.com/SzelagowskiP/status/1612472997981437953

I cytat z samego materiału defence24 (link do całości na moim TT) mówiący o rodzaju szkoleń tzw.BARS – jednostek rosyjskich złożonych ze szkolących się w cyklu co miesięcznym rezerwistów-ochotników, które nad podziw dają sobie bardzo dobrze radę na polu walki.

…Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni…[…] bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła” piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.”

Jak widać, osobom, które są raz w roku na szkoleniu i co miesiąc przechodzą dwu-trzy dniowe szkolenia, idzie w służbie wojennej o wiele lepiej niż pozostałym. Takim schematem rządzi się u nas WOT. Do tego jest też ochotniczy (a więc ci żołnierze są szkoleni dobrowolnie). Jakie to ma znaczenie? Morale wynika z prostej decyzji, która rodzi się w umyśle: chcę umieć bronić Rodziny, miejsca zamieszkania, Ojczyzny. TO bardzo ważna informacja. Lepiej koncentrować się na podnoszeniu poziomu morale, etyki i wiedzy historycznej, niż na siłę budować kadry, które nie są zdolne do obrony – ponieważ działają z przymusu.

Dlatego też, każda osoba, która sama z siebie się wyszkoli jest o kilka razy cenniejsza niż jakakolwiek inna. Nawet jeżeli w dalszym procesie obronnym tworzy grupę cywilnej obrony w celu ochrony najbliższej okolicy, własnych domów. Nie wolno tego zaniedbywać. Dlatego powinno zostać stworzone specjalne pozwolenie dla praworządnych, niekaranych i zdrowych na umyśle obywateli, umożliwiające im posiadanie broni i szkolenie na własną rękę.

Stepan Bandera jest teraz wodzem narodu ukraińskiego jak Adolf Hitler jest wodzem narodu niemieckiego

Uważam, że Bandera w ogóle brał przykład z Piłsudskiego– stwierdził dziennikarz TVN24, Andrzej Morozowski. Nic nowego z tymi porównaniami- tak jak rozbudowuje obecnie państwo niemieckie fuhrer Adolf Hitler dziś my, Ukraińcy, przystąpiliśmy na wyzwolonych ziemiach do odbudowy ukraińskiej państwowości. Tego dzieła dokonuje OUN pod przewodem STEPANA BANDERY- pisał w 1941 roku dziennikarz Samostijnej Ukraijny nr 3 (Stanisławów 1941 r).

Stepan Bandera jest teraz wodzem narodu ukraińskiego, tak jak Bogdan Chmienicki był wodzem narodu ukraińskiego w XVIII w., jak Adolf Hitler jest wodzem narodu niemieckiego, jak Mussolini – narodu włoskiego, jak generał Franco – narodu hiszpańskiego, jak Ataturk był wodzem narodu tureckiego itd. (…) Dziś każdy z nas musi zająć swoje miejsce w tym szeregu, gdzie go postawi życie i musi wykonywać swój obowiązek tak, jak nakazuje nasz Wódz, nasz Mojżesz, który prowadzi nas do świetlanej świątyni państwowości ukraińskiej (…)Wszyscy, kto w całej Ukrainie dziś nie z nami, ten przeciwko nam, – ten nasz wróg! (Wiktor Poliszczuk Integralny Nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu w dokumentach, Toronto 2002)

Czy porównanie Bandery, naśladowcy Adolfa Hitlera do Piłsudskiego zgodne jest z polską racją stanu? A autorów porównania bojówkarzy banderowskich do żołnierzy Armii Krajowej mamy bez liku wśród mężów stanu wszystkich opcji politycznych jak i wśród dziennikarzy telewizji rządowej.

W Dokumentach z zakresu działań struktur integralnego nacjonalizmu ukraińskiego znajdujemy cele rewolucyjnej organizacji UWO ( z której wywodzi się OUN) opisane w raporcie członka UWO Osipa Dumina dla władz niemieckich:

Osip Dumin KO 31853 Berlin, maj 1926 (Auswartige Amt,IV Oddział Polityczny nr. Rej. 06620)

Dzieje UWO w latach 1921-1923 Program i plany Wojskowej Organizacji UWO

Zadaniem UWO była nieustanna walka przeciw Polsce. Celem UWO było niszczenie polskiego panowania we wszystkich ukraińskich dzielnicach, podkopanie polskiego autorytetu państwowego, materialne i moralne niszczenie polskich organów władzy państwowej, a wreszcie zdobycie i ustanowienie własnego istnienia. (…) . Gdy z litewskiej strony przestały nadchodzić pieniądze, panowie z kierownictwa UWO zdecydowali się prosić o fundusze bolszewików, którzy dali, ale nie wiem na jakich warunkach. Starania UWO o wydostanie pieniędzy od bolszewików były prowadzone jednocześnie w kraju i w Berlinie.

W kraju odbywało się to następująco: dzisiejszy redaktor “Nowego Czasu”, Dymitr Palijiw, pojechał do Charkowa i prosił tamtejszy rząd o materialne wsparcie UWO. W Charkowie mu przyrzekli pod warunkiem, że organizacja wypowie się “bez zastrzeżeń za przyłączeniem ziem zachodnio-ukraińskich do Ukrainy Sowieckiej”. W zgodzie z kierownictwem UWO – Palijiw na to poszedł. Kierownictwo UWO utrzymywało ten układ w tajemnicy, tak że tylko niewielu członków UWO o nim wiedziało. (…)starania UWO w Berlinie były skuteczniejsze. Tu UWO wydostała od bolszewików już wspomniane 500 do 600 dolarów miesięcznie. (Osip Dumin członek UWO).

Później gdy Polacy walczyli z bolszewikami po agresji Rosji 17 września 1939 roku, Ukraińcy pod przywództwem Bandery mordowali Polaków, nie uważali ich za sojuszników w walce z Rosją.

Warto wspomnieć o roli Gdańska w działaniach UWO OUN by poznać historię a nie propagandę polityków, dziennikarzy, pisarzy próbujących zrzucać odpowiedzialności za ukraińską zbrodnię na innych jak np. Premier RP na Niemcy, ponieważ w latach 1942 – 1944 byli na tych terenach, czy usprawiedliwiać ukraińskie „genocidum atrox „ na Polakach Ormianach Żydach gnębieniem ukraińskich chłopów co czyni Zychowicz czy Leszczyński.

Dokument nr 28 Petro Mirczuk, Monachium 1968 ( Wiktor Poliszczuk Nacjonalim ukraiński w dokumentach)

….Od 1929 do 1934 roku ośrodek w Gdańsku był najważniejszym punktem operatywnym OUN w drodze do Kraju i z Kraju. W tym czasie przez Gdańsk przeszły tysiące egzemplarzy „Surmy” i innych wydań rewolucyjnych do Kraju… Transportu tych wydań dokonywał nie jakiś specjalnie do tego celu przeszkolony sztab, ale ludzie, którzy traktowali tę robotę jako swój narodowy obowiązek i nie doszukiwali się w tej gotowości szczególnego bohaterstwa … Do usług w transportowaniu literatury podziemnej stawali nawet członkowie ówczesnej Reprezentacji Parlamentarnej. Ryzykowali ci ojcowie rodzin, wiekiem i doświadczeniem poważni obywatele, postawieni wówczas na najbardziej odpowiedzialne stanowiska naszego życia społecznego i politycznego. Godzi się podkreślić, że między nimi byli też członkowie naszego stanu duchownego…W Gdańsku przez płk. J. Konowalca stworzona została referentura dla spraw Stanów Zjednoczonych, Kanady i Ameryki Południowej. Kierownicy Ukraińskiego Związku Ludowego, Strzeleckich Gromad, ówczesnego ODWU, redaktorzy “Swobody”, “Narodnej Woli”, “Naszego Kłycza” i innych czasopism: dr Skehar, inż. Kuropaś, Wasyłyszyn, Musijczuk, Zadorećkyj i legion naszych ofiarnych obywateli za oceanem będą przypominać sobie ten żywy kontakt, jaki wtedy istniał między nami … Pułkownik Konowalec, jak niegdyś Chmielnicki czy Mazepa, patrzył daleko naprzód i szukał możliwych sojuszników dla ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego. On zawsze przykładał wielką wagę do odcinka wojskowego i dlatego szczególnie forsował go. On czynił starania w zakresie umieszczenia młodych członków Organizacji w szkołach oficerskich – w holenderskiej, włoskiej, niemieckiej, litewskiej armii.

Przez Gdańsk przechodziły wszystkie pieniężne przesyłki z zagranicy do Kraju i nic było ani jednego przypadku, aby jakaś przesyłka nic dotarła na miejsce przeznaczenia. Odnoszę wrażenie, że polska policja do dziś nie zna drogi, którą myśmy do tego celu wykorzystywali. Dlatego kłamstwem jest twierdzenie … że zdobyte w czasie eksów pieniądze szły z Kraju na utrzymanie stanic zagranicą. Właśnie sprawa miała się odwrotnie. Praca OUN na terenie Gdańska zakończyła się rok po wpadce studenta Wasyla Stepana Nycza rodem z Winnik k. Lwowa. (Dokument nr 28 Petro Mirczuk, Monachium 1968).

Zamiast w interesie narodu polskiego drukować dokumenty źródłowe dla przekazania wiedzy historycznej Prezydent RP nagradza pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski redaktora Kuriera Galicyjskiego, w którym Katarzyna Łoza w artykule „11 lipca 2020 – wspólny ból Ukraińców i Polaków” pisze: Nie mam wątpliwości, że wszystkich wymienionych represji naród ukraiński doświadczył ze strony władz II RP. Musimy o tym rozmawiać. Powinniśmy za to przepraszać.

Gdyby rzecznik MSZ Łukasz Jasina zapoznał się z dokumentami źródłowymi a nie opierał się na ukraińskiej propagandzie Katarzyny Łozy nie byłby autorem kompromitujących go słów: jesteśmy sługami narodu ukraińskiego.